Afera ws. Pegasusa. Kwiatkowski pokazał dowody na zakup systemu

Polska
Afera ws. Pegasusa. Kwiatkowski pokazał dowody na zakup systemu
Polsat News
Senacka komisja ws. Pegasusa

Były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski przedstawił szereg dokumentów potwierdzających nabycie systemu Pegasus oraz wskazujących źródła jego finansowania. - Ci, którzy te decyzje podejmowali i ci, którzy te decyzje realizowali, mają świadomość, że naruszyli prawo albo działali na jego granicy - mówił na posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej zajmującej się kwestią inwigilacji Pegasusem.

We wtorek za posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, zostali zaproszeni Krzysztof Kwiatkowski (prezes NIK 2013-2019) oraz Marian Banaś, obecny prezes Najwyższej Izby Kontroli.

Na początku Kwiatkowski poinformował, że został przez prezesa NIK zwolniony z tajemnicy kontrolerskiej. Były szef NIK wskazał, że sprawą Pegasusa zainteresowano się po kontroli budżetu za rok 2017. Przedstawił też szereg dokumentów.

rodki z Funduszu Sprawiedliwości nie mogły zostać przekazane CBA"

Kwiatkowski, pytany o okoliczności zakupu systemu Pegasus przez polskie służby, poinformował, że na początku 2018 r. NIK przeprowadził kontrolę z wykonania budżetu państwa. - W konkluzji z tej kontroli stwierdziliśmy, że środki z Funduszu Sprawiedliwości nie mogły zostać przekazane CBA, gdyż zgodnie z ustawą o CBA działalność CBA jest finansowana wyłącznie ze środków budżetu państwa, a środki państwowego budżetu celowego takimi środkami nie są - powiedział Kwiatkowski.

 

Były szef NIK ujawnił przy tym kopię rachunku z Narodowego Banku Polskiego, która ma poświadczać, że doszło do przelewu z Ministerstwa Sprawiedliwości na rachunek CBA. Rachunek został wystawiony w ramach realizacji umowy między Funduszem Sprawiedliwości a CBA.

 

ZOBACZ: Debata o Pegasusie w Sejmie. "W Polsce brakuje realnego nadzoru nad działalnością służb specjalnych"

 

- Doszło do przelewu środków finansowych z Ministerstwa Sprawiedliwości na konto, rachunek CBA, z opisem, że była to realizacja umowy zawartej między Funduszem Sprawiedliwości, a Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - mówił były szef NIK.

 

Cytując opis faktury, Kwiatkowski mówił, że stanowi ona potwierdzenie zakupu środków techniki specjalnej, służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości. Zauważył przy tym, że nie pada nazwa Pegasus, a jego zdaniem nazwę systemu próbowano świadomie ukryć. Pod dokumentem podpisali się Daniel Art, ówczesny dyrektor Biura Finansów CBA oraz Ernest Bejda, ówczesny szef CBA.

Ile wydano na Pegasusa?

Kwiatkowski pokazał również dokument, z którego wynika, że na system "służący do wykrywania i zapobiegania przestępczości" wydano 25 mln zł. Ponadto senator stwierdził, że nie był to cały koszt zakupu.

 

- Ci, którzy te decyzje podejmowali i ci, którzy te decyzje realizowali, mają moim zdaniem co najmniej świadomość, że naruszyli prawo albo działali na jego granicy. W ocenie NIK jest, że było to naruszenie prawa - mówił były szef NIK.

 

ZOBACZ: Pegasus. UE: będzie misja obserwacyjna w Polsce. "Marnowanie europejskich pieniędzy"

 

Kwiatkowski pokazał przy tym dokument podpisany przez wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia do dyrektora biura administracyjno-finansowego. "Uprzejmie informuję, iż dotacja celowa z wykorzystanych środków Funduszu Sprawiedliwości, w związku z umową zawartą z CBA, została rozliczona w całości" - cytował.

Pegasus. Kwiatkowski: Złamano prawo

- Nie ma żadnych wątpliwości, że przy zakupie systemu Pegasus złamano prawo, bo doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych - powiedział Kwiatkowski po zakończeniu przesłuchania.

 

Przyznał, że w 2018 roku, jak był prezesem NIK, zostały złożone w prokuraturze zawiadomienia o przestępstwie w związku z transakcją, która - jak się potem okazał - była zakupem Pegasusa.

 

- Złożyliśmy dwa wnioski do prokuratury o złamanie dyscypliny finansów, nie tylko przez wiceministra sprawiedliwości, nadzorującego Fundusz Sprawiedliwości, czyli pana ministra Michała Wosia, ale także przez szefa CBA pana Ernesta Bejdę - powiedział Kwiatkowski dziennikarzom.

 

- Oba te postępowania zostały umorzone, ale, co ciekawe, wiceminister finansów Piotr Patkowski, który pełni obowiązki rzecznika dyscypliny finansów publicznych w drugiej instancji stwierdził, że umorzenie jest nie z uwagi na brak złamania przepisów prawa, tylko z uwagi na znikomą szkodliwość. Potwierdził więc, że doszło do złamania przepisów prawa - mówił Kwiatkowski.

"Nie znaliśmy słowa Pegasus"

Informacje o tym nieuprawnionym przekazaniu 25 mln złotych z funduszu pomocy pokrzywdzonym Funduszu Sprawiedliwości NIK zawarła już w sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa za rok 2017 - zwracał uwagę Kwiatkowski.

 

- My wtedy nie znaliśmy słowa Pegasus, opisaliśmy to jako system techniki operacyjnej - powiedział. - Słowo Pegasus nie pojawia się w żadnych dokumentach, do których NIK mogła dotrzeć - dodał.

 

Podkreślił, że nie ma żadnych wątpliwości, że doszło do złamania przepisów prawa. Nielegalnie przekazano pieniądze i właśnie z tych nielegalnie przekazanych pieniędzy dokonano zakupu. Pytany, czy służby mogą się posługiwać tak nabytym programem odpowiedział, że "to nie było przedmiotem kontroli NIK".

Pegasus. Wysłuchano ekspertów z Citizen Lab

W poniedziałek komisja wysłuchała dwóch specjalistów z działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. To właśnie ten ośrodek jako pierwszy ustalił, że system Pegasus miał być używany wobec m.in. senatora Krzysztofa Brejzy, adwokata Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek. Eksperci zapewniali, że posiadają dowody kryminalistyczne potwierdzające, iż z telefonu senatora Brejzy zostały wykradzione dane. - Jesteśmy przekonani, że senator był monitorowany w bardzo szeroki sposób - mówili badacze.

 

Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był właśnie Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

 

ZOBACZ: Senat. Ekspert Citizen Lab: mamy pewność, senator Krzysztof Brejza był bardzo szeroko monitorowany

 

The Citizen Lab podaje, że wsparcie finansowe dla jego badań pochodzi m. in. z Kanadyjskiego Centrum Badań nad Globalnym Bezpieczeństwem oraz Kanadyjskiej Rady Badań Nauk Społecznych i Humanistycznych, a także Fundacji Forda, Fundacji Hewletta i Fundacji Open Society, powołanej do życia przez finansistę George'a Sorosa.

 

Senacka komisja nie ma uprawnień śledczych jak komisja śledcza, którą może powołać Sejm. Szef tej komisji zapowiadał, że choć Senat nie ma uprawnień śledczych, to komisja będzie wzywać przedstawicieli organów państwowych zajmujących się służbami specjalnymi. Oprócz przedstawicieli instytucji państwowych, komisja zamierza wzywać ekspertów, prawników i specjalistów od działań służb specjalnych.

ac / Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie