Włocławek. Strażacy mogli pomóc. Przejeżdżali obok, nie wiedzieli o wypadku
Potrącona piesza leżała na ulicy we Włocławku z twarzą zakrytą szalikiem, dławiąc się krwią, jednak nikt nie pomagał. Zatrzymała się dopiero para nastolatków. W pobliżu przejeżdżała na sygnale straż pożarna, jednak ratownicy nie widzieli rannej, nie mieli także informacji o potrąceniu od dyspozytora. - Gdyby to widzieli, na pewno by pomogli - powiedział polsatnews.pl rzecznik strażaków.
Komenda Miejska Policji we Włocławku wyjaśnia okoliczności wypadku, do którego doszło w poniedziałek na ul. Kaliskiej we Włocławku (woj. kujawsko-pomorskie). 64-letnia piesza została potrącona przez samochód osobowy poza przejściem dla pieszych.
Piesza mogła przebiegać przez jezdnię
"Kobieta została potrącona poza pasami, kiedy wtargnęła na jezdnię. 64-letnia włocławianka z obrażeniami trafiła do szpitala" - poinformowała w komunikacie policja.
Do zdarzenia doszło około godz. 16:30. Policja wstępnie ustaliła, że poszkodowana wbiegła na jezdnię w miejscu niedozwolonym i została potrącona przez samochód marki Opel.
Uderzenie było tak mocne, że w aucie została zbita szyba czołowa, uszkodzona została także pokrywa silnika.
- W wyniku zdarzenia piesza doznała obrażeń i została zabrana do szpitala. Przeprowadzone badanie trzeźwości 63-letniego kierującego wykazało, że był on trzeźwy - podał sierż. szt. Tomasz Tomaszewski z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Stan pieszej określono jako ciężki.
Kobieta leżała z zakrytą twarzą we krwi
W chwili wypadku we Włocławku nie było wolnej karetki pogotowia ratunkowego - informuje portal wloclawek.naszemiasto.pl. Dlatego po telefonie alarmowym na miejsce została wysłana załoga z Brześcia Kujawskiego.
"Potrącona poszkodowana miała leżeć na ulicy z twarzą zakryta szalikiem w kałuży krwi" - pisze portal. Kilka minut po wypadku przy rannej zatrzymali się jadący ulica kobieta i mężczyzna, uczniowie szkół ponadpodstawowych w mieście.
Świadkowie ci mieli ułożyć kobietę w pozycji ustalonej bocznej, zdjęli także szalik utrudniający oddychanie i otarli twarz z krwi, udrażniając jednocześnie drogi oddechowe.
ZOBACZ: Kalisz. Strażacy uratowali nieprzytomną 20-latkę, która zatruła się tlenkiem węgla
18-latka i 19-latek powiedzieli portalowi, że w tym czasie nikt nie zdecydował się udzielić pomocy kobiecie. Zrobili to dopiero policjanci z patrolu drogówki, który dojechał na miejsce.
Według portalu wloclawek.naszemiasto.pl do zdarzenia nie została wezwana straż pożarna, do której nie wpłynęły powiadomienia ani z Miejskiego Stanowiska Kierowania, ani z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego czy dyspozytorni medycznej w Toruniu.
"Strażacy przejeżdżali dosłownie obok"
Niedługo po wypadku niedaleko miejsca potrącenia pieszej przejeżdżały na sygnałach dwa zastępy straży pożarnej, które zmierzały na ul. Kruszyńską do kolizji dwóch innych aut. Jedno z nich m.in. ścięło sygnalizację świetlną. Strażacy nie wiedzieli jednak, że tuż obok na ulicy leży ranna kobieta, która potrzebuje pomocy.
- Odległość wynosiła około 200 metrów - powiedział polsatnews.pl mł. bryg. Mariusz Bladoszewski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Włocławku. Według niego, po zmroku z tej odległości strażacy nie mogli wiedzieć, że niemal tuż obok ktoś potrzebuje pomocy. Mł. bryg. Bladoszewski powiedział, że strażacy jechali za radiowozem policji, który - gdy skręcili w lewo w stronę kolizji, do której jechali - pojechał dalej.
ZOBACZ: Gdańsk. Strażacy pomogli 11-tygodniowemu Stasiowi. Chłopiec nie mógł oddychać
- Strażacy nie mogli jednak wiedzieć, do jakiego zdarzenia jechała policja - powiedział Bladoszewski. Jak stwierdził, "każdy jedzie tam, gdzie został skierowany".
Według rzecznika, strażacy byli najprawdopodobniej - pomimo zmroku - doskonale widoczni dla świadków, którzy zajmowali się ranną kobietą. Zapewnił jednak, że gdyby załogi ratowniczo-gaśnicze przejeżdżały obok miejsca potrącenia z pewnością by się zatrzymały.
- Dowódca akcji w takiej sytuacji decyduje o zatrzymaniu, strażacy sprawdzają, jaka jest sytuacja i w porozumieniu z dyspozytorem podejmowane są dalsze decyzje - powiedział Polsat News mł. bryg. Mariusz Bladoszewski. Dodał także, że włocławska straż pożarna często wzywana jest do zdarzeń o charakterze medycznym, gdy w rejonie brakuje karetki. Jednak w tym przypadku karetka była wezwana.
Czytaj więcej