Prezes NIK Marian Banaś: tak, padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji
- Podjąłem decyzję o niezwłocznym wszczęciu pilnej kontroli doraźnej NIK w zakresie nadzoru państwa nad służbami specjalnymi - poinformował we wtorek prezes NIK Marian Banaś podczas posiedzenia senackiej komisji ds. inwigilacji. Jak dodał, zeznania w tej sprawie powinien złożyć prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ujawnił też, że sam padł ofiarą nielegalnej inwigilacji.
We wtorek rozpoczęło się drugie posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji. Na jej obrady zostali zaproszeni Krzysztof Kwiatkowski (prezes NIK 2013-2019) oraz Marian Banaś, obecny prezes Najwyższej Izby Kontroli.
ZOBACZ: Afera ws. Pegasusa. Kwiatkowski pokazał dowody na zakup systemu
W drugiej części komisji, po Kwiatkowskim, swoje oświadczenie wygłosił Banaś. Na wstępie zwrócił uwagę, że nadzór nad Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencją Wywiadu i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym ma premier oraz koordynator ds. służb specjalnych. Inne służby specjalne, czyli Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego podlegają ministrowi obrony narodowej. Zdaniem Banasia takie rozwiązanie "nie gwarantuje, że ew. nieprawidłowości w funkcjonowaniu służb zostaną wykryte i skutecznie skorygowane".
Banaś: nielegalne dofinansowanie CBA ze środków Funduszu Sprawiedliwości
- W wyniku kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2017 przez CBA i MSWiA, Najwyższa Izba Kontroli ustaliła fakt nielegalnego dofinansowania ze środków Funduszu Sprawiedliwości działalności CBA kwotą 25 mln zł, która została wykorzystana na zakup - jak podano w dokumentacji finansowej - środków techniki operacyjnej - powiedział prezes NIK na posiedzeniu komisji. Jak podkreślił, w trakcie kontroli Izbie nie udostępniono jednak informacji, jakiego rodzaju oprogramowanie zostało zakupione, "zasłaniając się tajemnicą związaną z formami, środkami i zasadami dotyczącymi czynności operacyjno-rozpoznawczych".
- 15 września 2017 roku ówczesny szef CBA pan Ernest Bejda, (...) zwrócił się bezpośrednio do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry z wnioskiem o przekazanie CBA uzgodnionej kwoty w celu realizacji zadania polegającego na zakupie środków techniki specjalnej do wykrywania i zapobiegania przestępczości - powiedział Banaś. Jak podkreślił, wniosek ten został również przekazany do wiadomości szefowi MSWiA Mariuszowi Kamińskiemu.
ZOBACZ: Zbigniew Ziobro: Nie widzę powodów, by powoływać komisję śledczą w sprawie Pegasusa
Według Banasia, 3 października 2017 roku Bejda zwrócił się do Ziobry, by - na podstawie wcześniej zawartej umowy - CBA wypłacono pierwszą transzę środków w wysokości 13 mln 360 tys. zł. Jak dodał, w związku z wnioskiem wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, pismem z 6 października 2017 roku, zwrócił się do dyrektora biura administracyjno-finansowego MS z prośbą o wypłacenie z rachunku Funduszu Sprawiedliwości pierwszej transzy środków. Według Banasia, wniosek o wypłacenie kolejnej transzy - w wysokości 11 mln 640 tys. zł - Bejda skierował do Ziobry 10 listopada 2017 roku. Banaś relacjonował, że Woś ponownie zwrócił się wówczas o wypłacenie środków z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz CBA.
Banaś podkreślił również, że "dyrektor Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich pismem z lutego 2018 roku skierowanym do dyrektora biura administracyjno-finansowego poinformował, że przekazanie środków z Funduszu Sprawiedliwości w ramach umowy z CBA z września 2017 roku nie miało charakteru dotacji celowej".
Odmówiono wszczęcia postępowania wyjaśniającego
Banaś zaznaczył, że NIK złożyła zawiadomienia o możliwości naruszenia dyscypliny finansów publicznych przez ówczesnego szefa CBA Ernesta Bejdę oraz wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia. Jak dodał, chodziło o zarzut polegający na wydatkowaniu środków publicznych bez upoważnienia albo z jego przekroczeniem.
ZOBACZ: Pegasus. Krzysztof Brejza: sprawa inwigilacji to gorący kamień dla prokuratury
- Główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych Piotr Patkowski (...) - postanowieniami z dnia 14 września 2020 roku - pomimo wyraźnego stwierdzenia, że zarzucane przez NIK czyny wypełniają znamiona naruszenia dyscypliny finansów publicznych, odmówił wszczęcia postanowienia wyjaśniającego z uwagi, jak stwierdził, na znikomy stopień szkodliwości popełnienia czynu dla finansów publicznych, jednocześnie potwierdzając uwagi NIK, co do niemożności legalnego finansowania zakupów na rzecz CBA ze środków Funduszu Sprawiedliwości - zaznaczył szef NIK.
