Bali. Ostrzeżenia dla turystów przed łamaniem obostrzeń covidowych w sylwestra
Szef urzędu imigracyjnego na popularnej wśród turystów indonezyjskiej wyspie Bali ostrzegł w czwartek, że każdy, kto złamie obowiązujące zasady epidemiczne, zostanie z niej wyrzucony.
Kierujący balijskimi służbami imigracyjnymi Jamaruli Manihuruk powiedział, że cudzoziemcy, którzy w sylwestrową noc zostaną przyłapani na ignorowaniu protokołów epidemicznych, muszą być gotowi na natychmiastowy powrót do swoich krajów.
W okresie świąteczno-noworocznym na Bali zakazane są duże publiczne zabawy, pokazy fajerwerków i zgromadzenia więcej niż 50 osób. Restauracje, kawiarnie i centra handlowe są zamykane o godz. 22, a wszystkich podróżnych z zagranicy obowiązuje 10-dniowa kwarantanna po przyjeździe.
Władze prowincji poinformowały, że od stycznia do końca października przyleciało tam zaledwie 45 zagranicznych wczasowiczów. W rzeczywistości ich liczba jest jednak większa.
Fikcyjne wizy i specjalne ubezpieczenie
By móc wjechać do Indonezji, cudzoziemcy, z których większość kieruje się później na Bali, masowo obchodzą przepisy, płacąc pośrednikom równowartość ok. 300 USD za wyrobienie fikcyjnych wiz biznesowych. Oprócz tego muszą zrobić testy na COVID-19 i wykupić specjalne ubezpieczenia zdrowotne. Przez większość roku, aż do 14 października, zakazane były międzynarodowe loty na lotnisko w stolicy Bali, Denpasarze. Zdeterminowani obcokrajowcy docierali tam jednak krajowymi połączeniami.
ZOBACZ: Dubaj. Hiszpanka nie może wyjechać z ZEA. Winne prawo "kafala"
Od początku pandemii służby na uzależnionej od turystyki wyspie borykają się z wybrykami wczasowiczów, często przymykając oczy na naruszenia. Balijscy policjanci wielokrotnie stawali się obiektem żartów, każąc łapanym bez maseczek cudzoziemcom robić za karę pompki.
Miejscowe służby imigracyjne przekazały, że w 2021 roku deportowały 194 cudzoziemców, ale tylko nielicznych za naruszenie pandemicznych obostrzeń.
Fałszywe testy, namalowane maseczki i poradniki
W styczniu z wyspy wydalono dwie amerykańskie turystki, które otrzymały też półroczny zakaz wjazdu do Indonezji po serii internetowych wpisów, w których promowały e-booka z poradami, jak przeprowadzić się na Bali w czasie pandemii. Władze uznały, że prowadząc komercyjną działalność, Amerykanki naruszyły przepisy imigracyjne. W maju rosyjska influencerka i tajwański youtuber musieli wyjechać po opublikowaniu nagrania, na którym kobieta spacerowała po ulicach i sklepach z maseczką namalowaną na twarzy. W listopadzie, po 8 miesiącach więzienia, z Bali wyrzucono rosyjsko-ukraińską parę, która sfałszowała testy na koronawirusa.
Wiosną jedna z organizacji pozarządowych napiętnowała posty turystów dzielących się radami, jak unikać obowiązkowej kwarantanny. Internauci, w większości rosyjskojęzyczni, otwarcie pisali o fikcyjnych testach na koronawirusa i dzielili się informacjami o hotelach łamiących epidemiczne obostrzenia.
ZOBACZ: Indonezja. Po ponad miesiącu na morzu w tonącej łodzi ponad 100 Rohingjów zeszło na ląd
Według dziennika "Jakarta Post" w ubiegłych latach ok. 60 proc. dochodów prowincji Bali pochodziło bezpośrednio z turystyki, a kolejnych 20 proc. było przez nią generowanych pośrednio. Z oficjalnych danych wynika, że w 2020 roku wyspę odwiedziło 1,05 mln zagranicznych turystów, a w roku poprzedzającym pandemię – ok. 6,2 mln.
W ocenie miejscowego stowarzyszenia hotelarzy i restauratorów mimo załamania rynku wielu drobnym biznesmenom udaje się przetrwać dzięki gościom z innych części Indonezji. Dzięki ich obecności – oraz obecności trudnej do ustalenia liczby cudzoziemców z wizami biznesowymi – w połowie grudnia na Bali zajętych było ok. 35 proc. pokoi hotelowych.
Czytaj więcej