Poznań. Bity 10-latek zgłosił się na policję. Rozpoczął się proces matki i ojczyma dziecka

Polska
Poznań. Bity 10-latek zgłosił się na policję. Rozpoczął się proces matki i ojczyma dziecka
Pixabay/Zdjęcie ilustracyjne
Ruszył proces ojczyma i matki 10-latka, który zgłosił się na policję

10-latek przed znęcaniem i przemocą w domu uciekł na komisariat policji w Luboniu; tam szukał pomocy. W domu zostawił kartkę: "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia". W środę przed poznańskim sądem ruszył proces matki i ojczyma chłopca.

Pod koniec kwietnia 10-letni chłopiec przybiegł w kapciach, niedbale ubrany na komisariat policji w podpoznańskim Luboniu. Funkcjonariuszom powiedział, że od kiedy pamięta w domu przeżywał koszmar; mówił, że stosowano wobec niego różne kary, był bity, źle traktowany. Uciekając z domu, chłopiec miał zostawić kartkę: "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia".

 

W sprawie zatrzymano ojczyma chłopca Roberta H. Sąd zdecydował, że 10-latek wraz z młodszym bratem trafią do rodziny zastępczej.

Akt oskarżenie wobec matki i ojczyma

Prokuratura aktem oskarżenia objęła zarówno mężczyznę, jak i matkę 10-latka. 44-letniemu Robertowi H. zarzucono fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz spowodowanie u chłopca uszkodzenia ciała. Matka chłopca Katarzyna W.-H., odpowie natomiast za znęcanie się psychiczne i fizyczne. Robertowi H. grozi kara do 10 lat więzienia, z kolei kobiecie do 8 lat pozbawienia wolności.

 

ZOBACZ: Kryzys na granicy. PCPM: roczne dziecko migrantów zmarło na terenie Białorusi miesiąc temu

 

W trakcie śledztwa kobieta powiadomiła prokuraturę, że ona także była ofiarą domowej przemocy. W tej sprawie toczy się osobne postępowanie.

 

W środę przed poznańskim sądem rozpoczął się proces matki i ojczyma chłopca. Sprawa, ze względu na jej charakter oraz dobro dziecka, toczyć się będzie za zamkniętymi drzwiami.

Matka nie stanęła w obronie dziecka

Prokurator Marcelina Roszkiewicz powiedziała mediom przed rozprawą, że z taką historią do tej pory w swojej karierze jeszcze się nie spotkała. Pytana, czy kara w tej sprawie powinna być surowa, dolegliwa, odpowiedziała, że ze względu na drastyczność i agresywność zachowań oskarżonego wobec chłopca "wręcz bym powiedziała, że ta kara (powinna być) bardzo surowa, za to, co zrobił temu chłopcu".

 

Dodała, że "wszystkie te zachowania, których się dopuścił oskarżony względem małoletniego dziecka, wszystkie one były szokujące. Szokujące było też to, że matka nie stanęła w obronie dziecka i nie zrobiła tak naprawdę nic, żeby dziecku pomóc, swojemu dziecku" – podkreśliła prokurator.

 

Zaznaczyła, że sprawa była trudna, ale zgromadzony materiał dowodowy pozwolił skierować do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Dodała, że ocenione przez psychologa "zeznania chłopca są wiarygodne".

 

ZOBACZ: Poznań. Zapłakana 10-latka przy poszkodowanej kobiecie. Nikt z przechodniów nie zareagował

 

Pytana, czy w jej ocenie dzieci kiedykolwiek powinny wrócić do rodziców (matka stara się, by odzyskać dzieci), odpowiedziała, że "na tę chwilę nie widzę takiej możliwości".

 

- Każdy sprawca przemocy zostanie ukarany, a zwłaszcza przemocy wobec dziecka. Nie będzie tutaj jakiegokolwiek pobłażania jeżeli chodzi o wymiar kary – zapowiedziała.

 

Kuratorka 10-latka mec. Marta Urbańska pytana przez dziennikarzy, czy chłopiec odzyskał już wiarę w dorosłych, odpowiedziała, że "nie stracił jej nigdy".

 

- Taka jest przynajmniej opinia specjalistów, że mimo wszystko dziecko nigdy nie straciło wiary w dorosłych. I myślę, że jest to jakiś pozytywny wydźwięk tej historii – wskazała.

 

Dodała, że chłopiec jest pod stałą opieką psychologa.

wys / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie