Olsztyn. Rodzeństwo zginęło w wypadku. Kierowca jechał 190 km/h. Tymczasowy areszt
Sąd Rejonowy w Olsztynie aresztował na trzy miesiące uczestnika wypadku na ul. Bałtyckiej w Olsztynie, w którym zginęło rodzeństwo: 23- latka i 25-letni mężczyzna. Przedstawiono mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki i z miejsca zdarzenia, za co grozi do 12 lat więzienia.
Sąd w Olsztynie rozpatrzył pozytywnie wniosek prokuratury rejonowej Olsztyn-Północ o tymczasowe aresztowanie 39-latka podjerzanego o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
- Mężczyzna nie złożył wyjaśnień, nie odpowiadał na pytania, nie ustosunkował się nawet do pytania, czy przyznaje się do stawianych mu zarzutów - poinformował prokurator Szulc.
Jechał 190 km/h w zabudowanym
Prokurator powiedział, że w miniony weekend prokuraturze udało się uzyskać od biegłego informację, która pozwoliła na postawienie tak poważnych zarzutów - biegły oszacował, że 39-latek prowadził auto z prędkością ok. 190 km na godz.
ZOBACZ: Olsztyn. Śmiertelny wypadek na Bałtyckiej. Jest nagranie ze zdarzenia
- Trzeba pamiętać, że jechał z taką prędkością w terenie zabudowanym, obok przystanku autobusowego i przejścia dla pieszych - powiedział prokurator Szulc i przyznał, że zatrzymany był w przeszłości zawodowym kierowcą.
Prokurator poinformował, że 39-latek w przeszłości był wielokrotnie karany mandatami za przekraczanie prędkości. - Moc silnika tego auta była ogromna - podkreślił prokurator.
Nagranie z monitoringu
W czwartek wieczorem na ul. Bałtyckiej w Olsztynie doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło rodzeństwo 23-latka i 25-latek. Auto prowadziła kobieta, która zawracała na skrzyżowaniu.
Na nagraniach z monitoringu, które wyciekły do internetu, widać, że kobieta przepuściła wiele jadących prosto aut i gdy włączała się do ruchu uderzył w nią jadący z ogromną prędkością inny samochód.
Prokurator Szulc powiedział, że na ten moment nie wiadomo, czy 23-latka rozpoczynając manewr widziała nadjeżdżający samochód. Auto, które prowadził 39-latek wyjechało zza zakrętu, do miejsca wypadku w linii prostej pokonało kilkadziesiąt metrów. Prokurator Szulc powiedział, że ta kwestia z całą pewnością będzie wyjaśniania w śledztwie.
Spędził dobę w lesie
Chwilkę po tym, gdy doszło do wypadku 39-latek uciekł pieszo z miejsca zderzenia. Policja szukała go przez całą noc i cały piątek, w sobotę rano mężczyzna został zatrzymany po tym, gdy wychodził ze szpitala.
W internecie pojawiły się relacje osób, które twierdziły, że 39-latek sam poinformował personel medyczny, że "jest z wypadku".
W internecie pojawiły się też informacje mówiące o tym, że po wypadku 39-latek dobę spędził w lesie. Według nieoficjalnych ustaleń nie są one prawdziwe.
Czytaj więcej