"Państwo w Państwie": kule wydostają się poza teren strzelnicy. Mieszkańcy żyją w strachu

Polska
"Państwo w Państwie": kule wydostają się poza teren strzelnicy. Mieszkańcy żyją w strachu
Polsat News
"Państwo w Państwie" w niedzielę o 19:30

Żyją w ciągłym strachu o swoje zdrowie i życie. Wszystko przez strzelnice, która zdaniem jej sąsiadów jest źle zabezpieczona i kule wydostają się poza jej teren. "Państwo w Państwie", niedziela, godz. 19:30 w Polsat News.

Mieszkańcy wsi Stepna-Michałki pod Ostrołęką każdego dnia boją się o swoje zdrowie i życie. Wszystko spowodowane jest przez znajdującą się we wsi strzelnicę zarządzaną przez Polski Związek Łowiecki. Mieszkańcy zgodnie twierdzą, że strzelnica nie jest zabezpieczona w należyty sposób i pociski wystrzeliwane przez użytkowników opuszczają teren obiektu.

 

- Okolice tej strzelnicy to jest śmiertelna pułapka. To tylko kwestia czasu, kiedy komuś stanie się krzywda. Tylko wtedy będzie płacz, ale nie będzie winnego – mówi Julia Olbryś, mieszkająca w sąsiedztwie strzelnicy.

"Tu bawią się nasze dzieci"

Jednym z przykładów jest sytuacja, która spotkała Sławomira Żebrowskiego. Podczas spaceru w lesie niemal został trafiony pociskiem, który wydostał się ze strzelnicy. Jako dowód pokazuje nagranie, na którym słychać przelatującą kulę.

 

- Po jakimś czasie dotarło do mnie, że ja mogłem tam zginąć. Tu przyjeżdżają nasze dzieci, bawią się w tych lasach, jeżdżą na rowerach. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co mogłoby się stać, gdyby właśnie wtedy były tam dzieci - opowiada pan Sławomir.

 

Z kolei w sierpniu 2018 roku pocisk miał wybić szybę w samochodzie państwa Pażychów, zaparkowanym na ich prywatnej posesji. Zarządcy strzelnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. Ich zdaniem obiekt jest zabezpieczony we właściwy sposób. Ponadto ze strzelnicy korzystają różne służby, szkolenia realizuje tam chociażby policja.

 

- Ja tych wszystkich ludzi zapraszam do nas, na jeden weekend wystarczy. Niech wezmą swoje dzieci i zobaczą, jak my żyjemy, jak musimy cały czas bać się o własne bezpieczeństwo, bo nie wiadomo, kiedy znowu usłyszymy kule blisko nas. Niech przyjadą i sami zobaczą jak musimy żyć - mówi Julia Olbryś.

Ciągły hałas

W obu wypadkach prokuratura umorzyła śledztwa. Śledczy uznali, że nie ma wystarczających dowodów potwierdzających, że naboje faktycznie pochodziły ze strzelnicy. W przypadku wybitej szyby w samochodzie zasugerowano nawet, że kula mogła zostać podrzucona. Nie zdecydowano się jednak oskarżyć państwa Pażychów o składanie fałszywego doniesienia.

 

- Gdzieś tam być może słychać przygłuszone strzały oraz świst, nie można jednak było dokładnie i szczegółowo określić co to za wystrzały i z jakiego źródła pochodzi dźwięk uwieczniony na nagraniach - tłumaczy Edyta Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.

 

Mieszkańcy wsi wskazują również, że jednym z głównych problemów związanych ze strzelnicą jest ciągły hałas powstający podczas wystrzałów. Urzędnicy starostwa zlecili kontrolę, która wykazała, że normy dzienne zostały przekroczone o 22 decybele, a nocne o 16. Dodatkowo okazało się, że część obiektów strzelnicy jest samowolą budowlaną bez pozwolenia na użytkowanie.

 

- Tutaj jest bezpiecznie. 36 lat nie było żadnego wypadku, żeby ktokolwiek ucierpiał i mam nadzieje że tak zostanie do końca – odpowiada Edward Kłos opowiedziany za bezpieczeństwo na strzelnicy.

 

Więcej już o 19:30 w materiale Agnieszki Zalewskiej w programie "Państwo w Państwie".

zdr / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie