Kryzys na granicy. Paweł Jabłoński: dziś kolejny pakiet sankcji, możliwe całkowite zamknięcie granic
- Do końca listopada będziemy mieli zmniejszenie napływu migrantów na Białoruś - powiedział w "Graffiti" wiceszef MSZ Paweł Jabłoński zapytany o szczyt kryzysu migracyjnego. Dodał, że to zasługa m.in polskiej dyplomacji. - Z całą pewnością musimy być gotowi, że ludzie Łukaszenki będą chcieli przekierowywać te loty przez inne lotniska np. przez Moskwę - dodał.
- Prognozy są takie, że musimy być gotowi na dalszą eskalację przez kolejne dni, jeśli nie tygodnie - powiedział w Polsat News Paweł Jabłoński, podsekretarz stanu ds. współpracy ekonomicznej, rozwojowej oraz polityki afrykańskiej i bliskowschodniej.
- Będziemy na te działania odpowiednio reagować - dodał i zaznaczył, że w tej chwili na Białorusi, szczególnie w Mińsku, jest co najmniej kilkanaście tysięcy migrantów, którzy na granicę jeszcze nie dotarli.
ZOBACZ: SG: Białorusini mają pomagać migrantom w przejściu do Polski. Co się dzieje na granicy?
Wiceszef MSZ zapytany, czy to oznacza, że za parę dni przy granicy polsko-białoruskiej możemy się spodziewać 15-20 tys. migrantów odpowiedział, że "nie możemy takiego scenariusza wykluczyć".
- Zaobserwowaliśmy, że ci ludzie, którzy tam (na granicę polsko-białoruską - red.) dotarli i nie udaje im się przedrzeć, są odtransportowani w inne miejsce. Wszystko odbywa się pod pełną kontrolą służb białoruskich - dodał Jabłoński.
Powrót migrantów do ojczyzny
Wiceszef MSZ zapytany, czy ma sygnały, że odbywają się loty deportacyjne dla ludzi wykorzystanych przez Łukaszenkę, odpowiedział, że "część takich lotów jest, ale nie mają charakteru deportacyjnego". - Bardzo niewielkiej części migrantów udaje się wrócić - dodał.
Zaznaczył, że "rozmawiamy na poziomie unijnym o tym, aby zorganizować jak najsprawniejszy system lotów readmisyjnych". Ma to polegać na tym, żeby migranci mogli wrócić oraz żeby zniechęcić następnych do przyjeżdżania.
Na pytanie skąd te loty miałyby się odbywać, Jabłoński przyznał, że "trwają rozmowy", po czym dodał, że "dla tych, którzy przedostali się przez granice, mogłyby się odbywać z terytorium Polski, Litwy, Łotwy".
ZOBACZ: Kryzys na granicy. Białorusini przygotowują migrantów do siłowego przejścia. Podano godzinę
- Jeśli chodzi o Litwę , to pierwsze loty już się odbywają. W naszym przypadku jesteśmy skupieni na powstrzymaniu naporu - powiedział w Polsat News Paweł Jabłoński. - W najbliższych dniach, tygodniach będziemy mieli takie rozwiązanie ustalone. Bardzo na to liczymy, żeby to odbyło się jeszcze w tym roku - dodał.
- Będziemy wywierać również presję międzynarodową, żeby też odbyły się takie loty dla osób, które znajdują się po tej drugiej stronie - zaznaczył.
WIDEO: Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński w "Graffiti"
Na pytanie, czy w grudniu ze względu na pogodę, podejście polskich służb do migrantów się zmieni i zamiast na Białoruś, to migranci będą odsyłani do samolotów deportacyjnych, wiceszef MSZ odpowiedział, że "ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której my mielibyśmy otworzyć granicę".
- Doskonale wiemy, że przy tak dużym natężeniu, to jedynie zwiększyłoby presję, bo Łukaszenka zobaczyłby, że może jeszcze więcej osób ściągać - dodał.
Sankcje na Białoruś i art. 4. NATO
- Dziś nałożymy kolejny pakiet sankcji na Białoruś. Możliwe jest całkowite zamknięcie granic w najbliższym czasie - powiedział Paweł Jabłoński. - Jest na stole każdy wariant, który będzie pozwalał nam wpływać na działania Łukaszenki - dodał.
Szef MSZ zauważył, że sankcje, które zostały wprowadzone już w maju "bardzo Łukaszenkę zabolały". - On i jego dyplomacja w zakulisowych rozmowach z dyplomacją Unijną sugerowali, że zniesienie tych sankcji złagodzi tę presję na granicy - przekazał Jabłoński. Według polskiej dyplomacji "wycofanie sankcji potwierdziłoby, że taktyka terroryzowania UE była skuteczna".
Na pytanie, dlaczego Polska nie poprosiła o użycie artykułu 4 NATO, opowiedział, że "cały czas kontaktujemy się z naszymi sojusznikami w NATO".
Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć - zdaniem którejkolwiek z nich - zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron
Czy niedopuszczenie dziennikarzy na granicę było błędem?
Kamiński: dziennikarze będą mogli być na terenie przygranicznym
W niedzielę szef MSWiA Mariusz Kamiński powiedział, że kryzys na polsko-białoruskiej granicy to kwestia wielomiesięczna. - Musimy przyjąć taką perspektywę, że z dnia na dzień nie rozwiążemy tego kryzysu. Musimy w różny sposób - i poprzez budowę zapory, ale również adekwatnych do sytuacji przepisów ustawowych - reagować na to, co się dzieje - mówił.
- Po zakończeniu stanu wyjątkowego - który z końcem miesiąca wygaśnie - wprowadzimy nowelizację ustawy, która de facto przedłuży to, co jest w chwili obecnej, ale w sposób elastyczny, z uwzględnieniem różnego typu uwag - zapowiedział Kamiński.
Wskazywał, że na zasadach określonych przez Straż Graniczną dziennikarze będą mogli być na terenie przygranicznym. - Będziemy elastyczni, będziemy podchodzili rozsądnie. Wszystkie redakcje, które mają zasięg ogólnopolski, będą mogły korzystać z tej możliwości - zapewnił minister. Całą wypowiedź Kamińskiego znajdziesz tutaj.
Wszystkie programy "Graffiti" znajdziesz pod tym linkiem.
Czytaj więcej