Gorzów Wielkopolski. Kulisy zatrzymania kierowcy, który potrącił 4-latka
- Był spokojny, zachowywał się zwyczajnie. Po tym, jak przyjechała policja, nie stawiał oporu i zaskoczony wyszedł z pokoju - powiedziała Polsat News kobieta, która powiadomiła policję o tym, że rozpoznała kierowcę chevroleta, który w niedzielę śmiertelnie potrącił 4-latka. Mężczyzna usłyszał we wtorek zarzuty i przyznał się do winy. Grozi mu od 2 do 12 lat więzienia.
Mężczyzna do hotelu przyjechał taksówką. Wynajął pokój jednoosobowy. Pytał, czy jest w nim telewizor.
ZOBACZ: 15 lat więzienia dla Adriana W. za zabójstwo 16-letniego kolegi w Kołobrzegu
Polsat News dotarł do świadka zatrzymania 38-latka. Według kobiety, "podejrzany był bardzo spokojny i nie był przestraszony".
Kobieta, która chce pozostać anonimowa powiedziała w rozmowie z Dorotą Wleklik, że od razu rozpoznała mężczyznę, który jest sprawcą tragicznego wypadku. - Zgłosiłam to na policję. Patrol przyjechał w 10-15 minut - przekazała.
Według relacji kobiety kierowca chevroleta w trakcie zatrzymania "zachowywał się normalnie i spokojnie wyszedł z pokoju".
Policjanci wiedzieli, że mężczyzna został w mieście
Gorzowska policja przyznała, że poszukiwania mężczyzny były związane z intensywną pracą śledczych. Nad jego zatrzymaniem pracowali policjanci wszystkich pionów. Szybko ustalono jego personalia, kwestią czasu pozostawało ustalenie miejsca jego przebywania. Funkcjonariusze wiedzieli, że 38-latek nie wyjechał do Niemiec, jak twierdzili mieszkańcy, tylko został w Gorzowie Wielkopolskim.
- Intensywnie pracowaliśmy przez całą noc i w poniedziałek od wczesnych godzin porannych. To wiele czynności procesowych. One ostatecznie doprowadziły do zatrzymania 38-letniego mieszkańca Gorzowa. Mężczyzna ukrywał się przed policjantami w jednym z hoteli. Został zaskoczony, nie spodziewał się absolutnie, że tak szybko dotrą do niego policjanci. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do gorzowskiej policji - przekazał podkom. Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy poszkodowanemu oraz ucieczki z miejsca zdarzenia. Za te przestępstwa grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności. - Podczas przesłuchania w charakterze podejrzanego mężczyzna złożył wyjaśnienia i przyznał się do przedstawionych mu zarzutów. Prowadzący sprawę prokuratur złoży do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 38-latka na okres trzech miesięcy - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Łukasz Gospodarek.
"Przechodzimy największą życiową traumę"
Do tragedii doszło w niedzielę (10 października br.), przed godz. 18 na skrzyżowaniu ulic Armii Polskiej i 30 stycznia w centrum Gorzowa.
Śledczy ustalili, że auta marki bmw i chevrolet jechały w stronę ul. Łokietka. Kierujący chevroletem chciał wyprzedzić bmw, które skręcało w lewo, w ul. 30 Stycznia. Doszło do zderzenia, w wyniku którego chevrolet zjechał na chodnik i śmiertelnie potrącił czterolatka na rowerze. Tuż obok był ojciec chłopca. Chwilę po wypadku, kierowca chevroleta uciekł z miejsca zdarzenia. Kierowca bmw był trzeźwy.
Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Gorzowie Wielkopolskim.
Ojciec czterolatka powiedział, że wraz z bliskimi "przechodzi największą życiową traumę". - Zawsze, do końca życia, będziemy napiętnowani tym, co stało się na ulicy - przekazał redakcji Polsat News.
Czytaj więcej