Bruksela. Sprzedają gofry naprzeciwko siebie. Ich spór trafił do sądu
W Brukseli trwa wojna o gofry. Konflikt dwóch sprzedawców, którzy słodki belgijski przysmak serwują w sklepikach położonych naprzeciwko siebie, trafił już do brukselskiego sądu. Jednak do jego zakończenia raczej daleko, bo właściciele obu punktów prześcigają się we wzajemnych pretensjach i zarzutach.
Obok sklepików z goframi w Brukseli trudno przejść obojętnie. Zapach roztopionego karmelu sprawia, że słodki, belgijski przysmak sprzedaje się jeszcze jak ciepłe bułeczki, i to od stuleci. Bo, jak głosi legenda, gofry powstały w Belgii już w XVIII wieku.
- Jeden z królów, który miał dość czarnego, słonego chleba, poprosił swojego kucharza o słodki wypiek. Ten postanowił dodać do ciasta drożdżowego cukier perłowy i tak powstały gofry - powiedziała Sarah, sprzedawca gofrów w Brukseli.
Współczesne gofry są jeszcze słodsze, gdy podaje je się z dodatkami. - Na pomysł, by gofry sprzedawać nie tylko z cukrem pudrem czy bitą śmietaną, wpadłem w 2001 roku, gdy popyt zaczął gwałtownie spadać - powiedział Olivier Battifoy, właściciel sklepu z goframi.
"Gofry przeżywają drugą młodość"
Jak dodał, "odkąd proponujemy, by klienci sami komponowali swoje gofry, tak jak pizzę, tyko w słodkiej wersji, gofry przeżywają drugą młodość".
WIDEO: Brukselska "wojna o gofry". Materiał "Wydarzeń"
Nic dziwnego, że sprzedawcy prześcigają się w pomysłach na dekoracje słodkich wypieków. Olivier, który podaje się za ojca gofrów z dodatkami, największe pretensje ma jednak do sprzedawcy gofrów z naprzeciwka, z którym od dwóch lat toczy kolejny już spór przed brukselskim sądem. Jeden oskarża drugiego o brak licencji i złe traktowanie pracowników, drugi o nielegalną reklamę i brak kosza na śmieci na ulicy.
"Mój konkurent nie postępuje uczciwie"
Sąd w Brukseli już nakazał jednemu z właścicieli usunięcie statuetki Mannekena Pisa (siusiającego chłopca) z gofrem z chodnika i zapewnienie kosza na śmieci klientom. Na drugiego za brak licencji nałożył karę 1,5 tys. euro dziennie. Ale do całkowitego rozwiązania sporu dwóch handlowców jeszcze daleko.
ZOBACZ: Wszystkich Świętych w czasie pandemii. "Każdy może zostać nieświadomym zabójcą"
- Nie mam nic przeciwko konkurencji, gdy jest sprawiedliwa, gdy zasady są przestrzegane, a to niestety w przypadku mojego konkurenta nie ma miejsca - przyznał Olivier Battifoy.
Konkurent odmówił rozmowy, bo nie chce rozgłosu. O kłótni nie wie większość klientów, bo są nimi głownie turyści, dla których liczy się tylko dobry smak gofrów.
Czytaj więcej