Zostali skazani za wykorzystywanie seksualne dziecka. Mieszkańcy nie wierzą w ich winę
Prawomocne wyroki skazujące pięciu mężczyzn na wiele lat więzienia za wykorzystywanie seksualne dziewczynki wstrząsnęły mieszkańcami wsi Malawa koło Rzeszowa. Jak mówią, wszystko opiera się na zeznaniach dziecka, które w wielu miejscach zostały podważone. Mieszkańcy nie mogą pogodzić się z takim rozstrzygnięciem. Zapowiadają walkę o dobre imię sąsiadów. Materiał "Interwencji"
Malawa to wieś w pobliżu Rzeszowa. Znają się tu właściwie wszyscy. Życie zawsze płynęło tu spokojnie i wolno. Ale to przeszłość. Wszystko za sprawą rodziny K., która w ostrych słowach odmówiła "Interwencji" wypowiedzi.
- Żadnej pedofilii nie było, dobrze? Wyp...! Żadnej pedofilii mi tu nie było! Proszę wyłączyć kamerę, bo, k..., zaj...! - groziła reporterowi "Interwencji" matka molestowanej dziewczynki.
ZOBACZ: Pozwalała partnerowi wykorzystywać swoje dzieci. Matka skazana na 10 lat więzienia
- To rodzina dysfunkcyjna. Jest tam matka, ojciec, wujek i jeszcze tzw. przyrodni brat tej dziewczynki - oceniła Helena Piotrowska, jedna z jej najbliższych sąsiadek. Artur Grabowski z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie dodał, że nadużywany jest w niej alkohol oraz występują agresywne zachowania.
"Oni nic temu dziecku nie zrobili"
Wszystko zaczęło się cztery lata temu. Córkę Cecylii K. skierowano wówczas do rodziny zastępczej. Dziewczynka miała wtedy 11 lat. Kilka miesięcy później do organów ścigania zaczęły napływać niepokojące sygnały.
- Mama zastępcza zgłosiła, że dziecko śni w nocy i woła: Mariusz, Grzesiek - opowiadała Helena Piotrowska.
- Wyjdźcie stąd. Naprawdę. Ani kilka słów, ani jednego słowa. Do dziecka się nie zbliżajcie, bo ja jestem kobietą, a jeszcze wam wp... - tak zareagowała na dziennikarza "Interwencji" matka zastępcza. Nie udało się jej namówić na wypowiedź przed kamerą.
ZOBACZ: Rosja. Zabił pedofila, który wykorzystywał jego córkę. Mieszkańcy bronią mordercy
Dziewczynka wskazała pięciu mężczyzn, którzy mieli ją molestować i gwałcić. Jednym z nich jest brat Heleny Zając. - Ja jestem pewna, że oni nic temu dziecku nie zrobili – zapewniła.
- Jak to usłyszałem, to dla mnie to był normalny szok. Bo za nikogo człowiek nie może ręczyć, ale za Grześka to bym sobie dał odciąć obie ręce - stwierdził Franciszek Kubas, mieszkaniec Malawy.
Zatrzymanie pięciu mężczyzn
W październiku 2018 roku w Malawie pojawili się policjanci. Zatrzymali pięciu mieszkańców wsi, w tym przyrodniego brata dziewczynki i pana Grzegorza - właściciela miejscowego sklepu. Prokurator przedstawił im zarzut seksualnego wykorzystywania dziewczynki.
Do przestępstw miało dojść na przestrzeni pięciu lat, w różnych miejscach wsi, m.in. za sklepem.
- To miejsce nie było jakoś zasłonięte. Obok była pętla autobusowa, 77 autobusów dziennie kursowało, przejeżdżało, zjeżdżało, bo tu był ostatni przystanek. I nikt niczego nie zauważył - zaznaczył Grzegorz Dziobak, skazany za molestowanie nieletniej.
ZOBACZ: Ksiądz z filmu Sekielskich wychodzi na wolność. "Osoba stwarzającą zagrożenie"
- Było powiedziane, że za sklepem, potem nagle pojawiło się, że u Franciszka D., a na końcu przystało, że u N. - tłumaczy Anna Pilip z Malawy.
Śledczy ustalili też, że dziewczynkę molestowano w piwnicy. Jak podkreślają mieszkańcy, w żadnym w wymienionych wcześniej miejsc, piwnicy nie ma.
