Plotka wśród migrantów o zgodzie na transport do Niemiec. Polska emituje głosowe komunikaty
"Polska granica pozostaje zamknięta, będzie chroniona. Nie ma zgody na jej przekraczanie bez dokumentów. Zostaliście oszukani przez Białoruś" - głosi komunikat do migrantów, który polskie służby emitują z głośników ustawionych przy granicy. - Kampania rozpuszczania plotek wśród cudzoziemców może służyć dużej prowokacji - przekonywał Stanisław Żaryn, rzecznik ministra ds. służb specjalnych.
Polskie władze dowiedziały się, że wśród migrantów koczujących nieopodal polskiej granicy, ale po białoruskiej stronie, kolportowane są plotki o autobusach, jakie rzekomo mają przyjechać po nich z Niemiec.
Według tych nieprawdziwych informacji, polski rząd miał zgodzić się na taki transport. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych zapewnił jednak, że nasz kraj nie wydał zielonego światła na takie działania.
ZOBACZ: Kryzys na granicy. Premier Mateusz Morawiecki: rozważamy uruchomienie artykułu 4. NATO
"Przeciwdziałamy niebezpiecznej prowokacji. Na granicy puszczane są komunikaty informujące, że nie ma zgody Polski na przepuszczenie migrantów do Niemiec" - napisał na Twitterze.
Zamieścił także tłumaczenie wiadomości, jakie w obcych językach słyszą migranci. "Polska granica pozostaje zamknięta i będzie chroniona. Nikt nie ma zgody na jej przekraczanie bez wymaganych dokumentów. Zostaliście oszukani przez Białoruś. Służby białoruskie wykorzystują was. Możecie domagać się od Białorusinów zwrotu kosztów i powrotu do domu" - zacytował.
Żaryn: Białoruś wysyła kolejnych funkcjonariuszy na granicę
O sytuacji na granicy polsko-białoruskiej Żaryn mówił również na niedzielnej konferencji prasowej. Przekazał, że miniona noc przebiegła spokojnie, a wydarzenia "nie odbiegają od tego, z czym polscy funkcjonariusze i żołnierze mierzą się od tygodnia".
- Udaremnione zostały dwie masowe próby wejścia do naszego kraju - dodał.
Jak wyliczał, służby mierzą się z "przejawami eskalacji", a są nimi chociażby obrzucanie kamieniami żołnierzy oraz policjantów, jak i "nieustanna akcja ich nękania". Dochodzą do tego ciągłe próby "atakowania" linii granicznej.
- Obserwujemy też kolejne posiłki (dodatkowych funkcjonariuszy - red.) dostarczane przez stronę białoruską w rejon przygraniczny. Pojawił się tam również telewizyjny wóz transmisyjny. To wszystko powoduje, że spodziewamy się kolejnych prób eskalowania sytuacji oraz ataków na granicę, jak i działań o charakterze propagandowym - powiedział Stanisław Żaryn.
Zdjęcie człowieka, który "chciał zniszczyć zabezpieczenia"
Jego zdaniem, kampania rozpuszczania plotek wśród migrantów, o której pisał na Twitterze, ma służyć "dużej prowokacji". Może ona przydarzyć się w następnych dniach i polegać np. na sprowokowaniu tłumu, by ruszył na zasieki oddzielające polską stronę.
- Spodziewamy się kolejnych aktów destabilizowania sytuacji. Na zdjęciach i filmach identyfikujemy osoby trafiające z Białorusi na pogranicze ze specjalnymi zadaniami. Prowadzą szkolenia, instruktaż, sami prowadzą akcje zaczepne. Wydają też komendy osobom umundurowanym - wyjaśniał rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
Nawiązując do fotografii osoby, którą umieścił w mediach społecznościowych, wytłumaczył, że ten człowiek "chciał zniszczyć zabezpieczenia", a także strzelał w powietrze. - Trudno ustalić, czy należy do białoruskich czy rosyjskich formacji - mówił Żaryn.
Czytaj więcej