"Interwencja": zebrała 13 tys. na bal ósmoklasistów. Zniknęła z pieniędzmi
Dorota B. od półtora roku nie chce wyjaśnić, co zrobiła z ponad 13 tys. zł, jakie zebrała od rodziców uczniów ósmych klas Szkoły Podstawowej nr 16 w Piotrkowie Trybunalskim. Tradycyjnie na zakończenie edukacji w tej placówce, miał się odbyć bal ósmoklasisty. Plany pokrzyżowała pandemia, a pieniądze przepadły wraz z Dorotą B. Materiał "Interwencji".
Tradycyjnie na zakończenie edukacji w Szkole Podstawowej nr 16 w Piotrkowie Trybunalskim miał się odbyć bal ósmoklasisty. Termin był wyznaczony na czerwiec 2020 roku. Miejsce: jedna z restauracji w mieście.
- Dziewięćdziesięcioro uczniów wpłaciło po 150 zł, to 13,5 tys. zł mamy, a rozliczenie na 2 tysiące – mówi pan Bogumił, jeden z rodziców.
Jest matką jednej z uczennic
Pieniądze na organizację balu zbierała Dorota B. - matka jednej z uczennic ósmej klasy. Składka wyniosła łącznie ponad 13 tysięcy złotych. Kobieta zbierała fundusze jeszcze przez wybuchem epidemii koronawirusa w Polsce.
WIDEO: Zebrała 13 tys. zł na szkolny bal, pieniądze zniknęły
- Ruszyła ta pandemia, każdy się bał i zdecydowanie odmówiliśmy. Uznaliśmy, że balu nie robimy, a ona forsowała na siłę, że będzie robiła bal i koniec - wspomina rodzic Adam Żuber.
ZOBACZ: "Interwencja": Płacił wyższe alimenty. Sądy nie potrafiły ustalić, ile zarabia
- Wpłacając pieniądze nie dostawaliśmy żadnego potwierdzenia. Ta pani posiadała zeszyt z naszymi pełnymi danymi. Wpisywała w niego, kto ile dał – mówi Katarzyna Sieczka.
- Ta kobieta została zarekomendowana przez nauczycieli i dyrekcję naszej szkoły jako godna zaufania, której można powierzyć pieniądze i organizację takiej imprezy – dodaje Magdalena Cukiernik.
"Dyrekcja nie miała na to wpływu"
Dyrektor szkoły w Piotrkowie Robert Bednarek utrzymuje, ze dyrekcja nie miała wpływu na to, kto zbierał pieniądze.
- Nie miało nic takiego miejsca. Była to osoba operatywna, z którą współpraca układała się bardzo dobrze. Była bodajże pięć lat przewodniczącą rady rodziców. Szkoła jest jednak placówką oświatową i jakiekolwiek formy pozaszkolne nas nie interesują i staramy się odcinać od tego typu rzeczy – tłumaczy.
ZOBACZ: "Interwencja". Choć płacił alimenty, urzędnicy żądają, by oddał 43 tys. zł
- Pan dyrektor umożliwił nam kontakt z tą panią. Doszło do spotkania, na którym zobowiązała się ona do oddania pieniędzy – wspomina rodzic Adam Żuber.
Na kolejnych spotkaniach Dorota B. już się nie pojawiła. Pieniędzy nie oddała do dziś. Rodzice przeprowadzili własne dochodzenie. Szukali jej pod różnymi adresami w Piotrkowie, bo kobieta często zmienia miejsce zamieszkania. Podążyliśmy jej śladem, ale mimo kilku godzin poszukiwań, nie udało nam się jej znaleźć.
- Dorota B. nie zbierała sama tych pieniędzy. Miała do pomocy drugą panią, która była rodzicem dziecka z klasy 8A – podsuwa kolejny trop rodzic Magdalena Cukiernik.
Dziennikarze "Interwencji" dotarli do wskazanej kobiety.
"Pomagałam pani B. zbierać pieniądze"
- Pomagałam pani B. zbierać pieniądze, ale całą sumę ma ona. O jakiekolwiek informacje proszę do pani B. Mogę wysłać numer telefonu do niej, ale była nieosiągalna. Z tego, co się orientuję, zmienia adresy zamieszkania jak rękawiczki – mówi.
ZOBACZ: "Interwencja". Sąsiedzi zablokowali dojazd do dwóch domów. "Kpiny z postanowienia sądu"
Rodzice skierowali sprawę na policję i do prokuratury. Postanowiliśmy zapytać śledczych, czy udało im się namierzyć kobietę i co do tej pory ustalili. Mimo maili, licznych telefonów oraz wizyty w prokuraturze, do dziś nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.
- Jesteśmy rozgoryczeni działalnością policji, od ponad 1,5 roku sprawa praktycznie nie ruszyła z miejsca. Pani Dorota nie została przesłuchana – podsumowuje rodzic Katarzyna Sieczka.