Piotr Müller: protestujący samorządowcy wprowadzają opinię publiczną w błąd
Nieprawdziwa jest informacja, jakoby jednostki samorządu terytorialnego w przyszłym roku miały stracić na rozwiązaniach związanych z Polskim Ładem. Protestujący samorządowcy wprowadzają opinię publiczną w błąd - powiedział w czwartek rzecznik rządu Piotr Müller.
W środę w Warszawie samorządowcy z całej Polski protestowali przeciwko rozwiązaniom proponowanym w Polskim Ładzie.
Do tych wydarzeń odniósł się w czwartek na konferencji prasowej rzecznik rządu, oceniając, że podczas protestu padło wiele nieprawdziwych słów.
ZOBACZ: Piotr Müller: Donald Tusk ma duże doświadczenie, jeśli chodzi o brexit
Müller wskazywał, że nieprawdziwa jest informacja, jakoby jednostki samorządu terytorialnego w przyszłym roku miały stracić na rozwiązaniach związanych z Polskim Ładem. - Przykładem takiej manipulacji jest fakt, że omija się te proponowane rozwiązania, które zwiększają środki dla samorządu terytorialnego - mówił.
8 mld dla samorządów
Zwracał uwagę, że w tym roku do samorządów popłynie dodatkowe 8 mld zł na zabezpieczenie finansów na przyszły rok, a także dodatkowe 4 mld zł na inwestycje wodno-kanalizacyjne. - I najważniejsza rzecz - wprowadzenie reguły w ustawie dotyczącej finansowania samorządu terytorialnego, która w praktyce powoduje, że będą miały stabilne finansowanie wynikające z tego, że co do zasady przychody z PIT-u i CIT-u dla samorządu terytorialnego nie będą mogły być niższe, niż w roku ubiegłym, ponieważ będą wyrównywane w specjalnym algorytmie tak, aby samorząd nie stracił na tych rozwiązaniach - mówił Müller.
Rzecznik rządu podkreślił, że dzięki tym rozwiązaniom, w przyszłym roku dochody samorządów wzrosną o 10 proc. Wyliczał, że Kraków zyska ponad 4 proc., a Warszawa - ponad 2 proc. - W liczbach bezwzględnych to jest grubo ponad 100 milionów złotych - wskazywał.
- Z niecierpliwością czekamy na podsumowania finansowe w przyszłym roku, ponieważ z nich będzie jasno wynikało, że te osoby, które wczoraj zgromadziły się w Warszawie po prostu podawały nieprawdziwe informacje. Ta weryfikacja przyjdzie bardzo szybko, bo w przyszłorocznych budżetach będzie widać, czy przychody samorządów - łącznie z tymi subwencjami, dotacjami, które dodatkowo popłyną do samorządów są wyższe czy niższe, niż te, które były zaplanowane przez same samorządy - oświadczył Müller.
Zarzucił, że protestujący samorządowcy wprowadzają opinię publiczną w błąd.
Według samorządowców, którzy podpisali wspólny apel, Polski Ład doprowadzi do większej centralizacji państwa. "W imieniu naszych gmin postulujemy i domagamy się zwiększenia udziału samorządów w podatku PIT, adekwatnego do utraconych wpływów wynikających z ustaw wprowadzanych w tzw. »Polskim Ładzie« oraz stworzenia Funduszu Rozwoju Polskiej Wsi, jako mechanizmu wyrównującego rozwój obszarów wiejskich i miejsko-wiejskich" – czytamy w apelu.
"Komisja Europejska działa bez podstawy prawnej w sprawie KPO"
Na konferencji prasowej Müller był pytany, czy rząd planuje zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego dopiero wtedy, gdy Komisja Europejska zaakceptuje polski Krajowy Plan Odbudowy i rozpocznie przekazywanie Polsce tych środków.
- Komisja Europejska, która tak często mówi o praworządności, nie ma żadnej podstawy prawnej do tego, żeby nie zaakceptować KPO. W tej chwili KE działa bez podstawy prawnej, jeżeli chodzi o przedłużanie procedur przyjmowania tego planu - powiedział rzecznik rządu. Dodał, że KE nie ma żadnej podstawy, by "wymuszać jakiekolwiek zmiany w prawie polskim, wykraczającym poza traktaty unijne". - My możemy oczywiście będziemy dyskutować o tym, w jaki sposób pewne reformy będziemy realizować, natomiast w żadne sposób nie może to być pisanie prawa przez organy UE - dodał Müller.
ZOBACZ: KE. Johansson chce spotkania z ambasadorami Polski Litwy i Łotwy w sprawie migracji
Podkreślił, że kompetencje KE i TSUE są odmienne. "Jeżeli dane państwo członkowskie nie realizuje danego wyroku (TSUE), to w takim wypadku TSUE może nałożyć karę. Natomiast Komisja Europejska nie może samodzielnie decydować o takich karach" - zaznaczył rzecznik rządu.
