Donald Tusk skomentował słowa byłego funkcjonariusza SOP ws. wypadku Beaty Szydło
Doprowadzili do katastrofy, winę zrzucili na ofiarę, niszcząc jej życie, cały czas kłamali i zmuszali innych do kłamstw, byle uniknąć odpowiedzialności - podkreślił lider PO Donald Tusk komentując doniesienia "Gazety Wyborczej" dotyczące wypadku ówczesnej premier Beaty Szydło w 2017 r. Do sprawy odnieśli się też senator PiS Stanisław Karczewski i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Oficer BOR, który w 2017 r. brał udział w wypadku kolumny wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło, powiedział "Gazecie Wyborczej", że zarówno on, jak i reszta funkcjonariuszy składali w śledztwie w tej sprawie fałszywe zeznania - napisała w piątek "GW".
"Gazeta Wyborcza" rozmawiała z Piotrem Piątkiem, emerytowanym od marca 2021 roku funkcjonariuszem Służby Ochrony Państwa, która w 2018 roku zastąpiła Biuro Ochrony Rządu. Według dziennika Piątek w lutym 2017 roku był w grupie funkcjonariuszy rządowej kolumny wiozącej premier Beatę Szydło, gdy jedna z limuzyn kolumny zderzyła się z seicento kierowanym przez 20-letniego Sebastiana Kościelnika.
"Strona rządowa wspierana przez policję i prokuraturę od początku robiła wszystko, by zdjąć odpowiedzialność z funkcjonariuszy i ich szefów, a obciążyć kierowcę seicento. W śledztwie okazało się, że tajemniczo zostały uszkodzone nagrania z monitoringu, a wszyscy BOR-owcy zapewniali, że kolumna jechała prawidłowo, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Chorąży ujawnia, że to ostatnie było nieprawdą" - pisze dziennik.
ZOBACZ: Wypadek Szydło. Były funkcjonariusz SOP: musiałem mówić to, co reszta. Kłamałem w śledztwie
Według gazety Piątek i jego koledzy "za wiedzą przełożonych porozumieli się, by składać fałszywe zeznania". "Co więcej, jak mówi Piątek, kolumna rządowa regularnie jeździła bez włączonych syren" - czytamy.
Tusk: winę zrzucili na ofiarę
Doniesienia "Gazety wyborczej" skomentował na Twitterze szef Po Donald Tusk. "Doprowadzili do katastrofy, winę zrzucili na ofiarę, niszcząc jej życie, cały czas kłamali i zmuszali innych do kłamstw, byle uniknąć odpowiedzialności. Zrobili tak całej Polsce, nie tylko Sebastianowi z seicento" - podkreślił.
Również Sebastian Kościelnik odniósł się do informacji "GW". "Przełom, który mógłby zaoszczędzić prawie 5 lat życia, ale lepiej późno niż wcale" - napisał na Twitterze.
"Panie Sebastianie, ta machina kłamstw w końcu upadnie i prawda zwycięży. Proszę się trzymać" - skomentowała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO).
Karczewski: to musi ocenić prokuratura
Karczewski, pytany w Radiu Zet o tę publikację odparł: to oceni prokuratura. - Ja tego nie chcę oceniać, bo nie wiem, jakie były wcześniejsze zeznania, czego dotyczyły, czego dotyczą w tej chwili. (...) To dobrze, bo jednak powinniśmy zawsze mówić prawdę, żeby nie zmieniać zeznań - powiedział.
Dopytywany, czy ta sytuacja go nie bulwersuje, gdyż emerytowany już chorąży zapewnia w wywiadzie dla gazety, że w kolumnie wiozącej premier Szydło były wówczas włączone sygnały świetlne, a nie były włączone sygnały dźwiękowe, co jest kluczowe w tej sprawie, Karczewski podkreślił, że "to naprawdę musi ocenić prokuratura, ci którzy prowadzą i będą prowadzić śledztwo w związku ze zmianą zeznań świadków".
- Nie będę tego oceniał, dlatego że nie znam szczegółów. Natomiast sprawa jest do rozstrzygnięcia i do zbadania przez odpowiednie organy. Ja tego nie będę komentował - oświadczył. Przyznał, że "nie raz rozmawiał z panią premier na ten temat, pytał się, ona mówiła, że odpoczywała wtedy".
Kosiniak-Kamysz: to skandal
Doniesienia "GW" oburzyły prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Były oficer BOR przyznał, że wspólnie z kolegami, za wiedzą przełożonych, składali fałszywe zeznania w sprawie wypadku byłej premier (Beaty Szydło). To skandal! Tak wygląda zderzenie interesu totalnej władzy, która chciała ukryć prawdę, ze zwykłym Polakiem" - napisał szef Stronnictwa na Twitterze.
Czytaj więcej