Poseł PiS Piotr Kaleta: Jarosław Kaczyński nie boi się czegokolwiek
- Sejmowa większość "nie wisi" na Łukaszu Mejzie, nikt nikogo nie szantażuje - mówił w środę polityk PiS Piotr Kaleta. Odpowiedział w ten sposób posłowi PO Piotrowi Borysowi, zdaniem którego konferencja Mejzy była "początkiem końca" rządu. Zapewnił jednocześnie, że prezes PiS Jarosław Kaczyński "nie boi się czegokolwiek".
W środę wiceminister sportu Łukasz Mejza odniósł się do zarzutów stawianych w serii artykułów Wirtualnej Polski. Opisano w nich m.in., że założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona.
Jak twierdzi portal, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.
ZOBACZ: "Mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 r.". Łukasz Mejza odpowiada na zarzuty
- Mamy do czynienia przez ostatnie dni z największym atakiem politycznym po 1989 roku: na Zjednoczoną Prawicę, większość rządową, w którym przekroczono wszystkie możliwe granice, aby obalić rząd - przekonywał Mejza.
WIDEO: Fragment "Debaty Dnia"
"To ewidentny szantaż"
O ocenę tych tłumaczeń zapytała swoich gości Agnieszka Gozdyra w środowej "Debacie Dnia". Piotr Kaleta z PiS ocenił, że "honorowym rozwiązaniem w tej sytuacji może być dymisja wiceministra". - Ale najbardziej honorowa może być jego własna rezygnacja - zastrzegł.
Natomiast Magdalena Sroka (Porozumienie) uznała, iż "mamy do czynienia z ewidentnym szantażem", jakim miał posłużyć się Mejza. - Nikt nie każe mu głosować ze Zjednoczoną Prawicą, a on mówi: "Jeżeli stracę stanowisko wiceministra to ZP straci większość".
Z kolei zdaniem przedstawiciela PO Piotra Borysa, do dymisji powinien podać się nie tylko Łukasz Mejza, ale cały rząd, bo "powinniśmy mieć nowe wybory". - To jest początek końca tej władzy. Konferencja Mejzy jest bardzo symboliczna - ocenił.
"Kaczyński daje Mejzie czas, aby się oczyścił"
Sroka dodała, że jedyną osobą mogącą odwołać wiceszefa resortu sportu jest Jarosław Kaczyński. - Dlaczego tego nie robi? Ponieważ pan Mejza jest przedstawicielem szerszego środowiska Republikanów (partii Adama Bielana - red.), mających parlamentarzystów w obecnej większości sejmowej - wyjaśniła.
ZOBACZ: Poseł PiS Adam Gawęda: bez osłon ceny energii wzrosną nawet o 15 proc.
- Większość "nie wisi" na Mejzie, nikt nikogo nie szantażuje - odparł Kaleta i zwrócił się do Borysa: - Może pan różne rzeczy mówić, ale nie powie pan, że Jarosław Kaczyński - mój szef - boi się czegokolwiek, boi się Mejzy, albo sytuacji, w której trzeba będzie doprowadzić do przedterminowych wyborów.
Reprezentant PiS zapytany, dlaczego prezes jego partii nie odwoła Mejzy, odpowiedział: - Bo daje mu czas, żeby się z tego (zarzutów medialnych - red.) oczyścił.
Czytaj więcej