Warszawa. Policja zatrzymała mężczyznę, który miał grozić Marcie Lempart
Policjanci z warszawskiej Woli zatrzymali mężczyznę, który przed niedzielną manifestacją miał grozić liderce Strajku Kobiet Marcie Lempart. - W związku z tym, że swoim zachowaniem wymusił on działanie policji postawiony został mu zarzut fałszywego alarmowania. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart kilka dni temu udzieliła wywiadu dla Gazety Wyborczej, w którym powiedziała, że chwilę przed niedzielną manifestacją na placu Zamkowym zadzwonił do niej jeden z dowódców policyjnego zabezpieczenia. "Poinformował, że mają informacje o groźbach zamachu na mnie" - powiedziała na łamach Wyborczej Lempart.
"Nie wiem, czy zagrożenie było prawdziwe. A może ustawka potrzebna do tego, żeby pan rzecznik KSP Sylwester Marczak mógł się chwalić, że chronią "nawet" mnie, mimo że jego zdaniem nie lubię policji" - dodała liderka Strajku Kobiet.
ZOBACZ: Warszawa. Rafał Trzaskowski: Marsz Niepodległości nie powinien się odbyć
- Słyszałem już różne hasła związane z tą sprawą. Między innymi to, jakoby była ona wymysłem policji, po to, by się chwalić i tłumaczyć obecność policjantów wokół pani Marty Lempart. Prawda jest jednak taka, że nie żartujemy sobie, gdy mowa jest o bezpieczeństwie - powiedział rzecznik KSP Sylwester Marczak.
"Zarzut fałszywego alarmowania"
- W tym przypadku od samego początku zaangażowaliśmy się po to, by ustalić sprawcę gróźb. Szybko został ustalony mężczyzna. W związku z tym, że swoim zachowaniem wymusił on działanie policji postawiony został mu zarzut fałszywego alarmowania - wyjawił policjant.
Wskazał również, że zatrzymany mężczyzna był wielokrotnie karany i notowany m.in. za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, takie jak pobicia i groźby karalne. "Ostatecznie sąd zastosował wobec podejrzanego areszt na okres 2 miesięcy" - dodał.
Za zarzucany czyn może mu grozić do 8 lat więzienia.
Czytaj więcej