Wielka Brytania. Boris Johnson mierzy się z buntem parlamentarzystów. Powodem obostrzenia i Omikron
Brytyjski premier Boris Johnson mierzy się z buntem pośród polityków frakcji konserwatywnej, do której sam należy - podała we wtorek agencja Reutera. Okolicznościami rebelii jest głosowanie nad nowymi restrykcjami, które mają powstrzymać rozprzestrzenianie się nowego wariantu koronawirusa Omikron.
Wśród zaproponowanych ograniczeń jest praca zdalna, noszenie maseczek w przestrzeni publicznej i paszporty covidowe wymagane na wejściu do niektórych obiektów. Można się spodziewać, że obostrzenia zostaną przyjęte przez parlament, ale rząd Johnsona musi tu polegać na głosach opozycji z Partii Pracy.
Wielu spośród jego parlamentarzystów twierdzi, że prawo jest drakońskie. Pojawiły się głosy krytykujące np. konieczność posiadania "paszportów covidowych" przy wejściu do klubów nocnych. - To złe, że oczekujemy od ludzi przygotowywania czegoś, co zasadniczo jest paszportem sanitarnym, by mieli dostęp do usług, które powinny być dostępne wszystkim - powiedział poseł i były minister David Jones.
ZOBACZ: Boris Johnson: Polska jest naszym najważniejszym europejskim sojusznikiem w NATO
- Zdecydowanie powinno się zachęcać ludzi do szczepień, ale ostatecznie to ich własna odpowiedzialność za ich zdrowie. Odmawiać nieszczepionym dostępu do usług publicznych to ostatecznie tworzyć dwuklasowe społeczeństwo. To nie ten rodzaj kraju, w którym większość z nas chciałoby żyć - powiedział.
Jak podkreśla Reuters bunt, to kolejne problemy Borisa Johnsona po oskarżeniach o organizację imprez w siedzibie rządu w czasie najbardziej restrykcyjnego lockdownu, nieudanym wycofaniu z Afganistanu i oskarżeniach o rozrzutność przy remoncie mieszkania przy Downing Street za publiczne pieniądze.
Czytaj więcej