Słowacki minister dziękuje TOPR. Śmigłowiec z Zakopanego poleciał ratować zasypanych narciarzy
Minister spraw wewnętrznych Słowacji podziękował ratownikom TOPR za pomoc w poszukiwaniu narciarzy zasypanych w poniedziałek przez lawinę w Wielkiej Fatrze. Z Zakopanego poleciał na miejsce śmigłowiec ze sprzętem i dwoma ratownikami. Mimo zaangażowania wielu ludzi, w tym psów lawinowych, skialpinistów nie udało się odnaleźć żywych. Roman Mikulec, wobec zagrożenia, zaapelował do turystów o rozwagę.
Słowacki minister spraw wewnętrznych podziękował ratownikom Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego za to, że zareagowali na prośbę ratowników górskich z Horskiej Záchrannej Služby i pomogli w poszukiwaniach zasypanych w poniedziałek przez lawinę w masywie Wielkiej Fatry skialpinistów.
Minister do turystów: respektujcie ostrzeżenia
Roman Mikulec podkreślił, że "jest rad", iż TOPR wysłało z Zakopanego swój helikopter z urządzeniem do odnajdywania zaginionych wraz z dwoma swoimi ratownikami, by pomóc słowackim ekipom.
Przypomniał, że służby górskie regularnie publikują komunikaty pogodowe, w tym raporty o zagrożeniu lawinowym i poprosił o branie ich pod uwagę przy planowaniu wypraw w góry.
ZOBACZ: Lawina porwała skialpinistów. Słowacy wezwali na pomoc śmigłowiec TOPR
Jednocześnie zaapelował do turystów o zabieranie na wycieczki górskie detektorów lawinowych, które w razie zasypania pod śniegiem umożliwiają szybkie odnalezienie poszkodowanych, co w znacznym stopniu zwiększa prawdopodobieństwo przeżycia.
Słowacka Horská záchranná služba podała, że narciarze, których porwała lawina, nie byli wyposażeni w taki sprzęt.
"Ważne, aby użytkownik doskonale wiedział, jak obsługiwać detektor lawinowy i przed wędrówką sprawdzał, czy wszystko jest w porządku" - napisał Mikulec na Facebooku.
Nie żyją dwaj skialpiniści. Nie mieli detektorów
Do wypadku lawinowego doszło w poniedziałek około południa. Masy śniegu porwały dwóch skialpinistów, którzy znajdowali się między najwyższym szczytem Wielkiej Fatry o nazwie Ostredok (1592 m n.p.m.) a trzecią co do wysokości Krížną (1574 m n.p.m.). Śnieg zsunął się ze zboczy w kierunku Doliny Suchej.
W poniedziałek po zmroku ratownicy dotarli do ciała 46-letniego turysty. Dalsze poszukiwania zostały przerwane z powodu ciemności i z powodu obaw przed zejściem kolejnej lawiny.
ZOBACZ: Tatry. Pierwszy stopień zagrożenia lawinowego i arktyczne mrozy
We wtorek ekipy przeszukujące lawinisko natrafiły na zwłoki drugiego narciarza. W poszukiwaniach brało udział 32 ratowników górskich i siedem psów lawinowych. Ciało znajdowało się półtora metra pod śniegiem.
Słowacy wezwali także na pomoc polskie Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Śmigłowiec TOPR dostarczył w poniedziałek urządzenie do lokalizacji działających telefonów komórkowych z dwoma ratownikami z Zakopanego.
W górach pomoże aplikacja "Ratunek"
Ratownicy górscy przypominają, że w sytuacji zagrożenia, szybką pomoc może zagwarantować lokalizacja turysty uzyskana dzięki aplikacji "Ratunek".
Aplikacja została opracowana przez spółkę Polkomtel. Jest to jedyna aplikacja zaaprobowana i dołączona przez Ochotnicze Służby Ratownicze do systemu powiadamiania o zgłoszeniu wypadku.
ZOBACZ: Zdjęcia odmrożonych dłoni i stóp turystów. GOPR publikuje ku przestrodze
Aplikację "Ratunek" przeznaczoną dla telefonów komórkowych można pobrać z serwisów Google Play i App Store. Za pomocą tej aplikacji można wezwać pomoc w górach lub nad wodą. Gdy turysta użyje aplikacji, telefon połączy go automatycznie z właściwą służbą ratowniczą (GOPR, TOPR, WOPR lub MOPR).
Podczas rozmowy zostanie automatycznie wysłany SMS z lokalizacją osoby dzwoniącej z dokładnością do 3 metrów.
Czytaj więcej