"The Guardian": by obejść zakaz w swoim kraju, Niemcy jadą po fajerwerki do Polski

Świat
"The Guardian": by obejść zakaz w swoim kraju, Niemcy jadą po fajerwerki do Polski
PAP/Art Service
66 proc. Niemców popiera zakaz sprzedaży fajerwerków

W ostatnich dniach 2021 roku Niemcy odwiedzają przygraniczne polskie miasta, by kupować fajerwerki. Nie mogą kupić ich u siebie z powodu wprowadzonego w grudniu przez władze federalne zakazu sprzedaży materiałów pirotechnicznych przed wieczorem sylwestrowym - poinformował brytyjski dziennik "The Guardian".

Do jednej z wytwórni fajerwerków w Słubicach ustawiały się kolejki, w których czekało się nawet do trzech godzin. Niektórzy Niemcy przyjechali w tym celu z drugiego końca kraju.

 

Dziennik podkreśla, że chętni na sztuczne ognie muszą się liczyć z limitem 50 kg fajerwerków na pojazd oraz z wyrywkowymi kontrolami policji.

 

ZOBACZ: Niemcy walczą z COVID-19. W całym kraju wchodzą nowe restrykcje

 

W Niemczech drugi rok z rzędu obowiązuje zakaz sprzedaży materiałów pirotechnicznych przed wieczorem sylwestrowym. Ponadto w sylwestra i Nowy Rok obowiązuje ogólnokrajowy zakaz dużych zgromadzeń, a także zakaz puszczania fajerwerków w często odwiedzanych przestrzeniach publicznych. Zasady wprowadzono, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wariantu koronawirusa Omikron oraz odciążyć szpitale, do których po zabawach noworocznych trafiają pacjenci z poważnymi poparzeniami czy uszkodzeniami ciała.

Większość Niemców popiera zakaz sprzedaży fajerwerków 

Według sondażu YouGov przeprowadzonego dla agencji dpa 66 proc. Niemców popiera zakaz sprzedaży fajerwerków.

 

Niemiecka branża pirotechniczna ocenia, że zakaz ten jest niesprawiedliwy, bo klienci mają możliwość sprowadzenia ich z zagranicy, i zapowiedziała, że w związku z tym podejmie kroki prawne.

 

ZOBACZ: Włochy. Po raz pierwszy w Neapolu zabroniono odpalania fajerwerków i petard

 

Przed pandemią sprzedaż fajerwerków w ciągu trzech ostatnich dni roku przynosiła niemieckim producentom 95 proc. rocznego zysku, szacowanego na 200 mln euro. Niektórzy przedstawiciele branży uważają, że ochrona przed koronawirusem jest wykorzystywana jako pretekst, by doprowadzić ją do bankructwa.

mad / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie