"Bierzemy pod uwagę różne scenariusze". Paweł Soloch o sytuacji na Ukrainie

Świat
"Bierzemy pod uwagę różne scenariusze". Paweł Soloch o sytuacji na Ukrainie
PAP/Rafał Guz
Paweł Soloch

Brane są pod uwagę różne scenariusze - powiedział w środę szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. - Rosjanie muszą mieć tego świadomość, że jesteśmy gotowi stawić czoła, jeżeli agresja na Ukrainę by nastąpiła - dodał.

Na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia, Soloch był pytany m.in. o wsparcie żołnierzy na wschodniej flance NATO. Szef BBN wskazał, że "spodziewamy się żołnierzy amerykańskich, takie rozmowy są prowadzone". Zastrzegł jednak, że nie chciałby podawać szczegółowej liczby żołnierzy. - Amerykanie zadeklarowali już teraz przerzut ponad ośmiu i pół tysiąca żołnierzy dla całej Europy Wschodniej, a u nas w pierwszym rzucie prawdopodobnie znalazłoby się ok. dwóch tysięcy dodatkowych żołnierzy - podkreślił.

 

Soloch zaznaczył, że działania dzieją się na dwóch planach. - Jednym planem jest oczywiście fizyczna obecność żołnierzy amerykańskich, również na polskiej ziemi. Natomiast drugim planem jest uruchomienie mechanizmu oraz budowanie zdolności do przerzucenia naprawdę istotnych ilości wojsk, gdyby zaszła taka potrzeba - wyjaśnił.

"Władza ukraińska chce uniknąć sytuacji paniki"

Pytany o możliwe scenariusze działań ze strony Rosji, Soloch podkreślił, że "brane są pod uwagę różne scenariusze". - Stany Zjednoczone i Wielka Brytania mówią o tym, że atak może nastąpić lada chwila i podejmowane są takie działania, jak ewakuacja części personelu czy rodzin dyplomatów. Inna jest jednak postawa państw europejskich, która jest zbieżna z deklaracjami ukraińskimi - powiedział szef BBN.

 

ZOBACZ: Szef BBN: NATO musi równoważyć ofensywny potencjał, który Moskwa intensywnie rozwija

 

- Oczywistym jest, że władza ukraińska chce uniknąć sytuacji paniki, która objęłaby całe społeczeństwo - dodał. W ocenie Solocha, "te wszystkie informacje można traktować jako element wojny hybrydowej".

 

Soloch podczas rozmowy ocenił także, że "Rosjanie najchętniej chcieliby osiągnąć swoje cele bez jednego wystrzału, po prostu strasząc". Zastrzegł jednak, że "prawdopodobieństwo agresji rosyjskiej na Ukrainę w każdym wymiarze – zarówno tym ograniczonym, jak i pełnoekranowym – w związku z przeciągającym się impasem rozmów i działań deeskalacyjnych z każdym dniem jest coraz większe". Zaznaczył, że "my, jako Polska i sojusznicy, musimy przygotować się na wariant przemocy". - Rosjanie muszą mieć tego świadomość, że jesteśmy gotowi stawić czoła, jeżeli taka agresja na Ukrainę by nastąpiła - podkreślił.

Niewykluczone, że liczba żołnierzy rosyjskich na Białorusi może sięgnąć 30 tys.

Szef BBN wskazał również, że Polska obserwuje to, co dzieje się na terenie Białorusi, gdzie zaczynają się ćwiczenia. Soloch przypomniał, że w tej chwili na terenie Białorusi znajduje się kilka tysięcy żołnierzy rosyjskich. - Według deklaracji oficjalnych, zgłaszanych przez Rosję, ma być docelowo nie więcej niż kilkanaście tysięcy, ale obserwatorzy i analitycy nie wykluczają, że liczba żołnierzy rosyjskich na Białorusi może sięgnąć 30 tys. – podkreślił.

 

Soloch zwrócił uwagę, że "w momencie, gdyby ci żołnierze zostali na stałe na terenie Białorusi, to zmieniałby się w ogóle cały układ". Podkreślił, że "wymuszałoby na nas, na sojusznikach, działania, które byłyby w jakiejś mierze powtórzeniem scenariuszu z czasów zimnej wojny". - To byłaby tragedia - dodał.

 

ZOBACZ: Nieoficjalnie: w tym tygodniu KE zakończy prace nad ogromnym pakietem sankcyjnym w sprawie Rosji

 

Pytany, czy Polska jest przygotowana na tysiące uchodźców, którzy mogą napłynąć z Ukrainy, jeśli doszłoby do konfliktu zbrojnego, szef BBN zapewnił, że "te warianty są brane pod uwagę przez nasze władze". - Pan prezydent konsultuje się w tych kwestiach z rządem - dodał.

 

Soloch przypomniał, że podczas wojny w 2014 r. miały miejsce emigracje wewnętrzne. - Ludzie uciekali po prostu z terenów objętych działaniami wojennymi i przemieszczali się w inne części państwa ukraińskiego - wyjaśnił. Podkreślił jednak, że "wariant masowego exodusu musimy brać pod uwagę". - Na terenie Polski jest co najmniej milion Ukraińców praktycznie przebywających na stałe. Zapewne część z tych osób, które zdecydowałyby się na opuszczenie Ukrainy, szukałaby kontaktu pośród diaspory ukraińskiej na trenie Polski - zaznaczył. - Gdyby to była skala olbrzymia, ze strony państwa polskiego potrzebny byłby specjalny wysiłek i na taki wariant też się przygotowujemy - zapewnił.

an / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie