Lider PO Donald Tusk: Aleksander Łukaszenka, powiem brutalnie, wręcz się podlizywał Warszawie
- Pamiętamy wszyscy kryzys ukraiński i napięcie na wschód od Polski. Łukaszenka, powiem brutalnie, wręcz się podlizywał Warszawie, prosił o wsparcie, bo bał się bardzo, że ta destabilizacja oznacza też koniec tej autonomii białoruskiej wobec Rosji - tłumaczył lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Tusk w ubiegłym tygodniu odwiedził m.in. Berlin, gdzie spotkał się z ustępującą kanclerz Niemiec Angelą Merkel, i Brukselę, gdzie także odbył szereg rozmów głównie na temat kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. W zeszłą środę opublikował list otwarty do przywódców państw UE z apelem o solidarność z Polską i Litwą. Wezwał do użycia "wszystkich dostępnych środków nacisku", by powstrzymać eskalację napięcia na wschodniej granicy Unii.
Pytany o te aktywności w piątkowej rozmowie z portalem wp.pl, skrytykował - jak mówił - pasywność polskiego rządu w kwestii negocjacji z partnerami na Zachodzie, by rozwiązać konflikt na granicy z Białorusią.
ZOBACZ: Granica polsko-białoruska. Władimir Putin rozmawiał z Alaksandrem Łukaszenką
- To, że nie mamy ministra spraw zagranicznych, chociaż formalnie ktoś tę funkcję pełni, wiadomo już od wielu tygodni. To pasywność, a czasami nawet takie deklaracje PiS, że nie będziemy z nikim współpracować, nie potrzebujemy Fronteksu, niech się nie wtrącają - ocenił lider PO.
Przypomniał też swą niedawną sugestię, by rząd skorzystał z art. 4. Traktatu Północnoatlantyckiego, który przewiduje rozpoczęcie konsultacji w ramach NATO w razie zagrożenia dla któregoś z państw członkowskich sojuszu. - Ta pasywność i samotność polskiego rządu też była powodem, dla którego postanowiłem powiedzieć wszystkim partnerom: słuchajcie, nie ma się co gniewać, obrażać, nie dajcie się prowokować, tylko spróbujcie pomóc Polsce tak, jak to jest możliwe - zaznaczył Tusk, nawiązując do swych rozmów, które w ubiegłym tygodniu prowadził z liderami państw UE.
"Trzeba traktować problem na granicy jako problem europejski"
Przyznał, że rozmawiał m.in. z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, nie tylko o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, która jest zarazem granicą UE, ale też na granicy rosyjsko-ukraińskiej.
- To moje przesłanie było absolutnie jednoznaczne - trzeba zmobilizować cały zachód: NATO, państwa członkowskie UE, żeby traktować problem na granicy jako problem europejski, i żeby nie ustępować w tej woli współpracy nawet jeśli rząd PiS mówi: "nie chcemy z nikim współpracować", a były takie momenty, gdzie on bardzo wyraźnie odrzucał wszelkie możliwości współpracy - podkreślił Tusk. Dodał, iż z historii wie, co dla Polski oznacza takie osamotnienie.
Były premier ze zrozumieniem odniósł się do niedawnej rozmowy kanclerz Merkel z Alaksandrem Łukaszenką, o której szefowa niemieckiego rządu nie uprzedziła Warszawy.
- To jest poważny problem, że dzisiaj prezydent Francji (Emmanuel Macron), kanclerz Niemiec, prezydent USA (Joe Biden) chcą rozwiązać problem napięcia na wschodzie i nie mają partnera w Warszawie przez długi czas - ocenił lider Platformy. Dodał, iż żenuje go propaganda obozu rządzącego dotycząca sytuacji na granicy.
- Ten (Jarosław - red.) Kaczyński, niczym Sobieski pod Wiedniem, chroni Europę i Polskę przed hordami ze Wschodu. To między innymi dlatego liderzy z Zachodu postanowili się w to zaangażować, bo oprócz propagandy są też fakty - blisko 10 tysięcy przez polską granicę przeszło na zachód. Trudno się więc dziwić, że oni chcą w tej sprawie działać - powiedział Tusk.
Tusk: Łukaszenka wręcz się podlizywał Warszawie
Przyznał zarazem, iż pytanie dlaczego Warszawa jest pomijana w tak ważnej kwestii, jak granica z Białorusią, jest dramatyczne.
