Debata w Strasburgu. Premier Mateusz Morawiecki: zamierzamy zlikwidować Izbę Dyscyplinarną
Integracja europejska to dla nas wybór cywilizacyjny i strategiczny. Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce, nigdzie się stąd nie wybieramy - mówił w PE premier Morawiecki. Stwierdził jednocześnie, że polski rząd "odrzuca język gróźb, pogróżek i wymuszeń". - Zamierzamy zlikwidować Izbę Dyscyplinarną - dodał przy ponownym wejściu na mównicę, pod koniec dyskusji PE.
We wtorek premier Mateusz Morawiecki bierze udział w debacie Parlamentu Europejskiego zainicjowanej po wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nadrzędności konstytucji nad prawem unijnym.
Podczas swojego wystąpienia szef polskiego rządu mówił o nierównościach społecznych, inflacji, które uderzają we wszystkich obywateli Europy, a także o zagrożeniach zewnętrznych, rosnącym długu publicznych czy nielegalnej imigracji i kryzysie energetycznym zwiększającym wyzwania polityki klimatycznej, które przekładają się na niepokoje społeczne.
Morawiecki w Strasburgu: niespokojnie wokół granic
- Wokół naszych granic jest coraz bardziej niespokojnie. Na południu napór milionów ludzi uczynił basen Morza Śródziemnego miejscem tragicznym. Na wschodzie mierzy się z agresywną polityką Rosji, która posuwa się nawet do wojen, żeby zablokować wybór europejskiej drogi wśród krajów naszego sąsiedztwa - stwierdził.
Premier mówił również, że dziś, gdy wschodnia granica UE "jest obiektem ataku cynicznie wykorzystującego migrację z Bliskiego Wschodu, to Polska daje Europie bezpieczeństwo, stanowiąc wraz z Litwą i Łotwą zaporę, która chroni tę granicę".
Morawiecki podziękował służbom polskim, litewskim i łotewskim i wszystkim państwom południa Europy za trud i profesjonalizm w ochronie granic Unii.
Jak dodał, dziś stoimy u progu kryzysu gazowego i energetycznego wywołanego celowo przez rosyjskie firmy. - Skala tego kryzysu już w najbliższych tygodniach może wstrząsnąć Europą - mówił, wymieniając, że wiele przedsiębiorstw może zbankrutować, a dziesiątki milionów ludzi kryzys gazowy może wpędzić w ubóstwo przez niekontrolowany wzrost kosztów w całej Europie.
Morawiecki powiedział, że to Polska była promotorem ambitnego Funduszu Odbudowy, by "dzisiejsza odpowiedź na wyzwania transformacji klimatycznej, energetycznej, postpandemicznej była adekwatna do potrzeb. By wzrost gospodarczy był silny, by dawał nadzieję, nie pozostawiał samym sobie bezbronnych wobec globalizacji milionów dzieci, kobiet i mężczyzn". - W tych sprawach mówiliśmy jednym głosem z PE - powiedział premier.
Integracja europejska wyborem cywilizacyjnym
- Integracja europejska to dla nas wybór cywilizacyjny i strategiczny. Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce i nigdzie się stąd nie wybieramy. Chcemy Europę na powrót uczynić silną, ambitną i odważną, dlatego nie patrzymy tylko na krótkoterminowe korzyści, ale także na to, co możemy Europie dać - mówił Morawiecki.
- Polska zyskuje na integracji przede wszystkim z powodu wymiany handlowej na wspólnym rynku - podkreślał. Transfery technologii i transfery bezpośrednie są też bardzo ważne, ale Polska nie weszła do Unii z pustymi rękoma. Proces integracji gospodarczej poszerzył możliwości firm z mojego kraju, ale otworzył też ogromne możliwości firmom niemieckim, francuskim czy holenderskim. Przedsiębiorcy z tych krajów w ogromnym stopniu korzystają na rozszerzeniu Unii - dodał.
- Polska wpiera mocno jednolity rynek europejski, chcemy autonomii strategicznej wzmacniającej 27 państw, dlatego Polska, Niemcy czy Czechy i inne kraje Europy Środkowej promuje rozwiązania zwiększające konkurencyjność europejskiej gospodarki w duchu egzekwowania czterech podstawowych swobód. Swobody przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi bez popierania działalności o charakterze rajów podatkowych, co niestety wciąż czynią niektóre państwa Europy Zachodniej, ogołacając w ten sposób swoich sąsiadów - powiedział Morawiecki.
Dodał, że "raje podatkowe, które tolerujemy w Unii, to zabór pieniędzy przez najbogatszych".
Morawiecki mówił też, że Polska i Europa Środkowa opowiada się za ambitną polityką rozszerzeniową, która wzmocni Europę w regionie Bałkanów Zachodnich.
Morawiecki: Polska jest i pozostanie członkiem Unii
Premier podkreślił podczas debaty w PE, że gdy dziś w państwach, "które zakładały wspólnotę, poziom zaufania do Unii spadł do historycznie niskich poziomów - jak np. 36 proc. we Francji, w Polsce to zaufanie do Europy utrzymuje się na najwyższym poziomie". - Ponad 85 proc. polskich obywateli mówi jasno, że Polska jest i pozostanie członkiem Unii - zaznaczył Morawiecki.
Jak mówił, "mój rząd, większość parlamentarna, która za tym rządem stoi, jest częścią tej proeuropejskiej większości w Polsce". - Nie oznacza to, że Polacy nie przeżywają dziś wątpliwości i niepokojów o kierunek zmian w Europie. Ten niepokój jest widoczny i niestety uzasadniony - powiedział premier.
"Mówiłem o tym, jak wiele Polska wniosła do Unii, ale niestety wciąż słyszymy o podziale na lepszych i gorszych. Za często mamy do czynienia z Europą podwójnych standardów" - powiedział Morawiecki.
Według niego, powinniśmy z tym modelem skończyć. - Dziś wszyscy Europejczycy oczekują od nas jednego - chcą byśmy wyszli naprzeciw wyzwaniom, jakie stwarza kilka kryzysów jednocześnie, a nie przeciwko sobie, nie na siłę szukając winnych, czy raczej tych, którzy w rzeczywistości winni nie są, ale których wygodnie jest winą obarczyć - powiedział Morawiecki.
UE nie jest państwem
Premier mówił podczas debaty w Parlamencie Europejskim, że nie może być mowy o praworządności "bez kilku warunków"; to trójpodział władzy, niezawisłość sądów, przestrzegania zasady, że każda władza ma ograniczone kompetencje, a także przestrzeganie hierarchii prawa.
- Prawo unijne wyprzedza prawo krajowe do poziomu ustawy i w obszarach przyznanych Unii kompetencji, taka zasada obowiązuje we wszystkich państwach unijnych, ale najwyższym prawem pozostaje konstytucja - mówił Morawiecki.
- Jeżeli instytucje powołane w traktatach przekraczają swoje kompetencje, państwa członkowskie musza mieć narzędzia, żeby zareagować - mówił.
Przypominał, że UE nie jest państwem. - To państwa pozostają europejskim suwerenem, są panami traktatów, to państwa określają zakres kompetencji powierzonych, przyznanych UE - zaznaczył.
- W traktatach powierzyliśmy Unii bardzo duży zakres kompetencji, ale nie powierzyliśmy jej wszystkiego, wiele dziedzin prawa pozostaje kompetencją państw narodowych - przekonywał premier.
- Nie mamy wątpliwości co do nadrzędności prawa europejskiego nad krajowymi ustawami we wszystkich obszarach, gdzie kompetencje zostały powierzone UE przez państwa członkowskie - mówił.
