Premier Mateusz Morawiecki na Łotwie. "Stanowczy opór Polski i krajów bałtyckich"
Stanowczy opór Polski i krajów bałtyckich doprowadził do wyhamowania działań białoruskiego reżimu; chcemy kontynuować tę naszą solidarność na wschodniej flance NATO - powiedział w niedzielę w Rydze premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki przebywa w stolicy Łotwy, gdzie spotkał się z szefem łotewskiego rządu Kriszjanisem Karinszem, by rozmawiać o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i o zagrożeniach geopolitycznych.
Nieświadome linie lotnicze
- To bardzo ważne, że mogliśmy skoordynować nasze działania. Dziś już widzimy, że ta koordynacja działań i działania naszej dyplomacji przynoszą rezultaty. Stanowczy opór Polski i krajów bałtyckich doprowadził do wyhamowania działań białoruskiego reżimu - powiedział szef rządu na wspólnej konferencji z Karinszem.
ZOBACZ: Premier Mateusz Morawiecki spotkał się z premier Estonii Kają Kallas
- Byliśmy bardzo aktywni w kontakcie z krajami Bliskiego Wschodu, a także z naszymi zachodnimi partnerami. To doprowadziło między innymi do zmiany postawy wielu linii lotniczych, które służyły jako narzędzie do przepływu osób, do przyciągania osób, bardzo często nie do końca świadomych tego, co może je czekać na terytorium Białorusi przez reżim Łukaszenki - kontynuował premier.
- Chcemy kontynuować te wspólne akcje, tę solidarność na wschodniej flance NATO. Tylko ta solidarność jest w stanie zapobiec ogromnym ryzykom i wyłaniającym się na horyzoncie niebezpieczeństwom - oświadczył Morawiecki.
Mówiąc o tych niebezpieczeństwach, wymienił m.in. "używanie ludzi z Bliskiego Wschodu jako żywych tarcz, jako instrumentu w wywołaniu kryzysu przez reżim Łukaszenki". - To kryzys na granicy polsko-białoruskiej, litewsko-białoruskiej i najmniejszy z tych trzech kryzysów, ale właściwie w każdej chwili mogący wybuchnąć - kryzys na granicy łotewsko-białoruskiej - kontynuował premier Morawiecki.
Morawiecki o "coraz większej obecności wojsk rosyjskich"
Podkreślił, że w ciągu ostatnich 40 godzin Łukaszenka przetransportował ludzi bezpośrednio z granicy polskiej do centrów logistycznych kilka kilometrów od tej granicy. - To najlepiej pokazuje, że ci ludzie są instrumentem w ręku władzy z Mińska. I to jest pierwszy element tej całej układanki, tych puzzli, które trzeba widzieć razem - zaznaczył.
- Jaki jest drugi element? To coś, co słychać coraz głośniej ze strony naszych sojuszników z NATO, a mianowicie - coraz większa obecność wojsk rosyjskich wokół Ukrainy, na Białorusi, wzdłuż granicy rosyjsko-białoruskiej, a także w Obwodzie Kaliningradzkim - wskazywał szef polskiego rządu.
Jak podkreślił, "ta obecność to instrument presji, ale jednocześnie instrument, który może być bezpośrednio użyty do bezpośredniego ataku". - Wszyscy mamy tego świadomość, że to nie są tylko czcze pogróżki. Że to już się zdarzyło - w Gruzji, na Ukrainie w 2014 roku, Donbas, Krym i może zdarzyć się niestety ponownie - zaznaczył.
Trzecim elementem jest - jak mówił Mateusz Morawiecki - kryzys energetyczny wywołany przez Gazprom. - A Gazprom jest przecież oczywistym narzędziem w ręku Rosji i jednocześnie wspomagany przez Nord Stream 2 - dodał.
Podziękował premierowi Łotwy za to, że na wszystkich posiedzeniach Rady Europejskiej Polska i Litwa mówiły zawsze jednym głosem, o tym, "że to jest wielkie ryzyko". - I oto, szanowni państwo, niestety to ryzyko się materializuje na naszych oczach. Mieliśmy rację. Przestrzegaliśmy naszych przyjaciół z Zachodu i niektórzy powątpiewali, czy rzeczywiście Nord Stream 2, gazociąg między Niemcami a Rosją, będzie takim instrumentem szantażu ze strony Kremla. To się właśnie dziś dzieje na naszych oczach - powiedział.
Jak wskazywał, ceny gazu rosną dziesięciokrotnie. - W związku z tym, że poprzez szczególny mechanizm wyznaczania ceny energii w tzw. porządku merit order, stanowią one jednocześnie cenę marginalną energii, to ceny gazu doprowadziły do gwałtownego wzrostu energii w większości krajów UE - powiedział, dodając, że jest to kolejny element bezpośredniej presji ze strony Rosji na rynki europejskie.
- Dziękuję też Łotwie za to, że dołączyła się do tej procedury screeningu, weryfikacji Nord Stream 2 od strony bezpieczeństwa. Bo wszczęliśmy również taką procedurę, mamy nadzieję, że Bruksela podejdzie do niej absolutnie poważnie" - zaznaczył.
"Rosjanie, mistrzowie dezinformacji"
- Rosjanie, a wcześniej Związek Sowiecki, to mistrzowie dezinformacji - podkreślił premier Morawiecki. - Dziś widzimy wzmożony atak dezinformacji na zachodnie stolice, a tam niestety nie znają tych metod aż tak dobrze, jak w Rydze czy w Warszawie - podkreślił szef polskiego rządu.
