Pegasus. Konferencja NIK: mamy podejrzenia, że były zainfekowane trzy urządzenia
Mamy podejrzenia, że były zainfekowane trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia prezesa Mariana Banasia - powiedział Grzegorz Marczak, kierownik Działu Bezpieczeństwa NIK podczas konferencji prasowej, na której odniesiono się do nieoficjalnych doniesień o skali ataków systemem Pegasus na urządzenia należące do pracowników Najwyższej Izby Kontroli.
- Licencji Pegasusa nie powinniśmy postrzegać jako naboi, czegoś, co może strzelić raz, lepszym porównaniem jest kij baseballowy, którym możemy atakować kolejną osobę, jak tylko skończymy z poprzednią ofiarą - mówił podczas konferencji anonimowy ekspert zewnętrzny, zaangażowany do prac zespołu NIK.
- Działania oprogramowania szpiegowskiego nie są niewidzialne i pozostawiają po sobie ślady, nie tylko na urządzeniu, które zostało zainfekowane - kontynuował. - W przypadku podejrzanych o infekcję Pegasusem urządzeń będą one wysyłane do ekspertów Citizen Lab - dodawał.
Następnie głos zabrał Grzegorz Marczak, kierownik Działu Bezpieczeństwa NIK. Mówił o 700 próbach ataków na urządzenia mobilne. - Nie jesteśmy w stanie wykluczyć, że były to ataki Pegasusem - stwierdził.
- We współpracy z Citizen Lab przeprowadzamy analizę zdarzeń - powiedział. - Mamy podejrzenia, że były zainfekowane trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia prezesa Mariana Banasia - powiedział.
Jak poinformowano w czasie konferencji NIK, jedną ze szpiegowanych osób miał być syn Mariana Banasia, Jakub. - Jednym z tych urządzeń jest telefon doradcy społecznego Jakuba Banasia. Telefon ten zostanie przekazany do laboratorium, do dalszej analizy do CitizenLab - powiedział.
– Pragnę zwrócić uwagę na ogromną skalę ataków na urządzenia mobilne pracowników NIK. Mając na uwadze przedstawione uwarunkowania formalno-prawne dotyczące stosowania kontroli operacyjnej, nie sposób przyjąć, że ataki te miały charakter zgodny z prawem i zalegalizowany przez właściwe organy. Dlatego też tak ważne jest wyjaśnienie tej budzącej zrozumiałe oburzenie i wątpliwości sytuacji. Mamy do czynienia z atakiem na skalę nieznaną od 103 lat w historii NIK – powiedział radca prawny Najwyższej Izby Kontroli.
Dziennikarze pytali m.in. o to, jak przebiegały prace zespołu, które miały doprowadzić do wniosków mówiących o atakach za pomocą izraelskiego oprogramowania. - Na tym etapie nie możemy zdradzać szczegółów. Trwają analizy, hipotezy potwierdzamy współpracując z Citizen Lab - odpowiedział dyrektor biura informatyki NIK.
Rzecznik NIK Łukasz Pawelski zwrócił uwagę na piki w wykresach analizowanych zdarzeń. Według niego pierwsze nasilenie miało miejsce, gdy miała nastąpić kontrola wyborów korespondencyjnych na urząd prezydenta w 2020 roku. - Kolejne piki mają miejsce, gdy dochodzi do publikacji wyników kontroli dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości - powiedział rzecznik NIK.
W piątek RMF FM podało, że specjaliści z NIK oraz wysokiej klasy eksperci zewnętrzni wykorzystali ogólnodostępną listę domen wykorzystywanych przez system Pegasus i na tej podstawie sprawdzili, czy te domeny łączyły się z urządzeniami zależącymi do pracowników NIK.
Ataki na NIK
"W wyniku szczegółowego porównywania danych i numerów IP sprzętu okazało się, że przez dwa lata były co najmniej tysiące prób wejścia na telefony, laptopy, tablety i serwery pracowników Izby. Łączenia wykryto połączenia z pół tysiącem urządzeń należących do kontrolerów, ale także kierowców, czy personelu technicznego" - podało RMF FM.
Według dziennikarzy "największe wzmożenie wykrytych działań odnotowano tuż po wyborach prezydenckich w 2020 roku, gdy NIK zapowiedział kontrolę głosowania kopertowego".
ZOBACZ: Kaczyński: jeżeli były nadużycia dotyczące podsłuchów, to nie wydarzyły się za naszych czasów
Kolejne wzrost ataków miał miejsce jesienią 2021 roku gdy NIK kończyła prace nad raportem z kontroli Funduszu Sprawiedliwości.
Doniesienia mediów skomentował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
"Groteskowe stają się te nowe wątki tzw. afery Pegazusa. Informacje płynące z NIK to już zupełny odlot!" - napisał na Twitterze.
Do sprawy odniósł się również wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Afera Pegasusa
Grupa Citizen Lab, która działa przy Uniwersytecie w Toronto, podała w grudniu, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu senatora KO miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.
ZOBACZ: Prokurator Ewa Wrzosek w PE: w świetle polskiego prawa wykorzystanie Pegasusa jest nielegalne
Później agencja AP poinformowała o kolejnych dwóch Polakach, którzy według Citizen Lab mieli być szpiegowani Pegasusem - to lider Agrounii Michał Kołodziejczak oraz Tomasz Szwejgiert, współautor książki o szefie resortu spraw wewnętrznych i administracji, b. szefie CBA Mariuszu Kamińskim. Według Citizen Lab obie sytuacje miały miejsce w 2019 r. - Kołodziejczak miał być zhakowany kilkukrotnie w maju tego roku, a Szwejgiert - 21 razy od końca marca do czerwca.
W Senacie od połowy stycznia działa komisja nadzwyczajna (bez uprawnień śledczych), która wyjaśnia przypadki nielegalnej inwigilacji z użyciem oprogramowania Pegasus.
Czytaj więcej