- Ale podobnie jak trybunały innych krajów, polski Trybunał Konstytucyjny stawia pytanie o to, czy monopol TSUE na określanie faktycznych granic powierzenia tych kompetencji jest rozwiązaniem słusznym. Skoro określanie tego zakresu wchodzi w materię konstytucyjną, ktoś musi się wypowiadać w sprawie zgodności z konstytucją takich ewentualnych nowych kompetencji. Zwłaszcza że TSUE wyprowadza z traktatów coraz to nowe kompetencje dla instytucji unijnych - przekonywał szef rządu.
Suwerenność państw członkowskich
- Są wśród nas kraje, gdzie nie istnieją trybunały konstytucyjne i takie, gdzie istnieją. Są takie, które mają obecność w Unii Europejskiej wpisaną do konstytucji i takie, które jej nie mają. Są państwa, gdzie sędziowie wybierani są przez demokratycznie wybranych polityków i takie, gdzie wybierani są przez sędziów - mówił premier.
Dodał, że "konstytucyjny pluralizm oznacza, że jest między naszymi systemami prawnymi przestrzeń do dialogu". - Ten dialog odbywa się także przez orzeczenia sędziów. Jak inaczej mają porozumiewać się sądy niż poprzez swoje orzeczenia? Jak? Nie może być natomiast zgody na wydawanie państwom instrukcji i rozkazów. Nie na tym polega Unia Europejska - mówił Morawiecki.
- Mamy ze sobą bardzo wiele wspólnego. Chcemy mieć ze sobą coraz więcej wspólnego, ale są między nami różnice - powiedział premier dodając, że dla współpracy potrzebne jest zaakceptowanie tego, że te różnice istnieją i uszanowanie ich. - Unia nie rozpadnie się od tego, że nasze systemy prawne będą się od siebie różnić. Funkcjonujemy w taki sposób od siedmiu dekad - podkreślał.
- Być może kiedyś, w przyszłości, dokonamy takich zmian, które jeszcze bardziej zbliżą do siebie nasze ustawodawstwa, ale żeby to nastąpiło konieczna jest decyzja suwerennych państw członkowskich - mówił Morawiecki.
ZOBACZ: Adrian Zandberg: premier chyba nadal nie rozumie, jaki wniosek złożył do TK
Według niego, są dwie możliwe postawy, które można przyjąć. - Albo zgadzać się na wszystkie pozaprawne, pozatraktatowe próby ograniczania suwerenności państw Europy, w tym Polski, na pełzające rozszerzenie kompetencji instytucji takich jak Trybunał Sprawiedliwości, na cichą rewolucję odbywającą się nie w oparciu o demokratyczne decyzje, ale za pomocą orzeczeń sądowych. Albo powiedzieć >>nie<<, moi drodzy - mówił do uczestników debaty.
- Jeśli chcecie tworzyć z Europy beznarodowościowe, superpaństwo to najpierw uzyskajcie na to zgodę wszystkich krajów i społeczeństw Europy - powiedział premier.
"Odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń"
Podczas debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że "polityka musi opierać się na zasadach". - Zasada, którą wyznajemy w Polsce i która stanowi podstawę Unii Europejskiej, jest zasada demokracji. Dlatego nie możemy milczeć, gdy nasz kraj, także na tej sali, jest atakowany w sposób niesprawiedliwy i stronniczy - powiedział premier.
- Reguły gry muszą być takie same dla wszystkich - podkreślił. - Ich przestrzeganie to obowiązek wszystkich, także instytucji, które w tych traktatach zostały ustanowione. Na tym polega praworządność - dodał.
"Niedopuszczalne jest rozszerzenie kompetencji, działanie metodą faktów dokonanych" - mówił. - Niedopuszczalne jest narzucanie innym swojej decyzji bez podstawy prawnej. Tym bardziej niedopuszczalne jest używanie do tego celu języka szantażu finansowego, mówienie o karach, czy używanie jeszcze dalej idących słów wobec niektórych państw członkowskich - zaznaczył.
