Chińska tenisistka Peng Shuai oskarżyła polityka Zhanga Gaoli o molestowanie. Słuch o niej zaginął
Tenisistka Peng Shuai 2 listopada napisała w serwisie społecznościowym Weibo, zwanym chińskim Twitterem, o romansie, który miała z byłym wicepremierem chińskiego rządu Zhangiem Gaoli, a następnie wykorzystywaniu seksualnym, którego miała doznać ze strony byłego kochanka. Dwa tygodnie po publikacji, niedostępnego dziś wpisu, tenisiści z całego świata wyrażają obawy o bezpieczeństwo koleżanki.
Chińskie organizacje feministyczne oraz organizacja kobiecego tenisa WTA wyrażają obawy związane z faktem, że po publikacji wyznania 2 listopada słuch o Peng Shuai zaginął. Sam wpis został usunięty przez chińską cenzurę, jednak wcześniej został skopiowany i jest udostępniany online.
Peng Shuai oskarża na Weibo
Cenzurowane są także w serwisie Weibo wpisy na temat oskarżeń i reakcje na informację, a nawet słowa kluczowe takie jak "tenis". Można także zaobserwować, że z sieci zniknęły liczne odniesienia do nazwiska chińskiej tenisistki. Samo konto Peng w serwisie Weibo jest wciąż aktywne, ale nie ma na nim wzmianki o Zhangu. Próby umieszczenia komentarza kończą się wyświetleniem komunikatu o zakazie podobnych publikacji zgodnie z obowiązującym prawem.
ZOBACZ: Ukraina. Najstarszy tenisista świata. Leonid Stanisławskij nadal gra w wieku 97 lat
Do nieobecności w sieci chińskiej tenisistki odniósł się m.in. przewodniczący WTA Steve Simon, który wezwał rząd chiński do "pełnego, uczciwego i transparentnego śledztwa" w sprawie, o której napisała. W rozmowie z "New York Timesem" Simon powiedział, że WTA otrzymała z kilku źródeł, w tym chińskiej organizacji tenisa CTA informację, że Peng jest bezpieczna i nie grozi jej fizyczna krzywda.
Jednak nikt związany z WTA nie może skontaktować się z tenisistką. Działacz sportowy podejrzewa, że znajduje się ona w Pekinie. CTA nie odpowiada zachodnim dziennikarzom na pytania o losy tenisistki.
O jej wolność upominają się koledzy, m.in. Martina Navratilova, Billie Jean King, Nicolas Mahut czy Chris Evert. Chińskie działaczki kobiece wyświetlały na murach budynków pytania w języku chińskim i angielskim: "gdzie jest Peng Shuai?".
Chińska wersja #metoo
We wpisie z 2 listopada 35-letnia tenisistka opisała przelotny pozamałżeński związek, który miał łączyć ją z 75-letnim Zhangiem Gaoli na przestrzeni kilku lat. Mężczyzna miał zakończyć znajomość po tym, jak awansował w strukturach partii. Trzy lata temu zaś miał zaprosić ją do swojego domu na tenisa, po czym wykorzystać ją seksualnie. "Ani przez chwilę nie wyraziłam zgody tego dnia, cały czas płakałam" - opisała Peng.
ZOBACZ: Była tenisistka zaszczepiła się poza kolejnością, teraz pomaga jako wolontariusz
Tenisistka napisała, że nie ma żadnych dowodów przeciwko politykowi, jest jednak zdeterminowana, by wygłosić oskarżenia. Są one najmocniejszą jak dotąd sprawą w chińskim ruchu #metoo, którego rozwój utrudnia, jak podkreśla "The Guardian", cenzura internetu oraz nieprzejrzysty system sprawiedliwości.
Czytaj więcej