Wiadomości od migrantów. "Może jak tym razem spróbuję, to mnie zabiją"

Polska Anna Nicz/zdr / polsatnews.pl
Wiadomości od migrantów. "Może jak tym razem spróbuję, to mnie zabiją"
Polsat News
Konferencja Grupy Granica

"Może jak tym razem spróbuję przekroczyć granicę, to mnie zabiją. Już mi wszystko obojętne" - brzmi fragment wiadomości od przebywającego przy polsko-białoruskiej granicy mężczyzny z Iraku. Wiadomość przeczytała Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie podczas piątkowej konferencji prasowej Grupy Granica.

- Od połowy października dostaliśmy prośby o pomoc dot. 3 tys. osób. Od początku listopada prośby o pomoc od co najmniej 900 osób. Odbyliśmy co najmniej 113 interwencji w lesie - wymieniał podczas konferencji Iwo Łoś z Grupy Granica. 

 

- Niezbędne jest działanie profesjonalnych organizacji humanitarnych - dodał aktywista.

 

ZOBACZ: Sytuacja na granicy. Migranci zostali pobici łomem

 

Podczas odbywającej się w lesie niedaleko strefy objętej stanem wyjątkowym konferencji Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie przeczytała wiadomości, które aktywiści i aktywistki otrzymali od uchodźców.

"Dziecko płacze z głodu, a oni przy nas jedzą i piją"

"Odkąd wyjechałem z Iraku, wszyscy kłamią. Mówią jedno, robią drugie. Dziecko płacze z głodu, a oni przy nas normalnie jedzą i piją. Powiedzcie obu stronom, żeby dały nam tę broń, którą trzymają, żebyśmy sami się zabili, to będzie po problemie. Może jak tym razem spróbuję przekroczyć granicę, to mnie zabiją. Już mi wszystko obojętne. Widziałem takie rzeczy, że chyba stracę rozum. Odkąd tu jestem umarło osiem osób" - napisał mężczyzna z Iraku.

 

W wiadomościach powtarzają się informacje o zimnie, głodzie i trudnych do wytrzymania warunkach, w jakich znaleźli się migranci. "Dzieci pewnie umrą pierwsze" - głosi jedna z wiadomości.

 

ZOBACZ: Granica z Białorusią. Policja powstrzymała próbę przekroczenia granicy w Kuźnicy

 

Podczas konferencji przypomniano także, że Helsińska Fundacja Praw Człowieka wraz z innymi organizacjami Grupy Granica złoży zawiadomienie do Międzynarodowego Trybunału Karnego o zbrodniach przeciwko ludzkości popełnianych przez białoruskich funkcjonariuszy publicznych.

Maja Ostaszewska: "Ogromna część polskiego społeczeństwa nie godzi się na to"

W konferencji brała udział także aktorka Maja Ostaszewska, która od kilku dni przebywa w rejonie granicznym.

 

- Wczoraj spotkaliśmy małżeństwo i ich przyjaciela. Ci ludzie zostali pobici, zabrano im pieniądze, jeden z mężczyzn został uderzony łomem w głowę, trafił do szpitala, zabrano im wszystkie dokumenty. Jego żona bała się, że zostanie sama, że gdy wróci do lasu zostanie zgwałcona, że już nigdy nie zobaczy swojego męża - relacjonowała ze łzami w oczach wydarzenia minionego dnia Ostaszewska.

 

W czwartek po południu troje migrantów - małżeństwo z Iraku i obywatel Syrii - zostało pobitych w strefie przygranicznej w okolicach Hajnówki. 

ZOBACZ: Sytuacja na granicy. Migranci zostali pobici łomem

 

- Ogromna część polskiego społeczeństwa nie może spać po nocach i nie godzi się na to - mówiła o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy aktorka.

 

- Przez tych parę dni byłam świadkiem niesamowitej pracy działaczy, ale widziałam też rzeczy rozrywające serce - opowiadała Ostaszewska. - Wczoraj, chodząc po lesie z zupą, z rzeczami, w które będą mogły przebrać się ludzie, których spotkam, spotkaliśmy trzy puste obozy. W jednym z nich musiała być rodzina z malutkimi dziećmi. Były tam porzucone małe kaloszki, pieluchy i rzeczy, które bierze się do samolotu na krótką podróż. (...) Nie zdążyliśmy im pomóc, nie wiemy, jak zostali zabrani, ale ten obóz wyglądał dramatycznie - dodała.

 

- Moi przyjaciele dzień wcześniej spotkali trzech nastolatków z Syrii i Iraku, w wieku 15-16 lat. Byli tak zmarznięci i tak wykończeni, również psychicznie, że nie byli w stanie sami się przebrać - powiedziała Ostaszewska. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie