Krzysztof Bosak: to był jeden z największych i najspokojniejszych marszów
To był jeden z największych Marszów Niepodległości, najspokojniejszych, najradośniejszych, z najlepszą atmosferą i najniższym odsetkiem jakichkolwiek osób, które by swoim zachowaniem odstawały od normy - powiedział ocenił w piątek poseł Konfederacji, wiceprezes Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak.
- Był to jeden z największych Marszów Niepodległości, najspokojniejszych, najradośniejszych, z najlepszą atmosferą i najniższym odsetkiem jakichkolwiek osób, które by swoim zachowaniem odstawały od normy, którą w naszej kulturze uznajemy za godną, odświętną i właściwą dla Święta Niepodległości - powiedział Bosak Polskim Radiu 24.
ZOBACZ: Wrocław. Marsz Niepodległości przeszedł pod hasłem "Polska antybanderowska"
Dodał, że jest "strasznie zbudowany i to samo słyszał od wielu ludzi, którzy byli zarówno wiele razy, jak tych, którzy byli pierwszy raz" na Marszu Niepodległości. - Wydaje mi się, że wszyscy wczoraj byli zadowoleni - stwierdził Bosak.
- Największy jęk zawodu słyszałem ze strony przeciwników, którzy mieli naszykowane kamery. Pobudowali takie ołtarzyki poprawności politycznej na murach i balkonach, żeby mieć materiał do swoich wydarzeń. Np. na jednym balkonie były obok siebie flagi Unii Europejskiej, LGBT, Strajku Kobiet i czegoś jeszcze, a na drugim balkonie kamera naszykowana, czy ktoś nie będzie krzyczał, robił jakiegoś gestu, może rzuci racą - mówił.
"Drobna próba prowokacji"
Według niego, na początku marszu była "drobna próba prowokowania ludzi w miejscu zbiórki".
ZOBACZ: Święto Niepodległości. Orędzie prezydenta Andrzeja Dudy
- Te osoby nawet posługiwały się przemocą. To były starsze osoby o poglądach lewicowych, ale zostały oddzielone przez Straż Marszu Niepodległości i wyprowadzone przez policję - powiedział poseł Konfederacji.
Dodał, że zgodnie z prawem "w obrębie legalnego zgromadzenia organizator może poprosić o usunięcie osób, których nie uważa za część zgromadzenia".
"Ja na żadnym Marszu Niepodległości nigdy nie paliłem żadnej flagi"
Pytany o spalenie flagi niemieckiej i portretu szefa PO Donalda Tuska Bosak ocenił, że "to były manifestacje konkretnych uczestników". - Po prostu niektórzy uczestnicy, którzy przyszli nie lubią albo Donalda Tuska, albo Unii Europejskiej, albo niemieckich nacisków na Polskę i dali temu wyraz - powiedział Bosak. - To nie jest nic nadzwyczajnego, ani nic co by komuś zagrażało - ocenił.
- Ja na żadnym Marszu Niepodległości nigdy nie paliłem żadnej flagi, bo nie czuję takiej potrzeby. Jestem jednak uczestnikiem debaty publicznej, mam środki żeby wyrażać swoje poglądy, natomiast są ludzie których nikt nie zapyta o żadne zdanie i dla nich taki gest może być sposobem dania wyrazu swojej postawie politycznej - przekonywał.
Bosak powiedział też, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, usiłując nie dopuścić do marszu stanął po stronie konkretnej postawy politycznej, a nie był prezydentem stolicy, który daje równe szanse wszystkim stronom sporu politycznego
Czytaj więcej