Wałcz. Dwulatek chodził po parapecie okna. Był już na krawędzi. Interweniowała policja
Dwuletni chłopiec chodził po zewnętrznym parapecie okna w mieszkaniu na trzecim piętrze. Kiedy policja z Wałcza (woj. zachodniopomorskie) przyjechała na miejsce, dziecko było już pod opieką matki. - Ja bym jej dziecko zabrała - powiedziała Polsat News jedna z sąsiadek.
Jedna z mieszkanek bloku przy Al. Tysiąclecia w Wałczu (woj. zachodniopomorskie) zauważyła w czwartek rano (14 października) z okna niepokojący widok. Dwuletni chłopiec chodził po zewnętrznym parapecie okna w mieszkaniu na trzecim piętrze.
ZOBACZ: Piaseczno. Kot zakleszczył się pod maską silnika po zderzeniu z autem
Policja otrzymała zgłoszenie chwilę po godz. 11. - Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, dziecko było już pod opieką mamy - poinformowała asp. Beata Budzyń, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wałczu.
Rozmowa profilaktyczna
Mundurowi przeprowadzili rozmowę profilaktyczną z młodą mamą. Z jej przebiegu wynikło, że kiedy kobieta zauważyła nieobecność synka, zaczęła go szukać, a gdy zobaczyła syna na parapecie, to od razu go stamtąd zabrała. W mieszkaniu przebywało w tym czasie jeszcze jedno dziecko - córka.
ZOBACZ: Piaseczno. Zabił kilkumiesięcznego psa. Zwłoki wyrzucił z okna drugiego piętra
- Policjanci przebadali młodą mamę alkomatem, była trzeźwa. Przy policjantach zamknęła okno na kluczyk i zabezpieczyła okno - powiedziała asp. Beata Budzyń.
"Ja bym jej dziecko zabrała"
Mieszkańcy Wałcza zastanawiają się, jak mogło do tego dojść. - Co, matka, nie widzi? - pyta jedna z mieszkanek. - Ja bym jej dziecko zabrała - stwierdziła mieszkanka Wałcza.
ZOBACZ: Poznań. Nie żyje 2,5-letnie dziecko, które wypadło z okna na drugim piętrze
Sąsiedzi przyznają, że nie znają rodziców. - Ja rzadko ich widzę, nie wiem, co tam się dzieje, ale to jest nieodpowiedzialne z ich strony - powiedziała kobieta z bloku, w którym doszło do tego zdarzenia.
"Mnie nie było w domu"
Polsat News rozmawiał z ojcem dziecka, który stwierdził: - W czasie tego zdarzenia byłem w pracy, a żony wtedy w domu nie było.
WIDEO: Dwulatek na parapecie. Materiał Polsat News
Na pytanie, kto tym dzieckiem się zajmował, odpowiedział "moja kobieta". Mężczyzna odmówił dalszych wyjaśnień.
ZOBACZ: Siemianowice Śląskie. Ośmiolatka wypadła z okna. Spektakularne lądowanie LPR
Policjanci przekazali sprawę do sądu rodzinnego oraz w tym samym czasie prowadzą czynności wyjaśniające i sprawdzające pod kątem narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Czytaj więcej