UMK Toruń. Profesor miał "szpiegować" studentów nielegalnym oprogramowaniem
To wbrew RODO i polskiej konstytucji - stwierdzono w apelu do prorektor UMK w Toruniu, gdzie prof. Jacek Kobus miał "szpiegować" studentów podczas kolokwium. Wykładowca umożliwił zdalne zaliczenie egzaminu pod warunkiem zainstalowania "nielegalnego oprogramowania". "Wymusiłem na nich, żeby mieli te gęby podoświetlane jak należy" - tłumaczył wykładowca w nagranej przez studentów rozmowie.
"Dlaczego dopuściła pani do przeprowadzenia bezprawnego kolokwium przez prof. Jacka Kobusa w dniu 1.02.2022 z przedmiotu Systemy operacyjne na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosownej przy wykorzystaniu nielegalnego oprogramowania szpiegowskiego, naruszającego podstawowe zasady bezpieczeństwa oraz prywatność studentów, w tym przepisy ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (RODO) oraz Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej?" - czytamy w apelu skierowanym do prof. Beaty Przyborowskiej, prorektor ds. studenckich. Pismo sygnowane jest przez Krzysztofa Dobosza, asystent na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej.
"Prof. Kobus podczas dyskusji przedstawiał Prodziekanowi sposób działania swojego autorskiego skryptu tłumacząc, iż dochodzi w nim do zbierania olbrzymiej liczby zrzutów ekranu z całego obszaru systemu operacyjnego wszystkich prywatnych komputerów studentów, ogrom czego wywołał u Prodziekana niezwykłe zdumienie. (…) Wykładowca podczas tej rozmowy nawet nie starał się ukrywać swojego zamiłowania do ‘podglądania’ osobistych komputerów studentów" - wskazano w piśmie.
UMK nie odniosło się oficjalnie do apelu
W odpowiedzi na apel, Samorząd Studencki UMK przekazał na facebookowym profilu, że jest "w stałym kontakcie z władzami uczelni jak i Wydziałową Radą Samorządu Studenckiego WFAiIS. Informujemy, że prowadzone są czynności wyjaśniające, a jeszcze dziś ukaże się oficjalny komunikat Uniwersytetu w sprawie" - napisano w poniedziałek.
"Z materiałów opublikowanych w internecie wynika, że studenci, którzy chcieli zaliczyć kolokwium w trybie zdalnym musieli zainstalować w swoim komputerze system Linux, a dodatkowo wgrać program podesłany przez wykładowcę. Problem w tym, że za pośrednictwem programu, ten ostatni uzyskiwać miał dostęp do danych na komputerze studenta. Fakt ten potwierdzać ma nagrana przez studentów rozmowa prof. Kobusa z prodziekanem, który odwiedził wykładowcę podczas kolokwium" - informuje Gazeta Pomorska.
To nie pierwszy taki przypadek. Jak podała gazeta, nieprawidłowości w przeprowadzaniu kolokwiów były niejednokrotnie zgłaszane do władz uczelni. Nie spotkały się one jednak z żadną reakcją.
Także w tej kwestii uczelnia nie zajęła stanowiska.