Alkohol na kongresie PSL. Kosiniak-Kamysz: nie budzi zgorszenia, jeżeli ktoś w kuluarach wypił piwo
Na stołach pełno było kieliszków, a kolejni delegaci zjawiali się w barze, by zamawiać alkohol - tak media opisują zachowanie części polityków PSL na kongresie swojej partii. Dodają, że woleli pić napoje "z procentami", zamiast słuchać przemówienia Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Picie piwa w kuluarach nie budzi zgorszenia w partii ludowej - przekonuje lider ludowców.
Na sobotnim zjeździe Polskiego Stronnictwa Ludowego ponownie wybrano Władysława Kosiniaka-Kamysza na szefa partii. "Super Express" informuje, że gdy nowy-stary lider przemawiał tuż po ogłoszeniu wyników głosowania, część delegatów nie słuchała go, lecz udała się do koktajlbaru.
Tam - według gazety - serwowano im napoje alkoholowe. "Część stolików była tak gęsto zastawiona rozmaitymi kuflami, szklankami, kieliszkami i kieliszeczkami, że nie było jak dołożyć kolejnych, a obsługa restauracji miała duże problemy, by nadążyć za spragnionymi gośćmi kongresu ludowców" - opisał "SE".
Kosiniak-Kamysz: picie piwa nie budzi zgorszenia w partii ludowej
Do tych doniesień odniósł się we wtorek Kosiniak-Kamysz. - Wydaje się, że sprawę dezynfekcji niektórzy wzięli sobie bardzo poważnie - nie tylko tej zewnętrznej, ale i wewnętrznej - mówił w Radiu Zet.
Zapytany, czy będzie kara dla delegatów, którzy pili, zamiast słuchać jego wystąpienia, odparł: - Jeżeli ktoś w kuluarach wypił piwo... W partii ludowej nie budzi to jakiegoś zdziwienia ani zgorszenia.
Innego zdania jest polityk ludowców Marek Sawicki. Na łamach "Super Expressu" domagał się kar, które mieliby nałożyć szefowie struktur wojewódzkich. Jako możliwych konsekwencji nie wykluczał nawet usunięcia z partii.
ZOBACZ: Kosiniak-Kamysz: jestem silniejszy i mam więcej mocy, by prowadzić PSL
- Widać, że Marek Sawicki ma - po 30 latach (członkostwa w PSL - red.) - więcej doświadczeń. Przede mną bogaty czas na ich zbieranie - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.
Szef PSL chce ulg podatkowych dla zaszczepionych
Szef Stronnictwa mówił też na temat pandemii. W kontekście ewentualnej obowiązkowości szczepień na koronawirusa ocenił, że "nie ma co wyważać otwartych drzwi i wprowadzać go ustawą, jak proponuje Lewica".
- Jeśli ustawodawca dał kompetencje wpisywania na listę szczepień obowiązkowych ministrowi zdrowia, to nie ma sensu tego zmieniać. Może to zrobić minister zdrowia, ale niech przyjdzie i z otwartą przyłbicą powie, że tak trzeba zrobić, to są jego zalecenia - zauważył.
W Radiu Zet mówił też, że potrzebne są zachęty do szczepień, przykładowo ulgi podatkowe dla osób, które przyjęły preparat przeciw Covid-19. Powiedział też, że w promowanie szczepień powinien zaangażować się Kościół.
Kosiniak-Kamysz przyznał jednak, że wątpi, czy pracodawcy powinni mieć wgląd w informacje o statusie zaszczepienia pracownika. Jego zdaniem, byłoby to przerzucenie odpowiedzialności na przedsiębiorcę.
- Nie da się przesunąć na stanowiskach pracy osób precyzyjnie wykwalifikowanych. Mówi się, że można przesunąć np. kasjera na stanowisko magazyniera. Nie, bo jak ktoś się zatrudniał na dane stanowisko pracy, to ma określone kompetencje, przygotowanie, przeszkolenie. Nie będzie przerzucany jak worek kartofli - wyjaśnił szef PSL.
Czytaj więcej