Bilet weekendowy PKP Intercity. Mateusz Mahamid pobił rekord liczby przejechanych kilometrów

Gdy Polacy łamali się opłatkiem, włączali Polsat, by obejrzeć "Kevina", czy szli na świąteczny spacer, miłośnik kolei Mateusz Mahamid był ciągle w podróży. W trakcie Bożego Narodzenia pobił rekord liczby przejechanych kilometrów na bilecie weekendowym PKP Intercity. Na pokładach 17 pociągów pokonał ponad 5 tys. kilometrów. - Takie wyprawy zimą są bardziej "hardcorowe" - opowiada polsatnews.pl.
Mateusz Mahamid specjalizuje się w biciu kolejowych rekordów. W połowie 2020 roku pokonał ponad 4,3 tys. kilometrów pociągami PKP Intercity, mając specjalny bilet weekendowy. Pozwala on na nieograniczoną liczbę przejazdów od godz. 19:00 w piątek do poniedziałkowego poranka (6:00).
Podróżnik mówił wtedy polsatnews.pl, że obrana przez niego trasa była "lajtowa". Zapowiadał również, że to nie koniec jego wyczynów i prędzej czy później uda się w bardziej "hardcorową" podróż.
Natomiast na początku zeszłego roku ustanowił rekord w długości trasy pokonanej na bilecie weekendowym o wydłużonej ważności ze względu na tzw. długi weekend. Pociągi PKP IC przewiozły go na dystansie 6322,9 km.
Bicie rekordu zaczęło się w Rybniku
Pan Mateusz zdecydował, że na nowo w Polskę ruszy na nowo podczas tegorocznego Bożego Narodzenia - wtedy rekord dla "zwykłego" weekendu nie należał już do niego i wynosił 4948,6 kilometra. Na punkt startowy obrał Rybnik na Śląsku, skąd pociąg IC Silesia rusza o 19:01.
Jak opowiada polsatnews.pl, w wigilijny wieczór oraz pierwszy dzień Bożego Narodzenia niemal wszystkie pociągi, z których korzystał, jechały zgodnie z rozkładem jazdy.
ZOBACZ: Okradali śpiących pasażerów pociągów. CBŚP rozbiło gang
- Jedynie Pendolino z Sopotu do Warszawy miało przez chwilę 10 minut opóźnienia, a na Dworcu Centralnym musiałem przesiąść się do Łodzi w pięć minut. Całe szczęście dojechałem na czas - mówi Mateusz Mahamid.
IC Bałtyk nie poczekał. Nagła zmiana planu
Jednak następną dobę podróży miłośnik kolei nazywa "katastrofą". - IC Podhalanin, którym jechałem z Katowic do Poznania, złapał 55 minut opóźnienia. Niestety, nie skomunikowano go z IC Bałtyk do Gdyni, więc odjechał beze mnie o 5:30 - wspomina.
Pan Mateusz zaczął szukać alternatywy, ale zorientował się, że nie dojedzie w inny sposób do Trójmiasta, by nadal mieć szansę na pobicie rekordu. Zdecydował się więc dotrzeć do Wrocławia, gdzie - jak przyznaje - "złapało go zmęczenie".
- Wówczas nadal nie doszukałem się odpowiedniej trasy, by osiągnąć cel. Przez chwilę chciałem zrezygnować, jednak ostatecznie nie poddałem się i pojechałem do rodzinnego miasta - Warszawy - stwierdza.
Spóźnienie uratowało bicie rekordu
Ze stolicy Mateusz Mahamid ruszył do Iławy. Planowo powinien zjawić się w tym warmińsko-mazurskim mieście o 21:09, a po ośmiu minutach oczekiwania udać się w dalszą drogę. Okazało się, że jego pociąg przyjedzie do Iławy o 11 minut później niż wynika z rozkładu jazdy.
- Na szczęście TLK Karpaty, do którego miałem wsiąść, również przyjechał o pięć minut później niż powinien - dodaje.
Niecodzienna wyprawa zakończyła się przejazdem składem IC Chopin z Krzeszowic do Krakowa. Na największym małopolskim dworcu zjawił się kwadrans przed godz. 6:00.
5037,6 kilometra - nowy rekord na bilecie weekendowym
Zakup biletu weekendowego pozwolił panu Mateuszowi odwiedzić 10 z 16 województw. Na pokładach czterech składów klasy EIP (Pendolino), dziewięciu IC oraz czterech TLK (w sumie 17 pociągów) spędził ponad 48 godzin na 59 możliwych, pokonując 5037,6 kilometra.
Jak przyznaje podróżnik, w zimie trudniej bić takie rekordy ze względu na opóźnienia, wynikające np. z warunków atmosferycznych.
O tym, że nawet przy zwykłym przemierzaniu Polski koleją podczas chłodniejszych miesięcy mogą pojawić się przeszkody, przekonali się podróżni w pierwszy dzień świąt. 25 grudnia doszło m.in. do pęknięcia szyny oraz uszkodzenia trakcji na szlaku Gniezno-Trzemeszno, a w Głogówku na Opolszczyźnie ewakuowano pociąg PKP Intercity, ponieważ z lokomotywy zaczęły wyciekać płyny.
- Podróżowanie na mój sposób zimą jest jednak bardziej "hardcorowe" - zauważa Mateusz Mahamid.
Mateusz Mahamid może bić rekordy także w innych krajach
Rekordzista zdradził polsatnews.pl, że w przyszłości nie wyklucza podwyższania poprzeczki w liczbie przejechanych kilometrów także poza Polską, korzystając z ofert obowiązujących w innych państwach.
Chciałby też przejechać się Koleją Transsyberyjską, jak i zwiedzić Europę za pomocą europejskiego biletu Interrail.