Ryszard Terlecki o Pegasusie: uważam, że komisja śledcza nie jest potrzebna
Uważam, że komisja śledcza nie jest potrzebna; to taka sprawa, którą należy wyjaśnić, natomiast zabawa w komisję w takiej kwestii nie wydaje mi się uzasadniona - powiedział w poniedziałek szef klubu PiS Ryszard Terlecki pytany o sprawę Pegasusa.
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS był pytany przez dziennikarzy w Sejmie o doniesienia dotyczące wykorzystywania systemu Pegasus, czyli opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania do inwigilacji. Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, oprogramowaniem Pegasus inwigilowany był senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Terlecki zaznaczył, że jeśli "rzeczywiście był taki fakt korzystania z podsłuchu, to trzeba się zwrócić do sądu, który wydał na to zgodę".
ZOBACZ: Czy rząd zakupił system Pegasus? Piotr Müller tłumaczy
Dopytywany o kwestię poniedziałkowej publikacji "Gazety Wyborczej", szef klubu PiS odparł, że trzeba o to pytać w resorcie sprawiedliwości. Gazeta podała, że zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości był precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA, i że na każdym etapie zadbano o kamuflaż.
Terlecki był też pytany, dlaczego PiS obawia się powołania komisji śledczej w sprawie Pegasusa. - Ja się nie obawiam żadnej komisji tylko uważam, że nie jest ona potrzebna. To jest taka sprawa, którą należy wyjaśnić, natomiast zabawa w komisję w takiej kwestii nie wydaje mi się uzasadniona - oświadczył polityk.
Podwyżki cen gazu
- Rząd pracuje, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie - mówił Terlecki pytany o podwyżki cen gazu. - Myślę, że cały świat jest zaskoczony (skalą podwyżek), poza może Rosją, której o to chodziło - dodał.
Na uwagę, że niektóre wspólnoty mieszkaniowe dostały 300 procent podwyżki, polityk podkreślił, że trzeba to uporządkować. - I z pewnością rząd się tym zajmie - zaznaczył.
Terlecki: Nie chcemy dyscypliny w klubie ws. projektu o weryfikacji covidowej
Podczas rozmowy z dziennikarzami Ryszard Terlecki odniósł się także do sytuacji pandemicznej. - Nie chcemy dyscypliny w klubie ws. projektu o weryfikacji covidowej - przyznał. Zaznaczył także, że w związku z sytuacją dotyczącą koronawirusa mogą być konieczne ostrzejsze działania rządu.
W środę na Komisji Zdrowia odbędzie się wysłuchanie publiczne projektu o weryfikacji covidowej, który w połowie grudnia złożyła grupa posłów PiS. Projekt zakłada m.in. możliwość żądania przez pracodawcę okazania informacji o ważnym negatywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji SARS-CoV-2 lub o wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19. Przewiduje on również możliwość delegowania do pracy poza stałe miejsce pracy lub do innego rodzaju zajęcia.
ZOBACZ: Szczepienia w Polsce. Dawkę przypominającą przyjęło ponad 6,6 mln Polaków
Terlecki przywołał wypowiedzi szefa resortu zdrowia Adama Niedzielskiego, który w związku z sytuacją pandemiczną zapowiedział ewentualne nowe obostrzenia. - Sytuacja jest, jak państwo widzicie, na świecie fatalna, w Polsce jeszcze tak źle nie jest, choć niepokoi wysoki procent zgonów - powiedział. - Być może jakieś ostrzejsze działania będą konieczne - dodał.
Przyznał, że na początku przyszłego początku Prezydium Sejmu rozstrzygnie, czy projekt ws. weryfikacji trafi na najbliższe posiedzenie, które planowane jest na 12-13 stycznia.
Dyscyplinowanie posłów przeciwnych szczepieniom
Terlecki był także pytany o dyscyplinowanie w klubie posłów, którzy są przeciwnikami szczepień. Przypomniano jego spotkanie z posłanką Anną Marią Siarkowską (PiS), która ze spotkania miała wyjść - w opinii dziennikarki zadającej pytanie - "przybita".
- Wydaje mi się, że sympatycznie rozmawialiśmy wtedy z panią poseł, natomiast nie chcemy w tej kwestii dyscypliny - powiedział Terlecki.
Pytany, czy w związku z sytuacją covidową Sejm będzie obradował w formule zdalnej, polityk PiS odpowiedział, że wszystko jest możliwe, choć wolałby, żeby obrady nie były zdalne. Zastrzegł, że nie ma w tej sprawie decyzji.
Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji
- Spodziewałem się, że prezydent Andrzej Duda odmówi podpisania nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Trzeba wymyślić projekt, który były do zaakceptowania dla prezydenta - mówił w poniedziałek Ryszard Terlecki.
Prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji zmierzającą m.in. do tego, by podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego mogły posiadać w spółkach medialnych działających na podstawie polskich koncesji, udziały nieprzekraczające 49 proc.
ZOBACZ: Ustawa medialna. Jest weto prezydenta Andrzeja Dudy
Terlecki pytany przez dziennikarzy w Sejmie, czy PiS zaskoczyło weto prezydenta, odpowiedział: - Mnie osobiście nie, ale były takie opinie w naszym środowisku, że to zostanie skierowane do Trybunału, tak się nie stało, czyli trzeba podjąć inne działania. Dopytywany, jakie to działania, odparł, że "wymyślić taki projekt, który byłby do zaakceptowania dla pana prezydenta".
Na uwagę, że prezydent zwracał uwagę, że nie można zerwać polsko-amerykańskich umów, a więc "nie uderzycie państwo w TVN", szef klubu PiS podkreślił, że w nowelizacji nie chodziło o uderzenie w TVN. - Chodziło o uporządkowanie przepisów dotyczących w ogóle funkcjonowania mediów w Polsce - dodał. Pytany, czy będzie nowy projekt, ocenił, że nie wie jeszcze. - Nie wykluczam takiej możliwości - podkreślił.
ZOBACZ: Weto prezydenta dla ustawy medialnej. Biały Dom przekazał "wyrazy uznania"
Dopytywany, czy prezydent zdradził PiS, odpowiedział natomiast, że prezydent jest ponadpartyjny. - Nie ma tutaj takiej kwestii, żeby zdradzał jakąś partię - podkreślał.
Na uwagę, że PiS przegrało rozgrywkę ws. ustawy medialnej, odpowiedział: - Ale jednocześnie wygraliśmy, bo pokazaliśmy że mamy spokojnie w Sejmie - gdy potrzebujemy - większość.