- Pamiętamy wszyscy kryzys ukraiński i napięcie na wschód od Polski. Łukaszenka, powiem brutalnie, wręcz się podlizywał Warszawie, prosił o wsparcie, bo bał się bardzo, że ta destabilizacja oznacza też koniec tej autonomii białoruskiej wobec Rosji. Nawet by mu do głowy nie przyszło szukać konfliktu z Polską, m.in. dlatego, że też na Zachodzie nikomu by nie przyszło do głowy pomijać Polskę w sprawach takich, jak granica polsko-białoruska - przekonywał b. premier.
ZOBACZ: Szef NATO: cyniczne i nieludzkie postępowanie Łukaszenki; wyrażamy solidarność z Polską
Odnosząc się z kolei do działań polskich władz na granicy z Białorusią, b. premier podkreślił, iż zadaniem państwa jest ochrona granicy. - Jeśli trzeba do tego używać siły, należy użyć siły. Jeśli można pomóc, szczególnie kobietom i dzieciom, broniąc granicy, nie można od tego też odstępować. Najlepsza jest taka polityka, która umie jakoś pogodzić to wyzwanie moralne i skuteczność - stwierdził Tusk.
Wyraził przekonanie, iż można było uniknąć większości kłopotów i dramatów, które zdarzyły się na granicy. - Natomiast od samego początku - dostałem też za to po głowie od tej, powiedziałbym, wrażliwszej części opozycji i komentatorów - mówiłem, że nikt nie ma prawa kwestionować wysiłków żołnierzy i Straży Granicznej - zaznaczył lider PO.
Zdystansował się natomiast od rządowych planów budowy zapory na granicy z Białorusią, ponieważ - jak tłumaczył - obawia się nieprawidłowości przy wydatkowaniu pieniędzy na ten cel. - Wiemy dokładnie, jak PiS koncentruje się na niekontrolowanym wydawaniu pieniędzy po to, żeby rozdać swoim i trochę rozkraść - powiedział Tusk.
W rozmowie z portalem Wirtualna Polska szef PO został zapytany, jaką strategię walki z pandemią by przyjął, gdyby był premierem. Tusk zaznaczył, że "to nie jest pytanie do opozycji".
Tusk: rząd nie ma planu ws. walki z pandemią
- Wzywam polski rząd i premiera Morawieckiego aby ujawnił dzisiaj, jak brzmią rekomendacje Rady Medycznej, którą powołał - powiedział szef PO.
Rada Medyczna jest organem pomocniczym premiera. Jej przewodniczącym jest główny doradca premiera do spraw COVID-19 prof. dr hab. n. med. Andrzej Horban. W skład wchodzi również piętnastu ekspertów medycznych głównie z dziedzin epidemiologii, wirusologii, zdrowia publicznego. Rada analizuje i ocenia bieżącą sytuację w kraju, proponuje działania i opiniuje akty prawne m.in. rozporządzenia, które wprowadzają nowe zasady i ograniczenia w kraju.
ZOBACZ: Posłowie KO: konflikt na granicy, rekord zakażeń, a Morawiecki o Tusku
- Należy ujawnić rekomendacje Rady Medycznej powołanej przez premiera i mówię o tym także dlatego (...), że rekomendacje Rady Medycznej, które rząd ujawni, przedstawi i będzie chciał przeprowadzić będą mogły liczyć na wsparcie moje i Platformy Obywatelskiej, nawet jeśli przyjdzie nam za to zapłacić polityczną cenę - dodał.
Według Tuska "po to się bierze władzę - dzisiaj rządzi PiS, premier Morawiecki, minister Niedzielski - żeby brać odpowiedzialność za trudne decyzje". Tymczasem - stwierdził - w sprawie walki z pandemią rząd nie ma planu.
- Jest tylko nieustanna wymiana maili między szemranymi typami od propagandy w tym rządzie, a premierem Morawieckim, w jaki sposób oszukać Polaków w kwestii maseczek, szczepień - powiedział Tusk.
"Ja muszę wygrać wybory, by móc zastąpić ten rząd"
Lider PO pytany, czy jest za obowiązkiem szczepień odpowiedział, że "nie ma takiej możliwości, żeby wprowadzić obowiązkowe szczepienia". Na pytanie, czy powinien być lockdown dla niezaszczepionych, Tusk stwierdził, że "chętnie przekaże te pytania do rządu".
