Premier: mniejsze przedsiębiorstwa to nie żadne "biedafirmy"; trzeba je wspierać
Mniejsze przedsiębiorstwa to nie żadne "biedafirmy"; to małe zakłady produkcyjne, lokalne sklepy czy zakłady fryzjerskie - ciężko pracujący ludzie, których trud trzeba szanować i wspierać - powiedział w piątek premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu w piątek w cotygodniowym podkaście w mediach społecznościowych stwierdził, że "chce się włączyć w dyskusję, którą polski Twitter żył w ostatnich dniach".
- Chodzi o wypowiedź posłanki Lewicy pani Anny Marii Żukowskiej, która mikroprzedsiębiorców i samozatrudnionych określiła, cytuję, "biedafirmami" - dodał.
Chodzi o wpis Żukowskiej na Twitterze sprzed kilku dni, w którym - odnosząc się do udostępnionego wcześniej artykułu - posłanka Lewicy napisała m.in., że "gospodarce zwyczajnie opłaca się promocja zatrudnienia w dużych firmach, a nie głaskanie po głowie biedafirm".
Premier Morawiecki w piątkowym podkaście stwierdził, że "zupełnie nie dziwi się oburzeniu", jakie wywołały słowa Żukowskiej. Jak wskazywał, mikroprzedsiębiorstwa, czyli firmy zatrudniające do 10 pracowników - takiej jak małe zakłady produkcyjne, lokalne sklepy czy zakłady fryzjerskie - mają "bardzo duży wkład w naszą gospodarkę".
- Jeszcze w 2017 roku niemal co trzecia złotówka polskiego PKB pochodziła właśnie od takich firm - zaznaczył, dodając, że część z takich firm z czasem "nabiera coraz większego rozpędu, stając się firmami małymi, potem średnimi, a później dużymi".
ZOBACZ: Inflacja i rachunki za gaz. Sławomir Neumann: chaos w Polsce dotyczy każdej dziedziny życia
- W życiu gospodarczym musi być miejsce zarówno dla tych dużych, średnich, jak i tych mniejszych przedsiębiorców. Te mniejsze przedsiębiorstwa to nie są żadne "biedafirmy", tylko ciężko pracujący ludzie, których trud trzeba szanować i których trzeba wspierać - oświadczył szef rządu.
- Właśnie z myślą o takich firmach rząd PiS zaproponował ulgi w postaci programów: "Ulga na start", "Mały ZUS" czy "Mały ZUS plus" czy tzw. rozbiegówka albo tzw. działalność bagatelna. Właśnie z myślą o nich przygotowaliśmy tarczę antykryzysową, która sprawiła, że setki tysięcy firm przetrwały najtrudniejszy okres pandemii - wyliczał premier.
Granica między przedsiębiorcą a samozatrudnieniem
Premier poruszył również w podkaście kwestię, jak mówił, "rozmywania granicy między przedsiębiorcą a pracownikiem wypchniętym przez biznes na samozatrudnienie".
- Przedsiębiorca świadczący swoje usługi wyłącznie dla jednego klienta jest de facto jego pracownikiem. A pracodawca, podpisując z nim kontrakt B2B, oszczędza na składkach emerytalnych i na urlopach swoich pracowników. To jest słabość, a bardzo często niestety nieprawidłowość polskiego rynku pracy, której konsekwencje będą wyraźnie widoczne za kilka lat, gdy rzesza samozatrudnionych osiągnie wiek emerytalny - zauważył szef rządu.
ZOBACZ: Pegasus. Premier: wszelkie działania operacyjne odbywają się za zgodą sądów
Jak zaznaczył, rząd wprowadził zmiany podatkowe, "które zachęcają do zatrudniania pracowników na etat, zamiast tworzenia niebezpiecznej fikcji".
- Reagowaliśmy także na inne strukturalne problemy rynku pracy. Wprowadziliśmy choćby zerowy PIT dla młodych, by ułatwić im zawodowy start, a pracodawców zachęcić do zatrudniania osób z niewielkim doświadczeniem - kontynuował.
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że myślenie o samozatrudnieniu jako o świetnej formie optymalizacji podatkowej "to szkodliwy mit, z którym powinniśmy się pożegnać, jeśli myślimy na serio o rozwoju polskiej gospodarki".
- To generuje zresztą dodatkowo inny problem, na który zwracam zresztą uwagę od dawna - chodzi o produktywność. (...) Niestety wciąż ciągną się za nami przyzwyczajenia do starego modelu pracy i niewystarczających inwestycji w nowocześniejszy sprzęt czy lepsze oprogramowanie, a także podnoszenie kompetencji pracowników - powiedział.
Wskazywał, że "z tym problemem borykają się w dużym stopniu mikroprzedsiębiorstwa". Jak mówił, "chodzi o to, byśmy opowiadali się za takim modelem gospodarczym, w którym każda firma ma przed sobą perspektywę ekspansji - od mikro- do małego przedsiębiorstwa, od średniego do dużego".
- Dlatego, chcę to mocno podkreślić, wypychanie pracowników na jednoosobową działalność gospodarczą nie sprawi, że staniemy się narodem przedsiębiorców. Silne firmy potrzebują zrównoważonego i sprawiedliwego środowiska, w którym mogą wzrastać. I to jest właśnie istota Polskiego Ładu - powiedział.
1 stycznia weszła w życie podatkowa część Polskiego Ładu. Jedną z najważniejszych zmian, jakie wprowadza ten program w podatkach, jest podniesienie kwoty wolnej do 30 tys. zł oraz progu dochodowego do 120 tys. zł. Jednocześnie znika ulga umożliwiająca odliczanie od podatku części (7,75 proc.) składki zdrowotnej, wynoszącej 9 proc. Ma to zrekompensować tzw. ulga dla klasy średniej, czyli osób zarabiających miesięcznie od 5 tys. 701 zł do 11 tys. 141 zł brutto.
Czytaj więcej