Ryszard Terlecki: opozycja szaleje z wściekłości, zwłaszcza Platforma i Lewica
Opozycja wciąż wierzy, że zdobędzie większość w Sejmie i sparaliżuje działania rządu - stwierdził szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Zdaniem polityka opozycja "szaleje z wściekłości". Zaznaczył, że utrata większości przez PiS oznacza przyspieszone wybory, których opozycja się boi, bo sondaże jasno pokazują, kto w wyborach zwycięży.
W felietonie dla "Głosu" Tygodnika Nowohuckiego szef klubu PiS poruszył temat uchwalonej przez Sejm 13 stycznia nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, zgodnie z którą rola kuratorów oświaty zostanie wzmocniona, zmienione zostaną zasady funkcjonowania organizacji pozarządowych w szkołach i placówkach oświatowych.
"Opozycja szaleje z wściekłości, zwłaszcza Platforma i Lewica. Przez Sejm przeszła ustawa, która ogranicza dostęp organizacji pozarządowych do szkół, a więc do dzieci i młodzieży" - napisał szef klubu PiS.
Kluczowa rola kuratorów
Jak dodał, dotychczas rozmaite stowarzyszenia mogły bez przeszkód działać w szkołach i pobierać za to duże pieniądze z rozmaitych funduszy, m.in. z Fundacji Batorego. Wystarczyła - wskazał - zgoda dyrektora, "często zachęcanego przez związanego z lewicą wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, aby rozmaici lewaccy aktywiści, seks edukatorzy czy zwyczajni naciągacze mogli organizować w szkołach tzw. zajęcia pozalekcyjne".
"Interes okazał się tak atrakcyjny, że namnożyło się różnych szkoleń, warsztatów, kursów tolerancji itp. Kto chciał mógł ogłupiać dzieci i młodzież, zarabiając na tym ciężkie pieniądze. Dopóki nie dowiadywali się o tym rodzice, nie zabierali dziecka z takich zajęć i nie interweniowali u dyrektora (zresztą z różnym skutkiem), tak długo groźne dla młodego pokolenia treści wpajano bez przeszkód. Po szkołach kręcili się działacze LGBT, propagatorzy homoseksualizmu i zmiany płci, terapeuci od wykrzywiania psychiki, cwaniacy od zielonej rewolucji, nieszczęśliwe panie od strajku kobiet i aborcji na życzenie" - czytamy w felietonie.
"Niestety zdarzało się, że znajdowali poparcie wśród nauczycieli czy dyrektorów, często obdarowywanych rozmaitymi prezentami, publikacjami, reklamowymi gadżetami" - dodał.
Terlecki podkreślił, że teraz te praktyki zostają ograniczone do zajęć rzeczywiście pożytecznych, a stowarzyszenie, które ma zamiar działać w szkole, musi - po przedstawieniu szczegółowego programu - najpierw uzyskać pozytywną opinię kuratora. Dopiero wtedy - dodał - uzyskuje dostęp do szkoły, pod warunkiem jednak pisemnej zgody rodziców, którzy również muszą być dokładnie poinformowani, czego zajęcia dotyczą.
Terlecki: dyrektorzy, którzy nie zastosują się do przepisów, nie nadają się do zarządzania szkołą
Szef klubu PiS zaznaczył, że dyrektorzy, którzy nie zastosują się do przepisów ustawy w sposób oczywisty nie nadają się do zarządzania szkołą. "Umocnienie władzy kuratora, sprawującego pedagogiczny nadzór nad oświatą, jest w interesie tej części społeczeństwa, która myśli poważnie i odpowiedzialnie o wykształceniu i wychowaniu młodego pokolenia. Opozycji zależy na osłabieniu państwa i poddaniu młodzieży ideologicznej agitacji, która ma ośmieszyć przywiązanie do własnej ojczyzny, pozbawić szacunku dla historii i tradycji, a przede wszystkim zniechęcić do religii i systemu wartości chrześcijańskiej cywilizacji. Stąd nieprzytomny atak na ustawę i jej twórcę, czyli ministra edukacji, stąd szkalowanie Polski w brukselskich instytucjach, stąd nawoływanie do demonstracji, protestów i strajków" - ocenił Terlecki.
Szef klubu PiS stwierdził też, że opozycja wciąż wierzy, że zdobędzie większość w Sejmie i sparaliżuje działania rządu. "Ma z tym tylko jeden kłopot: utrata większości przez Prawo i Sprawiedliwość oznacza rozwiązanie parlamentu i przyspieszone wybory. A tego opozycja boi się najbardziej" - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że sondaże poparcia dla partii politycznych pokazują jasno, kto w wyborach zwycięży. "PiS nadal jest liderem sympatii opinii publicznej, a kampania wyborcza z pewnością jego wynik znacząco poprawi" - ocenił.
"Opozycji pozostaje więc nawoływanie do ulicznych awantur i donoszenie na własny kraj za granicą. Na szczęście po sześciu latach takiej strategii widać wyraźnie jak bardzo jest nieskuteczna" - napisał Terlecki.