- Ta propaganda jest używana jako instrument walki z krajami bałtyckim i Polską na najróżniejsze sposoby. Prosimy naszych partnerów zachodnich, aby skoncentrowali się na tym, co najważniejsze – na walce w fake newsami, atakami hakerskimi, przestępstwami cyfrowymi, które są używane tak często przez Kreml oraz białoruskich i rosyjskich hakerów jako broń w walce na arenie międzynarodowej – mówił premier.
Jak podkreślił "dziś wymieniliśmy się bardzo ciekawym spostrzeżeniem, bo widzimy to jako premierzy Łotwy i Polski bardzo wyraźnie – w jak sprytny sposób Moskwa potrafi kierować propagandę w obszarze covidowym do ludności rosyjskiej i zupełnie inaczej siać wrogą propagandę antyszczepionkową we wszystkich krajach Europy zachodniej, a w szczególności Europy Centralnej, chociażby w Polsce". Wyjaśnił, że "widzimy mnóstwo odcisków palców rosyjskich hakerów w tym obszarze". Jak ocenił, "to pokazuje siłę propagandy rosyjskiej i musimy być tego absolutnie świadomi".
Premier Morawiecki podczas konferencji prasowej odniósł się także do wysokich cen gazu i surowców. - To wyjście z kryzysu pandemicznego dało możliwość akumulacji rezerw walutowych i siły finansowej w rękach Moskwy – podkreślił. To – jak wskazał - powoduje, że "Moskwa jest impregnowana na ewentualne działania retorsyjne do pewnego stopnia i jednocześnie akumuluje możliwości działań ofensywnych, agresywnych".
- Widzimy też pewne dodatkowe ryzyko, jakim jest przyciągnięcie imigrantów, uchodźców z Afganistanu – wskazał premier. - Chcę, aby to głośno wybrzmiało - widzimy te starania po stronie Łukaszenki - podkreślił.
Jak zauważył, "kiedy spojrzy się z góry na wszystkie działania razem i połączy się te kropki w jeden obrazek, to wyłania się z tego jednoznaczny obraz ryzyka – ryzyka ataku na wschodnią flankę NATO i Unii Europejskiej". Jak dodał, "ataku, który może mieć różne oblicza".
- Przestrzegamy przed tym razem z partnerami z krajów bałtyckich, bo te ryzyka widzimy w całej rozciągłości. Uważamy, że tylko wycofanie migrantów, działanie na rzecz deeskalacji jest w stanie przywrócić jakikolwiek konstruktywny scenariusz z Łukaszenką – wskazał.
Jednocześnie zaapelował, "aby nie dać się złapać na lep propagandy rosyjskiej i białoruskiej, ponieważ oni operują polityką szantażu – energetycznego, migracyjnego i politycznego". - Nasza wspólna odpowiedź jest w stanie powstrzymać te czarne chmury, które gromadzą się nad naszymi głowami – podkreślił.
Kriszjanis Karinsz: ważna wizyta premiera
Podczas wspólnej konferencji premier Łotwy wskazywał, że oba kraje mają wspólne stanowisko i prowadzą wspólne działania w sprawie kryzysu na granicy.
- Jeżeli reżim białoruski uważał, że uda mu się zdestabilizować albo podzielić Europę, to bardzo się rozczarował. Jest wręcz odwrotnie, Europa bardziej się zjednoczyła i skonsolidowała. Państwa bałtyckie i Polska zawsze miały bardzo dobrą współpracę i ściśle koordynujemy nasze działania na wszelkich poziomach" - podkreślił Karinsz.
Jak dodał, oba kraje mówią wspólne "nie" hybrydowym atakom ze strony Białorusi. - Nie pozwolimy, by Białoruś wykorzystywała obywateli państw trzecich spychając ich w sposób nielegalny na granicę. Są oni zmuszeni do łamania prawa. Nie tak powinien wyglądać przepływ osób. On powinien być dobrze skoordynowany i kontrolowany. Żadne państwo nie może kontrolować przejść granicznych innego państwa za pomocą obywateli państw trzecich - zaznaczył Karinsz.
Premier Łotwy zwrócił uwagę, że wizyta polskiego premiera jest bardzo ważna, bo potwierdza wspólne stanowisko państw bałtyckich w sprawie obecnego kryzysu. - Będziemy kontynuować koordynacje naszych działań i wymianę informacji. Będziemy wspólnie formułowali nasze stanowisko w odpowiedzi na hybrydowy atak ze strony Białorusi - oświadczył.
Premier Łotwy przekazał, że potrzebna jest także współpraca z Organizacją Narodów Zjednoczonych, jeśli chodzi o powrót migrantów do państw pochodzenia. Dodał, że jest to jedyny sposób wyjścia z kryzysu, który - jak podkreślił - został skoordynowany i zaplanowany przez władze białoruskie.
Wzrost liczby prób przekroczenia granicy
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 34 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Sytuacja zaostrzyła się przed tygodniem, kiedy niedaleko przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi po białoruskiej stronie granicy zgromadziła się duża grupa cudzoziemców, która podjęła siłową próbę sforsowania granicy. Grupa przeszła ostatecznie na samo przejście graniczne, gdzie w ostatni wtorek doszło do szturmu na granicę. W stronę polskich służb rzucane były m.in. kamienie oraz kłody drewna; niektórzy funkcjonariusze zostali ranni.
Obozowisko stworzone przy przejściu ostatecznie opustoszało, a migranci skierowani zostali przez służby białoruskie do centrum logistycznego.
W związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej ruch graniczny na przejściu drogowym w Kuźnicy został zawieszony od 9 listopada br. do odwołania.
Czytaj więcej