Pegasus. "Każdy obywatel może być ofiarą nielegalnej inwigilacji"
Banaś zwrócił uwagę na niewielkie możliwości NIK w kontekście kontroli służb specjalnych. W jego ocenie NIK powinien mieć uprawnienia oskarżyciela publicznego, "zwłaszcza w sytuacji gdy doszło do połączenia stanowiska ministra sprawiedliwości, a więc stricte politycznego, i stanowiska prokuratora generalnego".
- Obecna sytuacja prawna i faktyczna sprawa, że ofiarami nielegalnej inwigilacji może być każdy obywatel, polityk. Przykładem wykorzystania materiałów z nielegalnej inwigilacji jest wniosek o uchylenie mi immunitetu, który wkrótce będzie rozpatrywany (...). Chociaż nadal posiadam immunitet, to wniosek zawiera fragmenty tendencyjnie cytowanych wiadomości z mojej prywatnej skrzynki - stwierdził Banaś.
Pegasus. Banaś: tak, padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji
- Tak, uważam, że padłem ofiarą inwigilacji i to nielegalnej - podkreślił Banaś. Jak wskazał, po raz pierwszy od 1989 roku taka sytuacja miała miejsce w 2017 roku. - Podczas remontu mieszkania służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły, że znajdują się tam kable, które służą do ewentualnego podsłuchu mojego mieszkania - mówił.
- Drugi incydent miał miejsce w 2018 roku, kiedy to podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści - dodał prezes NIK. - Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony, a moi informatycy z KAS stwierdzili w sposób jednoznaczny, że to była próba włamania się do mojego telefonu przez specjalne służby - podkreślił.
Banaś zaznaczył, że najważniejszy przejaw nielegalnej inwigilacji jest jednak dostępny dla posłów sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich. - Chodzi o tendencyjne przygotowanie wiadomości pozyskane z naruszeniem przepisów o immunitecie prezesa NIK - wyjaśnił. - Wniosek o uchylenie mi immunitetu, wskazuje na fragmenty pociętych i zmanipulowanych wiadomości, które miałem wysyłać - dodał. Według Banasia, to najpoważniejszy przykład nielegalnej inwigilacji.
Prezes NIK mówił też, że nie rozumie, dlaczego odmawia mu się, a także jego pełnomocnikom, dostępu do akt postępowania, w którym wystąpiono o uchylenie mu immunitetu. - Być może, dlatego że mógłbym dość łatwo porównać kontekst i treści moich wiadomości, z których prokuratura formułuje konkretne zarzuty wobec mojej osoby - ocenił.
- Za inwigilacją mnie stoją służby, a konkretnie Mariusz Kamiński. Oczekiwano, że na fotelu prezesa NIK zasiądzie człowiek posłuszny i bez ambicji pozostania przyzwoitym; ja na taki scenariusz się nie zgodziłem - powiedział Banaś.
- Pan Mariusz Kamiński nie miał odwagi powiedzieć wcześniej nim ta decyzja została podjęta, że on się nie zgadza, aby Banaś był kandydatem na prezesa, więc trzeba było mnie skompromitować przy pomocy spreparowanego materiału dowodowego - dodał szef NIK.
Banaś: świadkiem ws. kontroli nadzoru państwa nad służbami specjalnymi powinien być Kaczyński
Szef NIK poinformował, że Izba przeprowadzi kontrolę ws. nadzoru państwa nad służbami specjalnymi. - Mając na uwadze ostatnie wydarzenia związane z bezpieczeństwem państwa i obywateli, podjąłem decyzję o niezwłocznym wszczęciu pilnej kontroli doraźnej w zakresie nadzoru państwa nad służbami specjalnymi - powiedział Banaś. Dodał, że kontrola ta ma pokazać, w jaki sposób sprawowany jest nadzór nad służbami specjalnymi.
Jak zaznaczył, w pewnym sensie inicjatorem tej kontroli jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Osobiście uważam, że Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien na wezwanie kontrolerów NIK stawić się w siedzibie NIK i złożyć obszerne zeznania jako świadek pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej i masowej inwigilacji Polek i Polaków - powiedział Banaś.
Sprawa podsłuchów stała się głośna po upublicznieniu informacji kanadyjskiej grupy Citizen Lab. Przez system Pegasus służby miały mieć dostęp do informacji w telefonach mecenasa Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek czy też senatora Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Emocje budzi szczególnie ostatnio wymieniony przypadek, ponieważ Brejza miał być podsłuchiwany w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego PO w wyborach parlamentarnych.
ZOBACZ: Sondaż. Polacy chcą wyjaśnienia w sprawie podsłuchów Pegasusem
Opozycja zażądała wyjaśnienia sprawy. PO chciała powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Powołanie komisji w Sejmie wymaga jednak większości bezwzględnej, co przy obecnym układzie sił w parlamencie byłoby trudne do osiągnięcia. Dlatego politycy opozycji stworzyli komisję nadzwyczajną w Senacie, gdzie opozycja parlamentarna ma większość.
W poniedziałkowym posiedzeniu senackiej komisji brał udział John Scott-Railton, ekspert z Citizen Lab. - Mamy pewność, że senator Brejza był bardzo szeroko monitorowany - stwierdził. Dodał również, jego organizacja posiada dowody na to, że z telefonu Brejzy zostały wykradzione dane.