Łódź. Koronawirus. Niezaszczepiona urodziła córkę z koronawirusem. Cudem uszły z życiem
Przez 10 dni była podpięta do respiratora, a dziecko zobaczyła miesiąc po porodzie. Pani Agnieszka walczyła o życie w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Dziś apeluje do ciężarnych, by szczepiły się przeciwko COVID-19. - Nieszczepienie się szczególnie kobiet w ciąży jest dramatem nie do przyjęcia - stwierdził Bogusław Sobolewski, kierownik intensywnej terapii łódzkiego Instytutu.
W czwartek odbyła się konferencja w "Centrum Zdrowia Matki Polki" w Łodzi, w której wzięła udział 39-letnia pani Agnieszka i Bogusław Sobolewski - lekarz intensywnej terapii. Niezaszczepiona ciężarna trafiła do szpitala w ciężkim stanie położniczym. Kobieta była zakażona koronawirusem, miała niewydolność oddechową oraz krwawienie, które wymagało natychmiastowej interwencji.
- Byłam w ciąży kiedy zaczęły się szczepienia przeciwko COVID-19. Po konsultacji z moją doktor prowadzącą, usłyszałam, że kobiety ciężarne mogą szczepić się w drugim trymestrze ciąży. Jednakże na początku drugiego trymestru zaczęłam krwawić i tak jakoś się złożyło, że nie zaszczepiłam się - poinformowała na konferencji pani Agnieszka.
Dodatkowo, kobieta przyznała, iż myślała, że jej ta choroba nie spotka, że jej to nie dotyczy, a jak zachoruje, to przejdzie ją łagodnie. - Ale stało się jednak inaczej - stwierdziła z ubolewaniem.
- W 23 tyg. ciąży zaczęłam się źle czuć, potem okazało się, że z mężem nie mamy węchu - zrelacjonowała kobieta. Jak się okazało był to COVID-19, który został najprawdopodobniej przyniesiony do domu przez 8-letniego syna ze szkoły.
WIDEO: Konferencja ciężarnej kobiety z koronawirusem
Mąż pani Agnieszki był szczepiony dwiema dawkami. Kobieta przyznała na konferencji, że widać było różnicę w przechodzeniu tej choroby. - Mąż tylko stracił węch, a ja niestety od osłabienia, kaszel i problemy z zatokami. Ta choroba rozwijała się tak niewinnie, że człowiek myślał, że to jest zwykłe przeziębienie - powiedziała.
Komplikacje okołoporodowe
Jak się później okazało, rozwijający się wirus w ciele matki spowodował komplikacje. - Miałam odklejenie łożyska i musiałam mieć cesarskie cięcie. Poród był ciężki - przyznała pani Agnieszka.
- 10 dni byłam pod respiratorem. Jest ogromnym cudem to, że żyje - oświadczyła w czwartek pani Agnieszka.
- Kobieta miała dwa problemy w sobie, COVID-19, plus stan położniczy, który wymagał intensywnej terapii i szybkiego działania. Jedno i drugie nie poprawiało rokowań tej pani - stwierdził Bogusław Sobolewski, kierownik intensywnej terapii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
- Na szczęście udało się doprowadzić do tego, że chora przeżyła i może cieszyć się swoim dzieckiem z całą rodziną - dodał lekarz.
ZOBACZ: Ginekolog: kobietom w ciąży zalecamy szczepienie przeciw COVID-19 po I trymestrze
Po porodzie okazało się, że jej nowo narodzona córeczka też miała pozytywny wynik na koronawirusa. - Wirus przechodzi przez łożysko, i powoduje że praktycznie wszystkie noworodki są dodatnie - poinformował lekarz z łódzkiego szpitala. Oliwia miała problemy z oddychaniem. Występowało zagrożenie życia.
Pani Agnieszka swoją córeczkę zobaczyła dopiero w czwartek, czyli miesiąc po jej narodzinach. - Dla matki to jest niewyobrażalne cierpienie. Córka jest już zdrowa i dziś zabieramy ją do domu. Mamy ogromne szczęście, że nic jej się nie stało - powiedziała matka Oliwki.
"Najtrudniej było wytłumaczyć 8-latkowi, że może się nie udać"
- Żałuję, ze się nie zaszczepiłam, nie dałam sobie szansy na życie. Dużo zawdzięczam personelowi szpitala i jestem im ogromnie wdzięczna, bo ja ich zdrowie również narażałam - dodała. Na pytanie, co by powiedziała kobietom w ciąży, które się nie zaszczepiły, pani Agnieszka stwierdziła, iż "gdybym mogła cofnąć czas, to na pewno bym się zaszczepiła, bo ewidentnie widać różnicę". - Nie ma o się bać, słyszałam od lekarzy, że jest dużo badań które potwierdzają że kobiety w ciąży bardziej powinny się szczepić, nie możemy brać niektórych leków, a musimy mieć jakąś ochronę - mówiła.
ZOBACZ: Rosja. Władze sanitarne: jednoczesne zakażenie wariantami Delta i Omikron jest możliwe
Dodała, że "myślę, że szczepienie nikomu nie zaszkodzi, a daje szansę na uratowanie życia nam i dzieciom". Kobieta zadeklarowała, że na pewno zaszczepi się przeciwko koronawriusowi. - Musi minąć miesiąc żeby się zaszczepić ale na pewno się zaszczepię, bo nie chcę drugi raz tego przechodzić i wywoływać cierpienia w rodzinie, bo widzę, jak syn przeżywa do tej pory to, że mogłam umrzeć - zadeklarowała.
Na pytanie, czy zaszczepi swojego 8-letniego syna, pani Agnieszka powiedziała, że "zaszczepimy po konsultacji z alergologiem, bo jest co miesiąc odczulany". Robert - mąż pani Agnieszki powiedział na konferencji, że najgorsze, w tym co przeszli "było wytłumaczenie dziecku, że trzeba szykować się na najgorsze". - Musiałem wytłumaczyć 8-latkowi, że w życiu czasem bywa tak, że nie udaje się kogoś uratować - mówił mąż Agnieszki. Dodał, że "myśli przychodzą różne, ale człowiek stara się myśleć pozytywnie i uważam, że trzeba robić wszystko, żeby nie czekać na cud". - Mieliśmy dużo szczęścia, że nam się udało - zakończył.
Lekarz: to coś niesamowitego
Bogusław Sobolewski przyznał, że "najfajniejszym" momentem dla niego jest chwila, kiedy jego pacjent z intensywnej terapii "wychodzi ze szpitala o własnych nogach".
- To coś niesamowitego. Nam się po prostu udało i jej się udało - mówił lekarz. Wyraził nadzieję, że "pacjentki, które trafią do szpitala, będą miały tyle samo szczęścia, co ta pani".
- Nieszczepienie się szczególnie kobiet w ciąży jest dramatem nie do przyjęcia. Apeluję do wszystkich pań w ciąży: jeśli macie możliwość należy się zaszczepić, bo to zwiększa wasze szanse przeżycia w przypadku zarażenia się COVID-19 - mówił Sobolewski.
Czytaj więcej