ZOBACZ: Waldemar Kraska: mamy prawie 4 tys. nowych zakażeń koronawirusem
- Odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgadzam się na to, by politycy szantażowali i straszyli Polskę. By szantaż stał się metodą uprawiania polityki, wobec któregoś z państw członkowskich. Tak nie postępują demokracje - stwierdził. - Jesteśmy dumnym krajem, Polska jest jednym z państw o najdłuższej historii państwowości i rozwoju demokracji - przypomniał.
Zagrożenie dla państw członkowskich
- Coraz częściej poprzez aktywizm sędziowski decyzje zapadają za zamkniętymi drzwiami i następuje zagrożenie dla państw członkowskich, coraz częściej bez jasnej podstawy w traktach, lecz na drodze kreatywnej ich reinterpretacji, bez żadnej kontroli. I to zjawisko narasta od lat" - mówił Morawiecki.
- Dziś ten proces osiągnął taki etap, że trzeba powiedzieć "stop" - dodał.
ZOBACZ: Ziobro: czas już dojrzał do tego, byśmy nie oglądali się na UE i realizowali reformę sądów
- Kompetencje UE mają swoje granice. Nie wolno nam dłużej milczeć, gdy są one przekraczane. Dlatego mówimy "tak" dla europejskiego uniwersalizmu i "nie" dla europejskiego centralizmu - powiedział.
Polska przestrzega zasad Unii
- Dobiegające do nas paternalistyczne pouczenia o demokracji i praworządności, o tym, jak mamy kształtować własną ojczyznę, że dokonujemy złych wyborów, że jesteśmy zbyt niedojrzali, że nasza demokracja jest rzekomo młoda, to fatalny kierunek narracji proponowany przez niektórych - mówił premier Morawiecki we wtorek w Parlamencie Europejskim.
W jego ocenie, "Polska ma długą tradycję demokratyczną, rzeczywiście też tradycję solidarności". - Kary, represje silniejszych gospodarczo krajów wobec tych, które zmagają się z dziedzictwem pozostawania po złej stronie żelaznej kurtyny, to nie jest dobra droga - podkreślił premier.
- Polska przestrzega zasad Unii, nie da się zastraszyć i oczekuje dialogu - zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Według niego, aby usprawnić proces tego dialogu, warto zaproponować zmiany instytucjonalne. - Przyszłość Europy może być naszym wspólnym sukcesem, dla trwałego dialogu w sposób zgodny z zasadą checks and balances można utworzyć izbę Trybunału Sprawiedliwości (UE) składającą się z sędziów wskazywanych przez sądy konstytucyjne państw członkowskich - powiedział premier.
- Przedstawiam dziś państwu taką propozycję, ostateczna decyzja musi należy do demosu i do państw, ale sądy powinny mieć taką platformę do szukania wspólnego mianownika - dodał Morawiecki.
Morawiecki: doktryna, której dziś bronimy, jest ugruntowana od lat
- Zdaję sobie sprawę, że niedawny wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego stał się przedmiotem zasadniczego nieporozumienia. Gdybym sam usłyszał, że Trybunał Konstytucyjny w innym kraju unieważnił unijne traktaty byłbym też pewnie tym zaskoczony, ale przede wszystkim postarałbym się sprawdzić, co tak naprawdę orzekł trybunał" - powiedział Morawiecki, dodając, że kluczowe w tej sprawie jest ustalenie rzeczywistego przedmiotu sporu.
- A nie wymyślanie z politycznych powodów bajek o polexicie czy kłamstwa na temat rzekomego naruszania praworządności\ - dodał szef rządu.
Premier przytoczył - jak mówił - cytaty dotyczące decyzji m.in. francuskiej Rady Konstytucyjnej, duńskiego Sądu Najwyższego i niemieckiego federalnego Trybunału Konstytucyjnego, także polskiego TK z 2005 i 2010 r., czyli już po wejściu Polski do UE.