Powtórzył, że "jeśli rząd podejmie decyzje i jeśli te decyzję będą miały rekomendację lekarzy powołanych przez ten rząd do Rady Medycznej", to będzie mobilizował PO i opozycję do poparcia ich.
Szef PO podkreślił, że problemem dzisiaj "nie jest to jakie pomysły ma Tusk w sprawie szczepień, tylko jedynym problemem jest to, że rząd PiS nie podejmuje w tej kwestii żadnych działań". - Ja muszę wygrać wybory, by móc zastąpić ten rząd - powiedział.
Prawa pracodawcy ws. szczepień
Zapytany, czy Platforma poprze złożony przez posłów PiS projekt ustawy dający pracodawcom prawo do sprawdzania, czy pracownicy są zaszczepieni, mówił, że rząd musi wziąć na siebie odpowiedzialność za egzekwowanie działań i środków, a w tym projekcie to pracodawca ma sprawdzić czy pracownik jest szczepiony a następnie podjąć decyzję.
- To jest bardzo cwany pomysł, bo nawet rząd nie wniósł tego projektu, tylko wysługuje się grupą posłów, ponieważ nie chce wziąć odpowiedzialności za to, za co bierze każdy przyzwoity rząd w Europie, to znaczy jeśli chce wymusić jakieś zachowania np na niezaszczepionych, to rząd musi przyjąć na siebie ten przykry ciężar egzekwowania przymusu. Na tym polega ciężar władzy - podkreślił lider PO.
Tusk: jedyną siłą blokującą europejskie pieniądze jest PiS
Szef PO został zapytany o środową wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego dla dziennikarzy w Sejmie. Premier odniósł się wówczas do listu pięciu frakcji w PE do Komisji Europejskiej ws. polskiego KPO.
Pięć frakcji w Parlamencie Europejskim zażądało w liście do Komisji Europejskiej, by powstrzymała się od zatwierdzenia polskiego KPO, dopóki nie zostaną spełnione wszystkie warunki rozporządzenia ws. Funduszu Odbudowy. List, którego autorami są liderzy grup Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europę, Zielonych i Lewicy, opublikowała na swoim profilu EPL.
- Kto jest przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej? Donald Tusk. Ten sam pan Donald Tusk, który jest przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. PO również domagała się tego, aby odrzucić Polski KPO. Później pan Donald Tusk wnioskował o to, żeby ten plan przyznać. Ale jestem co nieco zakłopotany, który pan Donald Tusk jest prawdziwy? Czy ten z Twittera, który domaga się przyznania KPO, czy ten przewodniczący PO, która odrzuca w polskim parlamencie KPO, czy wreszcie który jest przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej, która wczoraj w sposób jednoznaczny i bardzo czytelny zażądała, by KPO nie został przyjęty - oświadczył Mateusz Morawiecki.
Tusk pytany o te słowa oświadczył: "W każdym pytaniu zawarte jest kłamstwo. Każde pytanie zawiera nieprawdziwą tezę. Nie jestem zaskoczony, ponieważ ku mojemu rozżaleniu premier Morawiecki posługuje się bez żadnych oporów nieprawdą, a też bardzo często kłamstwem".
- Jeśli chodzi o pieniądze dla Polski warunek jest bardzo prosty, który został wyartykułowany i potwierdzony przez Morawieckiego i Kaczyńskiego - zaznaczył lider Platformy. Jak dodał, to jest "wycofanie się z tych fatalnych pomysłów ministra Ziobry jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości, sędziów, tzw. Izbę Dyscyplinarną SN".
- Dzisiaj jedyną siłą, która blokuje pieniądze europejskie, które Polsce i Polakom się należą są PiS, minister Ziobro, premier Morawiecki, prezes Kaczyński. To oni, mimo publicznych deklaracji, włącznie z tą deklaracją w Parlamencie Europejskim, nadal nie chcą z tych swoich zobowiązań się wywiązać - podkreślił szef PO.
Na pytanie, czy na podstawie swoich europejskich kontaktów wierzy, że te pieniądze jeszcze w tym roku popłyną odparł: "Ciągle jest na to szansa i wszystko jest w rękach PiS. To jest też mój gorący apel: nie zdejmujmy odpowiedzialności z rządzących, ktokolwiek rządzi".
Czytaj więcej