Müller zapowiedział również, że premier Mateusz Morawiecki weźmie udział w debacie Parlamentu Europejskiego w Strasburgu w przyszły wtorek, by przedstawić stanowisko polskiego rządu ws. wyroku TK dotyczącego wyższości prawa krajowego nad unijnym.
"Emocje polityczne biorą górę nad aspektami merytorycznymi"
- Niestety wiele debat, które przeprowadzane są w ramach organów Unii Europejskich, przeprowadzane jest często pod dyktando pewnych bieżących politycznych sporów, czasami długoterminowych - takie debaty są przeprowadzane również w PE. Tam padają często stwierdzenia, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością; PE jest takim organem, w którym emocje polityczne biorą górę nad aspektami merytorycznymi. W takim organie pojawiają się właśnie zarzuty nieprawdziwe - zaznaczył Müller.
- W związku z tym premier uznał, że jest czas na to, żeby osobiście przedstawić stanowisko polskiego rządu w zakresie nieprawdziwych informacji, które pojawiają choćby w kontekście ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego - dodał.
ZOBACZ: Holandia: parlament wzywa rząd do zablokowania wypłaty pieniędzy z KPO dla Polski
Według Müllera nieprawdą jest to, że inne państwa członkowskie UE nie podejmowały decyzji podobnych do tej, którą podjął polski TK. Jako przykłady państw, których sądy konstytucyjne takie orzeczenia wydały wskazał Niemcy, Włochy, Francję, Czechy, Rumunię, Danię oraz Hiszpanię. "To przykład różnego rodzaju wyroków, które wprost wskazują na wyższość prawa konstytucyjnego, jeśli dochodzi do kolizji z prawem unijnym. O tym między innymi premier Morawiecki będzie chciał mówić" - zaznaczył rzecznik rządu.
W ubiegły czwartek TK uznał, że przepisy europejskie w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z polską konstytucją. Niezgodny z konstytucją jest także przepis europejski uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów.
Müller: trwa postępowanie ws. wyboru nowego polskiego sędziego TSUE
Rzecznik rządu był pytany na konferencji prasowej, dlaczego sędzia Marek Safjan, którego kadencja upływa, nie może być na kolejną kadencję polskim sędzią w TSUE. Dopytywano go o nazwiska kandydatów, którzy mogą go w tym gremium zastąpić.
Müller odpowiedział, że z tego, co wie trwa w tej chwili postępowanie w zakresie wyboru nowego sędziego TSUE. "W traktatach unijnych jest procedura, która to określa" - zauważył, zaznaczając, że kraj członkowski decyduje o tym, kogo przedstawi jako kandydata do TSUE. Podkreślił, że "nie ma zasady, że były sędzia ma kontynuować swoją kadencję".
ZOBACZ: Unia Europejska. Drugi dzień rozprawy ws. mechanizmu warunkowości w TSUE
Dopytywany, czemu Safjan nie może kontynuować swojej pracy w TSUE, rzecznik rządu odpowiedział, że każde państwo może "realizować swoje kompetencje". "Takie samo prawo do wskazywania sędziego mają inne kraje i Polska po prostu z tego prawa korzysta" - dodał.
W październiku upływa kadencja prof. Marka Safjana, sędziego TSUE wybranego z ramienia Polski, który zasiada w Trybunale od dwóch kadencji, począwszy od 2009 r. W skład Trybunału wchodzi 28 sędziów - po jednym z każdego państwa członkowskiego - oraz 11 rzeczników generalnych.
Traktat o funkcjonowaniu UE wskazuje, że sędziowie wybierani są spośród osób o niekwestionowanej niezależności i mających kwalifikacje wymagane w ich państwach do zajmowania najwyższych stanowisk sądowych lub są prawnikami o uznanej kompetencji. Traktat na pierwszym miejscu wymienia kwalifikacje osobiste (moralne) kandydatów, z wymogiem, by dawali gwarancję pełnej niezależności.
Kandydaci na stanowisko sędziego TSUE wskazanego przez Polskę muszą posiadać obywatelstwo polskie, być nieskazitelnego charakteru, wykazać się rozległą wiedzą w zakresie prawa Unii Europejskiej i prawa polskiego, a także odpowiednim doświadczeniem zawodowym lub dorobkiem naukowym. Muszą też biegle posługiwać się trzema językami urzędowymi Unii Europejskiej, w tym językiem polskim i francuskim. Termin składania aplikacji upłynął 19 lipca.
Czytaj więcej