Łukaszenka: Rosja dostarczyła Białorusi system rakietowy S-400 do celów szkoleniowych
Na Białorusi jest już jeden rosyjski system rakietowy S-400 do celów szkoleniowych - powiedział w środę Alaksandr Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskiej agencji Rossija Siewodnia. Według Łukaszenki nie jest to kompleks w wersji szkoleniowej, lecz "jak najbardziej bojowej". Z kolei ukraiński generał Ołeksandr Pawluk oświadczył, że "Ukraina ma pół miliona ludzi z doświadczeniem bojowym".
- Stworzyliśmy centrum, szkolimy. Rosja dostarczyła do niego S-400. Trwa szkolenie, treningi itd. - powiedział Łukaszenka w wywiadzie dla Rossiji Siewodnia, którego fragmenty przytoczyła w środę białoruska państwowa agencja informacyjna BiełTA.
ZOBACZ: Ukraina. Straż Graniczna zaprzecza informacjom o rzekomym "rozstrzelaniu migrantów"
- W tym centrum szkoleniowym szkolimy naszych ludzi. Chcę poprosić prezydenta Rosji, żeby ten kompleks tutaj został - powiedział Łukaszenka. Dodał przy tym, że nie jest to wersja szkoleniowa, lecz "jak najbardziej bojowa".
System S-400 Triumf to rosyjski kompleks pocisków przeciwlotniczych i przeciwrakietowych.
Ukraina: mamy pół miliona ludzi z doświadczeniem w działaniach bojowych
Ukraina ma pół miliona ludzi z doświadczeniem w działaniach bojowych - oświadczył generał Ołeksandr Pawluk, dowódca Operacji Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy. Zwrócił uwagę na rosnącą aktywność separatystów i liczbę rosyjskich instruktorów w samozwańczych republikach.
Aktywność wspieranych przez Rosję sił separatystów w Donbasie w ostatnim czasie wzrasta - ocenił dowódca w opublikowanej w czwartek rozmowie z portalem Donbas Realii (projekt Radia Swoboda). Według niego Kreml wydał rozkaz wzmożenia aktywności, by "zmusić nie tylko Ukrainę, ale też pewnie cały świat", do przystania na rosyjskie warunki. - Przyzwyczailiśmy się do tego, mamy do tego spokojny stosunek. I dajemy godny odpór - zaznaczył Pawluk.
ZOBACZ: Kancelaria prezydenta: są wstępne rozmowy na temat dodatkowych formacji NATO na granicy
W ubiegłym tygodniu główny zarząd wywiadu ministerstwa obrony Ukrainy poinformował, że kontrolowane przez Rosję siły w Donbasie zwiększają gotowość bojową i prowadzą duże manewry z udziałem rezerwistów. Jak dodano, rozpoczęły się tam duże ćwiczenia dowódczo-sztabowe z udziałem rezerwy, jednostek struktur siłowych i administracji. Według ukraińskiego wywiadu kontrolę nad ćwiczeniami sprawuje Rosja.
Separatyści "nie są w stanie przeprowadzić działań na szeroką skalę"
Generał Pawluk podkreślił, że na niekontrolowanym przez Kijów terytorium "stale prowadzone są działania przygotowawcze". - Szczególnie zaktywizowano je w ostatnich miesiącach. (Obejmuje) to zaangażowanie Rosjan jako instruktorów, jak i pobór zmobilizowanych zasobów - wskazał. Jak dodał, prowadzone są ćwiczenia o charakterze ofensywnym; "pewnie po to, by móc wykorzystać (te siły) podczas ataku zbrojnych formacji rosyjskich na nasze pozycje".
Dowódca poinformował też o rosnącej liczbie rosyjskich wojskowych instruktorów, którzy m.in. mają szkolić snajperów, saperów czy jednostki artyleryjskie. Zwrócił uwagę na wzmacnianie dzięki rosyjskim fachowcom i sprzętowi systemu walki elektronicznej i obrony przeciwlotniczej - "szczególnie po pojawieniu się w strefie działań bojowych Bayraktarów". Pod koniec października Ukraina poinformowała, że jej siły w Donbasie po raz pierwszy wykorzystały w działaniach bojowych ten turecki dron.
ZOBACZ: Olsztyn. Młoda kobieta jechała pod prąd jedną z głównych ulic miasta
W opinii ukraińskiego generała siły separatystów nie są w stanie samodzielnie, bez wsparcia Rosji, przeprowadzać "działań na szeroką skalę". Oznajmił również, że obecnie strona ukraińska nie obserwuje na terenie samozwańczych republik jednostek gotowych do ofensywy. - Na razie trwa planowe, systemowe przygotowanie (...) obecnie nie widzimy jednostki, która będzie jutro atakować - powiedział Pawluk.
"To nie taka pięść, którą można »złamać« Ukrainę"
Zaznaczył przy tym, że Ukraina opracowuje "wszystkie warianty możliwych działań". - To zarówno atak nielegalnych zbrojnych formacji, wzmocnionych przez rosyjskie oddziały, jak i możliwość wtargnięcia rosyjskich regularnych wojsk ze strony północnej granicy naszego państwa - kontynuował.
W ocenie Pawluka obecnie skala koncentracji rosyjskich sił przy granicach ukraińskich nie jest tak duża jak wiosną. Wtedy były to 53 bataliony, a obecnie 40, a z nich nie wszędzie pozostawiono skład osobowy - przekazał. - To nie taka pięść, którą można "złamać" Ukrainę. Szczególnie teraz" - oznajmił.
"To można było zrobić w 2014 roku, ale teraz mamy do pół miliona ludzi, którzy mają doświadczenie w działaniach bojowych. Nie wszyscy są gotowi, ale bardzo wiele osób, które przeszły mobilizację, które naprawdę poszły wykonywać zadania, kierując się sercem, jest gotowych" - wskazał. "Najważniejsze, by nas nie zawiedziono na tyłach. Na przodzie wytrwamy" - podsumował generał Pawluk.
Czytaj więcej