- W krajowym porządku prawnym prymat prawa unii nie ma zastosowania do przepisów konstytucji, to konstytucja usytuowana jest na szczycie wewnętrznego systemu prawnego - brzmiał jeden z cytatów. "Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego nie może podważać w krajowym porządku prawnym najwyższej mocy konstytucji" - to inny przytoczony cytat. Premier przytoczył na poparcie swoich tez także słowa prof. Marka Safjana - byłego prezesa TK, który obecnie jest sędzią Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Ta doktryna, której dziś bronimy, jest ugruntowana od lat - przekonywał Morawiecki.
- Słyszę takie głosy w debacie publicznej, że niektóre z tych wyroków dotyczyły innych spraw - o mniejszym zakresie. To prawda. Każdy wyrok zawsze dotyczy czegoś innego, ale - na miły Bóg - mają one jedną wspólną rzecz: potwierdzają, że krajowe trybunały konstytucyjne uznają swoje prawo do kontroli. Prawo do kontroli. Tylko tyle i aż tyle. Do kontroli tego, czy prawo unii stosowane jest w granicach tego, co zostało jej powierzone - dodał.
Polska przestrzega traktatu
- Polski Trybunał Konstytucyjny nie stwierdził nigdy, również w ostatnim wyroku, że przepisy traktatu o Unii nie są w całości niezgodne z polską konstytucją - mówił Morawiecki.
- Wręcz przeciwnie, Polska w pełni przestrzega traktatu, właśnie dlatego polski trybunał stwierdził, że niezgodna z konstytucją jest jedna bardzo konkretna interpretacja niektórych przepisów traktatu będąca skutkiem ostatniego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości (UE) - powiedział premier.
Według niego, zgodnie z interpretacją Trybunału Sprawiedliwości UE sędziowie polskich sądów mieliby być zobowiązani do zastosowania zasady prymatu prawa europejskiego, nie tylko nad przepisami krajowymi rangi ustawowej, co nie budzi wątpliwości, ale także do naruszenia konstytucji i wyroków własnego Trybunału Konstytucyjnego.
- Przyjęcie takiej interpretacji w konsekwencji może doprowadzić do uznania, że miliony wyroków wydanych w ostatnich latach przez polskie sądy mogą zostać arbitralnie podważone, a tysiące sędziów może zostać pozbawionych urzędu - powiedział premier.
ZOBACZ: Ambasador Białorusi we Francji wezwany do kraju na konsultacje
- Działoby się to wbrew zasadzie niezawisłości, nieusuwalności oraz stabilności i pewności prawa do sądu wynikających wprost z polskiej konstytucji. Czy nie zdajcie sobie państwo sprawy do czego mogą prowadzić takie decyzje, czy ktokolwiek naprawdę chce wprowadzić w Polsce anarchię, zamęt i bezprawie? - mówił Morawiecki.
Dodał, że konsekwencją byłoby "zasadnicze obniżenie konstytucyjnego standardu ochrony sądowej polskich obywateli oraz niewyobrażalny chaos prawny". - Na taką interpretację nie może zgodzić się żadne, suwerenne państwo. Zgoda na nią oznaczałaby, że Unia przestałaby być związkiem wolnych, równych i suwerennych krajów - powiedział Morawiecki.
Praworządność ważna dla Warszawy
Praworządność jest zasadą i wartością, która jest równie ważna dla Warszawy, jak dla wszystkich innych stolic - mówił premier.
Odpowiadając na zarzuty, które pojawiły się podczas debaty, szef polskiego rządu podkreślał, że "praworządność jest zasadą i wartością, która jest równie ważna dla Warszawy, jak dla wszystkich innych stolic".
- To nie jest tylko zasada traktatów. To jest także zasada naszej konstytucji - mówił.
- Nie ma tutaj między nami różnicy zdań. Jest różnica co do tego, czy pod pretekstem zasady praworządności można żądać od państw członkowskich również takich rzeczy, których nie ma w traktatach - zaznaczył.
- Czy można działać poza tym, co panowie traktatów, czyli państwa członkowskie dali Unii Europejskiej jako przyznane kompetencje? Moim zdaniem nie można - podkreślał Morawiecki.
