Francja. Szef MSZ: prezydent Rosji próbuje ominąć UE
Prezydent Rosji Władimir Putin próbuje ominąć UE, rozmawiając o Ukrainie bezpośrednio ze Stanami Zjednoczonymi – oświadczył w piątek minister spraw zagranicznych Francji Jean-Yves Le Drian. Podkreślił konieczność ścisłej współpracy krajów UE w kwestii sytuacji na Ukrainie.
- Rosja próbuje ominąć Unię Europejską, prowadząc rozmowy bezpośrednio ze Stanami Zjednoczonymi na temat Ukrainy, gdzie Moskwa przemieściła prawie 100 tys. żołnierzy w pobliżu swojej granicy (z tym państwem) – ocenił minister spraw zagranicznych Francji w stacji BFM TV.
- Putin chce ominąć Unię Europejską (…) chce wbić klin w spójność UE, która się umacnia – powiedział Le Drian.
"Sytuacja w Europie nie może być przedmiotem negocjacji bez udziału Europy"
Rozmowy z udziałem amerykańskich i rosyjskich dyplomatów rozpoczną się w poniedziałek w Genewie po tygodniach impasu w sprawie szeroko pojętych zagadnień bezpieczeństwa, w tym rozmieszczenia rosyjskich wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą.
Szef francuskiego MSZ podkreślił, że "sytuacja w Europie nie może być przedmiotem negocjacji bez udziału Europy".
ZOBACZ: Brytyjska fregata zderzyła się z okrętem podwodnym Rosji w 2020 roku
- Ważna jest ścisła koordynacja między krajami europejskimi przed planowanymi rozmowami z Rosją w różnych formatach w nadchodzącym tygodniu, a także w perspektywie nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej w Breście 13 stycznia i 14 w ramach francuskiego przewodnictwa w Radzie UE – wskazał minister.
- Dążymy do ścisłej koordynacji między krajami europejskimi oraz w ramach stosunków transatlantyckich. Francja kontynuuje wysiłki w ramach formatu normandzkiego, zmierzające do deeskalacji napięć na Ukrainie i wokół niej, oraz dążenie do realizacji porozumień mińskich, które pozostają jedyną podstawą pozwalającą na trwałe rozwiązanie kryzysu ukraińskiego – zapewnił Le Drian.
Sytuacja wokół Ukrainy "bezprecedensowa"
- Sytuacja wokół Ukrainy to decydujący moment, dalsza eskalacja może mieć dalekosiężne skutki dla relacji Rosji z Zachodem – powiedział ambasador USA przy OBWE Michael Carpenter. Dodał, że Rosja może wybrać drogę dialogu. Podkreślił znaczenie OBWE dla orientacji w wydarzeniach wokół Ukrainy. - Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie to oczy i uszy społeczności międzynarodowej. Zadaniem Specjalnej Misji Obserwacyjnej jest, by na miejscu obserwować naruszenia rozejmu i by zapewnić dostęp do całego terytorium okupowanego przez Rosję w Donbasie – powiedział Carpenter.
- Bez tej misji byłoby znacznie trudniej o wgląd w to, co się tam dzieje. Misja OBWE pozwala nam zarówno potwierdzić, że Ukraina zachowuje postawę obronną, jak i niestety także to, że kontrolowani przez Rosję separatyści utrudniają ruchy i działania Ukrainy – dodał.
ZOBACZ: Rozmowy NATO-Rosja. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow odpowiedział na zaproszenie
Według amerykańskiego dyplomaty "sytuacja, z którą mamy do czynienia wokół Ukrainy, jest bezprecedensowa". - Na granicy rosyjsko-ukraińskiej jest blisko 100 tys. rosyjskich żołnierzy gotowych do walki; obserwujemy też nasilenie wojowniczej, coraz bardziej agresywnej retoryki Kremla wobec Ukrainy. To decydujący moment, w którym społeczność międzynarodowa, w tym OBWE, musi poszukiwać sposobów na deeskalację napięcia – powiedział.
