Boże Narodzenie. Żołnierze z bronią na jasełkach w Ełku
Podczas tradycyjnych jasełek organizowanych przez jedną ze szkół podstawowych w Ełku na scenie oprócz biblijnych postaci pojawili się... uzbrojeni żołnierze. Pomysł nie wszystkim przypadł do gustu. Dyrektorka placówki tłumaczy jednak, że było to nawiązanie do wydarzeń przy wschodniej granicy.
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 4 im. profesora Władysława Szafera w Ełku wystawili jasełka w miejscowym Centrum Kultury. Przedstawienie zostało przygotowane przez katechetów i pracującą w szkole zakonnicę.
Żołnierze z bronią na scenie
Na scenie pojawili się uczniowie podstawówki, którzy wcieli się w biblijne postaci. Obok trzech króli, świętej rodziny i aniołów udział w przedstawieniu wzięli również żołnierze z bronią w ręku. Byli to kadeci Centrum Edukacji Mundurowej.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński otrzymał szopkę od mieszkańców gminy Gnojno
"Tematem spektaklu była obecna sytuacja na świecie w czasie pandemii, zagrożenia na wschodniej granicy Polski i samotności w rodzinie" - poinformowało CEM w Ełku, które zamieściło na swoim Facebooku zdjęcia z przedstawienia.
Organizacją jasełek pochwaliła się sama szkoła, która również zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcia ze spektaklu.
Przedstawienie wywołało sporo emocji wśród internautów, którym szczególnie nie przypadł do gustu pomysł z żołnierzami na scenie.
"Czuję zażenowanie"
"Jakim cudem dyrekcja na to pozwoliła? Jako absolwentka tej szkoły czuję zażenowanie" - napisała jedna z komentujących.
"Nie uciekamy od aktualnych wydarzeń"
Głos w sprawie przedstawienia zabrała sama dyrektorka szkoły. Dorota Maksymowicz przypomniała, że "czwórkowe jasełka są długoletnią tradycją, a ich celem jest integracja społeczności szkolnej i wprowadzenie w klimat świąt".
ZOBACZ: Król Melchior usunięty z szopki bożonarodzeniowej. "Jest zbyt rasistowski"
"W corocznych przedstawieniach nie uciekamy od problemów współczesności i aktualnych wydarzeń. W tegorocznych obok radości z nadchodzących świąt i rodzinnie spędzanego czasu, wyraziliśmy też niepokój wobec utrzymującej się pandemii i sytuacji na wschodniej granicy. Nie podejmujemy tych zagadnień politycznie i nie narzucamy stanowisk, ale też nie udajemy, że otaczający nas świat jest idealny" - wyjaśniła dyrektorka.
"Przykro mi jest, że przypisuje się temu inny charakter niż rzeczywiste intencje organizatorów. Młodzi aktorzy z SP4 i Centrum Edukacji Mundurowej bardzo zaangażowali się w przedsięwzięcie. Zarówno występujący, jak i organizatorzy nie zasłużyli na takie krzywdzące komentarze" - dodała.
"Otwieraliśmy serca na niesprawiedliwość i krzywdę"
Do sprawy odniosła się również była dyrektorka szkoły, która w tym roku przeszła na emeryturę. Wanda Wojnowska zwróciła uwagę, że podobne łączenie tematów miało już miejsce w przeszłości.
"Obok wątku narodzenia Jezusa pojawiał się temat bezdomności, biedy, nierówności społecznych i rasowych. (...) Nikt wtedy nie oskarżał o upolitycznianie. Otwieraliśmy serca na niesprawiedliwość i krzywdę" - napisała.
ZOBACZ: Włochy. Niezwykła szopka w Neapolu. "Trzej królowie przybywają z paszportem sanitarnym"
Zapewniła, że obejrzała tegoroczne przedstawienie ze wzruszeniem i nie dostrzegła w nim zarzucanego mu upolitycznienia.
"Ja widziałam dzieci, które wcielając się w role opowiadały jak co roku nową historię. Obok naszych uczniów znaleźli tam miejsce uczniowie szkoły mundurowej, wśród których również rozpoznałam naszych absolwentów. To budujące, że pozyskaliśmy partnera do tego przedsięwzięcia. Nie odnajduję w spektaklu, który obejrzałam tych zarzutów, jakie są mu przypisywane. Nie rozumiem dlaczego jest on tak osądzany" - dodała.
Czytaj więcej