- Cały czyn i całe zdarzenie oparte jest tylko i wyłącznie na zeznaniach pokrzywdzonej, tej małoletniej dziewczynki. Biegła jednoznacznie stwierdziła, że dziecko nie ma przerwanej błony dziewiczej, że nie stwierdza żadnych śladów odbycia gwałtów, a sąd na to nie zwraca uwagi - zaznaczył Aleksander Bentkowski, obrońca Grzegorza Dziobaka.
WIDEO: Zobacz materiał "Interwencji"
Miała być gwałcona
Tymczasem, jak mówi Grzegorz Dziobak, z akt śledztwa wynika, że dziewczynka była gwałcona i poddawana innym czynnościom seksualnym ponad 3000 razy.
Pan Grzegorz po zatrzymaniu był okazany dziewczynce, ale ta nie rozpoznała go. Jak to możliwe?
- Panie redaktorze, widzę, że pan zna bardzo dobrze materiał dowodowy, który został przeprowadzony przed sądem, ja takiej znajomości nie posiadam, ale tak jak powiedziałem: nie mogę się nawet do tego odnosić z uwagi na fakt wyłączenia jawności postępowania - odparł Tomasz Mucha z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Jak dodał, mężczyźni nie zostali poddani badaniu wariograficznemu, choć składali w tej sprawie wnioski, ponieważ "nie jest ono badaniem pewnym. Niezależnie od wyniku, jakie to badanie przyniesie, to nie prowadzi w prostej drodze do uznania danej relacji za wiarygodną czy też niewiarygodną".
- Z własnej woli się zbadałem, prywatnie. Wyszło wszystko na nie, że nie mam związku z tą sprawą - powiedział Grzegorz Dziobak.
- W procesie wykazaliśmy, że ta małoletnia potrafi konfabulować. Zmyślać całe zdarzenia. Mianowicie stwierdziła, że kiedy chodziła do szkoły, do tej szkoły miał przychodzić jej brat, w czasie przerwy miał w toalecie ją gwałcić. I to wielokrotnie. Przejrzeli cały monitoring szkolny z tego okresu. Ani śladu nie było tam jakiegokolwiek mężczyzny. Zupełnie zmyśliła - wskazał Aleksander Bentkowski, obrońca pana Grzegorza.
Większość oskarżonych trafiła do więzienia
W kwietniu 2019 roku w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces. Mieszkańcy Malawy tłumnie pojawili się na rozprawie. Sąd zdecydował jednak, że postępowanie będzie toczyło się za zamkniętymi drzwiami. Przebieg procesu utajniono.
W lipcu 2020 roku w sprawie zapadł pierwszy wyrok. Wszyscy oskarżeni zostali uznani za winnych wykorzystywania seksualnego dziewczynki. Jej przyrodni brat został skazany na piętnaście lat więzienia. Pozostali mieszkańcy Malawy dostali po osiem, a pan Grzegorz dziewięć lat.
- Za doprowadzenie dziecka do różnych zachowań seksualnych przez kilku mężczyzn, to jaka kara ma być? Symboliczna? Wydaje mi się, że nie - skomentował Tomasz Mucha z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
ZOBACZ: Niemcy. 400 razy wykorzystał przyrodnią siostrę i jej przyjaciółki. "Jest mi przykro"
W kwietniu tego roku Sąd Apelacyjny w całości podtrzymał wyrok skazujący. Większość oskarżonych trafiła za kratki. Pan Grzegorz wciąż pozostaje jednak na wolności. Jego obrońcy zapowiedzieli kasację do Sądu Najwyższego.
- Jeżeli tak się to skończy, to wyjdziemy i będziemy robić strajk. Będziemy pod sądami strajkować. Będziemy sobie spać, jeść, pić i tam sobie będziemy koczować. Może wtedy zrozumieją - zapowiedziała Helena Więcek, mieszkanka Malawy.
Jak ustaliliśmy, dziewczynka która miała być molestowana przez mieszkańców Malawy, obecnie nie jest już pod opieką matki zastępczej. Kilka miesięcy temu trafiła do domu dziecka. O jej losach oraz dalszym ciągu sprawy poinformujemy już wkrótce.
Czytaj więcej