- Z jednej strony musimy bardzo jasno mówić o kosztach i konsekwencjach ewentualnej eskalacji, zarazem jesteśmy bardzo otwarci na dialog i dyplomatyczne rozmowy z Rosją – jeżeli wybierze tę drogę – zapewnił.
- NATO, G7, Rada Europejska i wiele innych organizacji jasno zapowiedziało, że jeśli Rosja będzie eskalować napięcie na Ukrainie, będzie miała do czynienia z bezprecedensowymi konsekwencjami: ekonomicznymi – mam na myśli głównie sankcje, politycznymi, dyplomatycznymi, a także militarnymi – powiedział Carpenter.
Zaznaczył, że eskalacja skłoniłaby NATO do przeorganizowania obecności wojskowej na wschodniej flance, co "miałoby dalekosiężne skutki dla relacji Rosji z Zachodem".
Dwie drogi. "Wybór należy do nich"
Zwrócił uwagę na gotowość organizacji międzynarodowych do dialogu z Rosją. - Odbyliśmy dwustronne rozmowy z Rosją na tematy strategiczne, wkrótce odbędzie posiedzenie Rady NATO-Rosja, by omówić kryzys europejskiego bezpieczeństwa. Odbędą się także spotkania w ramach OBWE. To ważne, by można było zaproponować Rosji, aby włączyła się w dialog o takich sprawach jak komunikacja kryzysowa, minimalizowanie ryzyka, budowanie zaufania, przejrzystość w kwestiach wojskowych – powiedział.
- Chcemy podkreślić, że możliwe są dwie drogi: jedną jest odstraszanie, drugą - dialog. To właśnie oferujemy naszym rosyjskim partnerom, wybór należy do nich – zadeklarował.
Według Carpentera główna różnica miedzy rokiem 2014, a obecną sytuacją polega na tym, że wtedy "»zielone ludziki« najechały na Krym bardzo szybko, społeczność międzynarodowa była nieprzygotowana". - Tym razem od kilku miesięcy mieliśmy oznaki i sygnały ostrzegające o koncentracji rosyjskich sił. Mogliśmy więc szukać sposobów deeskalacji na drodze dialogu i dyplomacji – powiedział.
- Alternatywa dla deeskalacji jest, szczerze mówiąc, strategicznie katastrofalna dla Rosji, ale zła dla nas wszystkich, dla każdego europejskiego państwa należącego do OBWE. Jest więc w interesie nas wszystkich, byśmy skupili się na tym kryzysie i znaleźli sposób na deeskalację – ocenił.
"Nie mogę się wypowiadać w sprawie ewentualnych działań NATO"
Zdaniem ambasadora "ryzyko inwazji jest wysokie". - Nie wiem, jakie są intencje Rosji, ale jeśli chodzi o zdolności wojskowe, zgromadziła ona na granicy z Ukrainą ogromne siły. Widzieliśmy już w przeszłości, co się działo przy podobnej koncentracji wojsk przez Rosję – w Gruzji w 2008 i na Ukrainie w 2014, musimy więc przygotowywać się na każdą ewentualność. To nie znaczy, że wiem, co Rosja zrobi. Nie znamy jej zamiarów, ale musimy to traktować bardzo poważnie – zastrzegł.
ZOBACZ: Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zwołuje posiedzenie Rady NATO-Rosja na 12 stycznia
Pytany o przewidywane kroki Sojuszu Północnoatlantyckiego powiedział: "nie mogę się wypowiadać w sprawie ewentualnych działań NATO, ale mogę powiedzieć, że jeżeli nastąpi znacząca eskalacja na południu Ukrainy, Sojusz niemal na pewno będzie musiał ponownie ocenić swoją obecność wojskową na wschodniej flance".
Przypomniał, że przywódcy państw NATO i sekretarz generalny Jens Stoltenberg "wypowiedzieli się w tej sprawie bardzo jasno". - Rada Północnoatlantycka wydała oświadczenie, że eskalacja sytuacji na Ukrainie dramatycznie zmieniłaby także sytuację członków Sojuszu. Wymagałoby to przewartościowania wielu spraw – dodał.
Czytaj więcej