Kryzys na granicy. Paweł Jabłoński w CNN o migrantach: ci ludzie nie są uchodźcami
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński przekonywał na antenie CNN, że użycie armatek wodnych na polsko-białoruskiej granicy było koniczne. "Ci ludzie nie są uchodźcami" - wskazywał.
Paweł Jabłoński w rozmowie z Christiane Amanpour na antenie CNN przekonywał, że polskie służby użyły armatek wodnych i gazu łzawiącego wobec migrantów na polsko-białoruskiej granicy ponieważ ci byli agresywni, rzucali kamieniami i innymi przedmiotami.
Sekretarz stanu w MSZ podkreślał, że wszyscy uchodźcy są mile widziani w Polsce, ale migranci przy granicy nie są uchodźcami. Tłumaczył, że ci ludzie "są wabieni do Unii Europejskiej fałszywą nadzieją, ale stają się bronią w rękach Łukaszenki w walce przeciwko Unii Europejskiej".
- To sposób wywierania politycznego nacisku (...) Nie możemy ich wpuścić do kraju, bo to będzie sygnał dla Łukaszenki, żeby ściągnąć ich więcej - mówił.
Dziennikarka powiedziała, wbrew zapewnieniom Jabłońskiego, że część z migrantów na granicy jest uchodźcami i wedle Konwencji Genewskiej, Polska powinna ich przyjąć. Wiceminister przekonywał jednak, że polski rząd ma stuprocentową pewność z jakich krajów pochodzą osoby przebywające przy granicy.
- Oni nie pochodzą z krajów objętych wojną, nie byli prześladowani i torturowani, oni przybyli z krajów, które są bezpieczne - dodał.
- Wciąż ostrzegamy naszych sojuszników w Stanach Zjednoczonych i Europie, by nie postępowali z (prezydentem Rosji Władimirem - red.) Putinem w sposób, który służy jego interesom. Wchodzą w to również sankcje przeciwko Nord Stream 2, ponieważ Putinowi zależy na tym, by celowo opóźnić uruchomienie gazociągu i odciąć dopływ gazu dla Ukrainy, co postawi rząd Ukrainy w bardzo trudnej sytuacji - podkreślił Jabłoński.
- Bardzo często zabieramy głos w spawie ryzyka, związanego z gromadzeniem wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą - przypomniał wiceszef polskiej dyplomacji.
"Konieczna jest presja na Rosję i Białoruś"
Do rozwiązania kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy potrzebne jest wywarcie presji na Alaksandra Łukaszenkę i wspierającego go Władimira Putna - mówił w czwartek w stacji BBC World News wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
- Jesteśmy bardzo zainteresowani rozwiązaniem tej kwestii, ale aby to zrobić, musimy wywrzeć presję na Łukaszenkę i Putina, który go wspiera - mówił Przydacz o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej w rozmowie z BBC World News.
- Przyjęliśmy już (jako Unia Europejska) sankcje wobec Łukaszenki, a tym, co musimy teraz zrobić, jest utrzymanie jedności jako Unia Europejska, jako członkowie NATO, aby wysłać odpowiednie sygnały polityczne, strategiczne sygnały w kierunku Mińska - oświadczył.
Po wywiadzie udzielonym BBC podkreślił w rozmowie z polskimi dziennikarzami, że istotne jest, by nie pozwolić Białorusi i Rosji na narzucenie narracji, według której sytuacja na granicy jest tylko kryzysem humanitarnym, podczas gdy to te państwa same go wywołały po to, by destabilizować społeczeństwa zachodnie.
Światowe media o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej osiągnął punkt wrzenia, a Alaksandr Łukaszenko zaprzecza informacjom o zwabieniu migrantów na granicę - relacjonuje brytyjskie BBC.
ZOBACZ: Szef MSZ Ukrainy: militarna agresywność Rosji wzrosła w minionych tygodniach
Niemiecka gazeta "Die Welt" podkreśla, że w obliczu narastającego kryzysu kanclerz Angela Merkel została pierwszym przywódcą państw UE, który rozmawiał z Łukaszenką od czasu sfałszowanych wyborów prezydenckich.
Komentator we francuskim "Le Monde" zauważa, że kryzys migracyjny "popycha 27 państw Wspólnoty do zjednoczenia się z populistycznymi konserwatystami rządzącymi w Warszawie".