Zderzył się z limuzyną premier Beaty Szydło. Sebastian Kościelnik wstąpił do PO

Polska
Zderzył się z limuzyną premier Beaty Szydło. Sebastian Kościelnik wstąpił do PO
Polsat News
Sebastian Kościelnik, kierowca fiata seicento, z którym w lutym 2017 r. zderzyła się limuzyna z premier Beatą Szydło na pokładzie, wstąpił do Platformy Obywatelskiej.

Sebastian Kościelnik, kierowca Fiata Seicento, z którym w lutym 2017 r. zderzyła się limuzyna z premier Beatą Szydło, wstąpił do Platformy Obywatelskiej - poinformował na Twitterze poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Sowa.

"Sebastian Kościelnik wstąpił do Platformy Obywatelskiej! Witamy na pokładzie!" - napisał Marek Sowa.

 

 

"Brawo. Witamy w drużynie" - dodał sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.

 

Zderzenie z limuzyną premier Szydło

Do wypadku z udziałem samochodu Kościelnika doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Wówczas - jak informowała policja - rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.

 

Prokuratura zarzuciła Kościelnikowi nieumyślne spowodowanie wypadku. W akcie oskarżenia wskazała, że kierowca przepuścił samochód emitujący świetlne sygnały uprzywilejowania, ale później nie zachował ostrożności, nie obserwował jezdni za swoim autem i nie upewnił się, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy więcej. Ruszył, nie ustępując pierwszeństwa, i doprowadził do zderzenia z drugim samochodem BOR, który akurat go wyprzedzał.

 

ZOBACZ: Mija pięć lat od wypadku z udziałem Szydło. Kierowca seicento: moje życie wywróciło się o 180 stopni

 

Argumentację prokuratury podzielił w lipcu 2020 r. oświęcimski sąd. Uznał, że Kościelnik jest winien nieumyślnego spowodowania wypadku. Warunkowo umorzył jednak postępowanie na rok. Sąd uznał, że także kierowca BOR złamał przepisy. Sąd nakazał Kościelnikowi zapłatę 1 tys. zł. nawiązki poszkodowanym w wypadku – byłej premier Beacie Szydło oraz funkcjonariuszowi BOR. Dał mu na to 2 miesiące od uprawomocnienia się wyroku. Z decyzją sądu w Oświęcimiu nie zgodziła się ani obrona Kościelnika, ani prokuratura. W marcu zeszłego roku rozpoczął się przede sądem okręgowym w Krakowie proces odwoławczy w sprawie wypadku.

Posłowie PO bronili kierowcy

Kościelnika od początku sprawy bronili politycy Platformy Obywatelskiej. Pod koniec lutego 2020 r. młody kierowca wystąpił na konwencji inaugurującej kampanię wyborczą ówczesnej kandydatki Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (w maju 2020 r. zastąpił ją w tej roli Rafał Trzaskowski). Kościelnik podkreślał m.in., iż chciałby "żyć w kraju, w którym każdy naprawdę byłby równy wobec prawa".

 

ZOBACZ: Wypadek Beaty Szydło. Borys Budka: żądamy od Zbigniewa Ziobry ujawnienia zebranego materiału

 

W połowie grudnia zeszłego roku "Gazeta Wyborcza" opublikowała wywiad z Piotrem Piątkiem, funkcjonariuszem BOR, którzy uczestniczył w wypadku w 2017 r. Mężczyzna przyznał, że pozostali funkcjonariusze Biura składali fałszywe zeznania w śledztwie dotyczącym okoliczności zdarzenia. Chodziło o sygnały dźwiękowe w rządowej kolumnie, które - jak zeznali - były włączone w czasie, gdy wydarzył się wypadek. Kościelnik twierdził jednak, że sygnałów nie było. Podobne zeznania składali inni świadkowie zdarzenia. Piątek przyznał w rozmowie z "GW", że sygnały dźwiękowe były wyłączone.

hlk / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie