"Interwencja". Koszmar niepełnosprawnego. "Przez sąsiadkę z góry chodzę do psychiatry"
30-letni Krzysztof Jakubowski z Koszalina od urodzenia jest niepełnosprawny. Z powodu postępującej skoliozy nie może korzystać już nawet z wózka. Cały świat pana Krzysztofa to ciasny pokój i zwykły tapczan. No i sąsiadka z góry, która uporczywie go nęka, zamieniając życie w piekło. Problemy z kobietą ma wielu mieszkańców bloku. Materiał "Interwencji".
- Mam dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe i bardzo skrzywiony kręgosłup. Od kilku lat praktycznie nie wychodzę z łóżka. Jak chcę gdzieś jechać, to tylko transportem medycznym do lekarza – opowiada Krzysztof Jakubowski. Jego zdaniem problemy z sąsiadką zaczęły się, gdy jego mama podpisała pewną petycję.
Krzyczy, kiedy tylko pies zaszczeka
- To będzie już z półtora roku, sąsiedzi napisali petycję o eksmisję pani Marii. Wszyscy się pod nią podpisali. Sąsiadka dokarmiała ptaki, gołębie, mewy - tłumaczy Izabela Jakubowska, mama pana Krzysztofa.
- Na przykład pies zaszczeka, to ona zacznie walić w podłogę: "ty s***, ty patologio p***, żebyś zdechł!". Potrafi nawet szczekać i miauczeć, prowokując psa do szczekania. Ja już psychicznie nie wytrzymałem, nawet przyznam się, że chodzę do psychiatry przez tę panią, biorę leki tak mi życie zrujnowała, że nie mogę wytrzymać – mówi Krzysztof Jakubowski.
WIDEO: Petycja o eksmisję uciążliwej sąsiadki. "Dokarmiała ptaki, waliła w podłogę"
Uciążliwość pani Marii L. mieszkańcy odczuwają od lat. Kobieta jest skonfliktowana praktycznie ze wszystkimi. Policja bardzo często interweniuje. We wrześniu ubiegłego roku sąsiadka wykrzykiwała, że wysadzi blok w powietrze. Mieszkańcy wezwali służby.
- Przyjechała policja, a ona tak się darła, że nam blok wysadzi gazem. Nikomu nie otworzyła, straży ani policji, ani pogotowiu, nikomu, więc oni wzięli drabiny i weszli do domu przez jej okno. A ona zdziwiona mówi, że spała, nie słyszała – opowiada jedna z mieszkanek bloku w Koszalinie.
Ciągłe doniesienia do prokuratury
- Można by właściwie odnosić wrażenie, że każdy kontakt pani Marii z innym mieszkańcem tego budynku niemalże natychmiast owocuje zawiadomieniem do policji bądź prokuratury. To pani Maria L. jest inicjatorką tych postępowań, to ona zawiadamia, jednak te twierdzenia pani Marii L. nie potwierdzają się, nie ma tam znamion przestępstw – ocenia Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
- Ona mi wali w ścianę, kradnie wycieraczki, coś wylewa na wycieraczkę, mówi do mnie: "ja cię k*** zniszczę" – mówi jedna z mieszkanek.
Pani Beata Kwiatkowska mieszka w bliskim sąsiedztwie bloku, w domu wielorodzinnym. Ona także była obiektem ataków pani Marii. Sprawa zakończyła się w sądzie. Oskarżenia pani Marii okazały się bezpodstawne. Nie pierwszy raz zresztą.
- Nękała mnie przez wiele miesięcy, chodziła po mojej posesji, dokarmiała gołębie. Była bardzo agresywna i wulgarna. Doszło do tego, że się na mnie zamachnęła, ja ją złapałam za rękę i odepchnęłam, po kilku dniach dowiedziałam się, że mam sprawę w sądzie za ciężkie pobicie. Zostałam uniewinniona - relacjonuje pani Beata.
Pawie wszyscy mieszkańcy bloku podpisali petycję o eksmisję pani Marii. Kobieta otrzymała wypowiedzenie najmu mieszkania komunalnego. Miała mieszkać do końca ubiegłego roku. Nie wyprowadziła, ale w klatce przynajmniej przez jakiś czas był spokój.
Mieszkaniowe poszukiwania
- W związku z tym, że pani Maria zwróciła się do nas z prośbą o przywrócenie jej umowy najmu, taka umowa w listopadzie została jej przywrócona. Powodem przywrócenia był brak dalszych skarg na jej zachowanie – tłumaczy Lucyna Sitarczyk, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Koszalinie.
ZOBACZ: "Interwencja": Kosztowna miłość. Stracił 150 tys. zł
Zarząd zaoferował pani Marii inne mieszkanie, ale kobieta nie wyraziła na nie zgody. Czy w takim razie może przenieść w inne miejsce pana Krzysztofa?
- Tę sprawę jestem w stanie rozwiązać, to są moje kompetencje. Jeżeli pan Jakubowski zgłosi się do mnie, żebym mu dała inne mieszkanie, stanę na głowie i znajdę mu to mieszkanie – zapewnia dyrektor Sitarczyk.
Czytaj więcej