"Proszę mi pokazać jeden taki wyrok"
Szef rządu odniósł się także do zarzutów, że w Polsce "wyroki sądowe są pisane na polityczne życzenie".
- Proszę mi pokazać jeden taki wyrok, jeden, który był napisany na polityczne życzenie, a ja mogę państwu powiedzieć, że koledzy wasi z Platformy Obywatelskiej, czyli z partii EPP właśnie odpowiadają za taki grzech, bo słynna jest sprawa z rządów pana Tuska, kiedy został wykonany telefon do sędziego sądu okręgowego, który w taki sposób zareagował na ten telefon, żeby napisać ten wyrok de facto na życzenie - mówił.
- Polski Trybunał Konstytucyjny nie stwierdził nigdy, że przepisy traktatów w Unii są w całości niezgodne z konstytucją. To ważna część tej debaty. Wręcz przeciwnie. Polska w pełni przestrzega traktatów, dlatego właśnie polski Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że niezgodna z konstytucją jest jedynie bardzo konkretna interpretacja niektórych przepisów Traktatu (o UE), która może być skutkiem ostatniego orzecznictwa TSUE - powiedział Morawiecki.
Jak dodał, "w wyniku tego orzecznictwa możemy mieć dwie kategorie sędziów, możemy mieć za chwilę miliony wyroków nieważnych". - Czy tego chcecie dokładnie państwo? Mam nadzieję, że nie - mówił szef polskiego rządu do zgromadzonych w PE.
"Jestem dumny z Polski, nie mam kompleksów"
Jestem dumny z Polski - dumny z tego, co udało się nam się osiągnąć, dumny z tego ile razem zrobiliśmy dla Polski - mówił.
Morawiecki odnosił się m.in. do wystąpień europosłów polskiej opozycji. - W wypowiedziach moich polskich kolegów przebrzmiewała taka nuta, która jest mi całkowicie obca, że wstydzą się za Polskę, że mają kompleksy związane z tym, że Polską rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Drodzy państwo, ja jestem dumny z Polski, dumny z tego, co udało się nam się osiągnąć, dumny z tego ile razem zrobiliśmy dla Polski. I nie mamy takich kompleksów - oświadczył.
Premier polemizował też z wypowiedzią szefa frakcji Europejskiej Partii Ludowej, niemieckiego polityka Manfreda Webera, który m.in. zarzucił mu "sianie zamętu i osłabianie Unii Europejskiej" z czego, jak podkreślił, "na pewno będzie cieszył się Władimir Putin".
Szef polskiego rządu zarzucił niemieckim chadekom, że "robią wraz z Putinem Nord Stream 2", który prowadzi do bardzo wysokich cen gazu.
- Ten Nord Steam 2, o którym siedzący tutaj były minister spraw zagranicznych z rządów wcześniejszych powiedział, że to jest drugi Pakt Ribbentrop-Mołotow, i w takiej sytuacji jednocześnie zarzuca się nam, że my, poprzez naszą politykę w jakikolwiek sposób prowadzimy oderwanie Polski od UE, to jest to jest to głęboka nieprawda - stwierdził Morawiecki.
Według niego wśród 88 proc. zwolenników UE w Polsce połowa to wyborcy PiS.
Izba Dyscyplinarna NS do likwidacji
Zamierzamy zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego - zapowiedział Morawiecki podczas debaty. - Opowiadamy się za siłą prawa, a nie prawem siły - zaznaczył premier. Tłumaczył przy tym, że "nie spełnia oczekiwań". - Mam nadzieję, że nowe procedury będą możliwe do przyjęcia. Bo chyba wszystkim nam zależy na odpowiedzialności - dodał.
O likwidację Izby Dyscyplinarnej oraz przywrócenie do pracy wszystkich sędziów apelowała także szefowa Komisji Europejskie Ursula von der Leyen.
Czytaj więcej