Kanada. Biała warstwa soi pokryła ulice miasta Hamilton

Świat
Kanada. Biała warstwa soi pokryła ulice miasta Hamilton
wikimedia.commons/Laslovarga/ CC BY-SA 3.0 ; Facebook/Adrienne Van Halem
- Kiedy podeszłam bliżej, zdałam sobie sprawę, że to wcale nie była sól. Wszystko pokrywały białe łuski - relacjonowała Adrienne Van Halem. Dodała, że "to był 'opad śniegu' z soi"

Jak większość Kanadyjczyków, mieszkańcy miasta Hamilton w Ontario są przyzwyczajeni do tego, że budząc się zastają swoje podwórka i domy pokryte białą warstwą śniegu. Jednak gdy pewnego ranka wyszli z domów, ze zdziwieniem stwierdzili, że zamiast śniegu, ich ulice pokryte są łuskami soi.

Jak podają lokalne media, pewna mieszkanka Hamilton - Adrienne Van Halem - pod koniec grudnia wybrała się na poranny spacer ze swoim psem. Gdy zobaczyła, że samochody i domy pokryte są białymi płatkami czegoś, co nie przypomina śniegu, pomyślała, że być może miejskie służby przypadkowo posypały solą nie tylko ulice, ale również auta mieszkańców.

 

ZOBACZ: Joe Biden "ułaskawił" indyki. Zażartował o "statusie zaszczepienia"


- Kiedy podeszłam bliżej, zdałam sobie sprawę, że to wcale nie była sól. Wszystko pokrywały białe łuski - relacjonowała Adrienne Van Halem. Dodała, że "to był 'opad śniegu' z soi".

"Okazjonalny wysyp łusek soi to część życia w przemysłowym mieście"

Kanadyjka opublikowała na Reddicie i grupach lokalnych na Facebooku zdjęcie swojego samochodu, przykrytego warstwą łusek z soi. Część internautów namawiała kobietę do zgłoszenia nietypowego incydentu władzom miasta, jednak pojawiły się również głosy przemawiające za tym, że taki "okazjonalny wysyp łusek soi to część życia w przemysłowym mieście Hamilton".


"Gdy tu dorastałem, śnieg był czarny, a samochody ciągle brudne. Mieszkając w pobliżu fabryki należy być przygotowanym na zanieczyszczenia" - napisał jeden z komentujących.


Adrienne Van Halem postanowiła skontaktować się z zakładem przetwórstwa soi, położonego niedaleko jej domu. Następnego dnia, mieszkanka otrzymała wiadomość, która potwierdziła, że sojowe łupiny wydostały się z przetwórni na skutek awarii jednej z maszyn.
Jak podają lokalne media, głos w sprawie zabrała rzeczniczka prasowa Bunge, Deb Seidel.

Firma w ramach przeprosin zaoferowała najtańszy bon do myjni 

- Podczas gdy wyładunek łusek nie stanowił zagrożenia dla zdrowia i bezpieczeństwa ani mieszkańców, ani pracowników zakładu, rozumiemy, że łuski soi były uciążliwe dla naszych sąsiadów - powiedziała rzeczniczka w rozmowie z CBC News.


Van Halem twierdzi, że w ramach odszkodowania otrzymała od firmy Bunge, której dochody w 2020 roku przekroczyły 40 miliardów dolarów, bon podarunkowy na najtańszy pakiet czyszczenia w lokalnej myjni samochodowej. 

 

ZOBACZ: Plastik, szkło i odpady po remoncie… Wody walczą z plagą śmieci


- Doceniam ten gest, ponieważ mój samochód jest nadal brudny - powiedziała Van Halem. Mieszkanka zaznaczyła także, że rozumie, że "tak wygląda rzeczywistość mieszkania na obszarze półprzemysłowym"


Adrienne Van Halem powiedziała, że to nie pierwszy raz, gdy z nieba zamiast typowych opadów spadły resztki przemysłowe. W 2020, gdy kobieta dopiero wprowadziła się do Hamilton, fabryka miała przypadkowo wyrzucić w powietrze cukier.


- Firma nie wydawała się zdawać sobie z tego sprawy, dopóki sąsiedzi nie zaczęli się skarżyć - dodała.

nb/bas / polsatnews.pl / The Guardian / CNBC
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie