Nauka stacjonarna od 10 stycznia. Andrusiewicz: będą zmiany w szkołach ws. maseczek i dystansu
- Na razie jest za wcześnie, by powiedzieć, czy i jakie restrykcje zostaną wprowadzone w najbliższym czasie. W środę przekonamy się, czy wzrost zakażeń staje się faktem, czy mamy do czynienia z "odchyleniem", jak w zeszłym roku - mówił we wtorek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jak dodał, na razie plan rządu zakłada, że uczniowie wrócą do nauki stacjonarnej od 10 stycznia.
We wtorkowym raporcie epidemicznym resortu zdrowia czytamy, że odnotowano 11 670 nowych przypadków koronawirusa oraz 433 zgony chorych na COVID-19. Liczba wykrytych infekcji jest o niemal 18 proc. wyższa niż tydzień wcześniej.
Tuż po tym, jak MZ podało najnowsze dane, z dziennikarzami spotkał się rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz. Wyjaśniał, że podobne wzrosty liczby przypadków SARS-CoV-2 do tych notowanych obecnie, wystąpiły też podczas okresu świąteczno-noworocznego na przełomie 2020 i 2021.
- Później te wzrosty wyhamowały i na nowo rozpoczął się trend spadkowy - dodał. Z tego powodu ministerstwo analizuje, czy mamy do czynienia z "odchyleniem", a może początkiem stałych wzrostów zakażeń.
Resort zdrowia: jest przyspieszenie w transmisji Omikronu
Andrusiewicz przypomniał, że w Polsce "z dnia na dzień" przybywa infekcji wersją Omikron koronawirusa. Wyliczył, że jak dotąd odnotowano 72 takie zakażenia, z czego 33 w województwie mazowieckim, a niemal 20 - na Pomorzu.
Zaznaczył, że w reszcie Unii Europejskiej, a także Wielkiej Brytanii czy w USA wariant Omikron odpowiada za 25-30 proc. nowych zakażeń.
ZOBACZ: Holandia. Przeciwnicy restrykcji starli się z policją
- W Polsce ten udział jest na poziomie 2,5 proc. Ale w ubiegłym tygodniu był to 1 proc., więc mamy pewne przyśpieszenie i możemy się spodziewać, że pewnie w przyszłym tygodniu będziemy mówili o liczbie na pograniczu 200 przypadków Omikronu – powiedział rzecznik MZ.
Dodał, że "na razie jest za wcześnie, by powiedzieć, czy i jakie restrykcje zostaną wprowadzone w najbliższym czasie". - W środę przekonamy się, czy mamy do czynienia z sytuacją analogiczną, jak w zeszłym roku - powiedział.
Andrusiewicz: polskie społeczeństwo jest schorowane, inaczej reaguje na pandemię
Według Andrusiewicza Polska zmaga się z tymi samymi problemami, z którymi zmagają się wszystkie państwa w Europie: czyli z dostępnością łóżek w szpitalach i brakami wśród personelu medycznego.
- Dlatego pozyskujemy medyków zza naszej wschodniej granicy. To jest kilkaset dodatkowych osób, które zasiliło polski system ochrony zdrowia – zastrzegł.
Ocenił, że stosunkowo duża liczba zgonów na COVID-19 w Polsce, w porównaniu z innymi krajami Europy, wynika z tego, jakiego społeczeństwa dotyka epidemia. - Jeżeli jest ono schorowane, to społeczeństwo to inaczej reaguje – szybciej trafia do szpitala, jest więcej hospitalizacji, ale niestety też więcej zgonów – mówił.
Andrusiewicz dodał, że fakt, że jesteśmy schorowanym społeczeństwem "to nie jest kwestia ostatniego roku czy dwóch lat, trzech lat czy pięciu lat". - To jest kwestia kilkudziesięciu lat, w których niepodejmowane były inicjatywy z zakresu profilaktyki. Liczba niezdiagnozowanych cukrzyc w Polsce, chorób układów krążenia – to wszystko wpływa na to, co się potem dzieje w epidemii – objaśnił.
Zdaniem rzecznika MZ skoro części Polaków nie przekonują do zaszczepienia się dane o liczbie zgonów wśród osób niezaszczepionych, to nie przekona ich "reklama z aktorem czy sportowcem". - Zgon chyba przemawia bardziej do naszej świadomości niż jakikolwiek sportowiec – skwitował.
MZ: widzimy w poradniach psychiatrycznych, jak nauka zdalna wpływa na dzieci
Rzecznik resortu przyznał też, że na razie nie ma zmiany planów co do powrotu uczniów do nauki stacjonarnej od 10 stycznia.
- To, jak zdalne lekcje wpływają na dzieci, widzimy w szpitalach czy poradniach zdrowia psychicznego. Obostrzenia dotyczące szkół są ostatnimi, na jakie chcielibyśmy się zdecydować, ale to nie oznacza, że ich nie będzie - poinformował.
Wyjaśnił, że szansa na kontynuację zdalnych lekcji są mniejsze niż przywrócenia zajęć w standardowej formie.
Andrusiewicz: coraz mniej szczepień w grupie 5-11 lat
Jak dodał przedstawiciel ministerstwa, obecność dzieci w szkołach będzie się wiązała ze "zmianą podejścia" wobec np. noszenia maseczek czy dystansu społecznego. Andrusiewicz zauważył przy tym, że z rządowej Agencji Rezerw Strategicznych zamawianych jest coraz mniej preparatów dla grupy wiekowej 5-11.
ZOBACZ: "Lex Czarnek" w Sejmie. Przeciwnicy reformy protestują
- Ostatniej doby było to 9 tys. Zaszczepionych jest 212 tys. dzieci w wieku 5-11 spośród 336 tys. rejestracji. Te wskaźniki w ostatnich dniach stanęły - powiedział.
Rzecznik przypomniał, iż najmłodsi źle znoszą testowanie pod kątem koronawirusa, więc - jak uznał - "lepiej raz przeboleć płacz przy szczepieniu niż testować dziecko raz na tydzień lub dwa tygodnie". - Jeśli chcemy, by dzieci nie były kierowane na kwarantannę, szczepmy je - zaapelował.
Czytaj więcej