Gorzów Wielkopolski: W wypadku zginął czterolatek. Zatrzymano podejrzanego
Kierowca chevroleta, który śmiertelnie potrącił 4-latka w Gorzowie Wielkopolskim, został zatrzymany przez policję - poinformowała reporterka Polsat News Dorota Wleklik. - Kierowcy grozi od 2 do 10 lat więzienia - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Łukasz Gospodarek.
Jak przekazał prokurator Gospodarek, zarzuty wobec mężczyzny zostały już sformułowane i zostaną mu przedstawione podczas przesłuchania w charakterze podejrzanego, które najprawdopodobniej odbędzie się we wtorek.
- To zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w połączeniu z ucieczką z miejsca zdarzenia. Mężczyźnie grozi od dwóch do 12 lat więzienia. Biorąc pod uwagę okoliczności tego wypadku można spodziewać się także wniosku o tymczasowe aresztowanie – powiedział Gospodarek.
Zatrzymany w hotelu
Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wlkp. poinformował, że 38-latek został zatrzymany w poniedziałek (11 października br.), po godz. 17 w pokoju jednego z hoteli w Gorzowie. Nie stawiał oporu, został przewieziony do gorzowskiej komendy. Na wtorek są planowane czynności procesowe z jego udziałem.
- Nad zatrzymaniem kierowcy pracowali policjanci wszystkich pionów. Szybko ustalono jego personalia, kwestią czasu pozostawało ustalenie miejsca jego przebywania, co miało miejsce dzisiaj. Najbliższe godziny to intensywna praca śledczych i czynności procesowe – powiedział Jaroszewicz.
Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 17:30. Dyżurny gorzowskiej straży pożarnej otrzymał zgłoszenie o wypadku na skrzyżowaniu ul. 30 Stycznia i Dąbrowskiego o godz. 17:59. Na miejsce został wysłany jeden zastęp straży pożarnej, policja i pogotowie.
Chłopiec zmarł na rękach ojca
Kiedy służby dotarły na miejsce, okazało się, że na chodniku, tuż przed przejściem dla pieszych stał ojciec razem ze swoim 4-letnim synem, który był na rowerku. Obaj czekali, aby przejść na drugą stronę jezdni. Wtedy - według relacji świadków - w 4-letniego chłopca wjechał z dużą prędkością chevrolet, który wpadł w poślizg. W zdarzeniu uczestniczył jeszcze drugi pojazd marki bmw.
ZOBACZ: Kto zabił Mariolę i jej 2-letnią córkę Klaudię?
Według relacji świadków, chłopiec umierał na rękach ojca. Po przyjeździe karetki nie doszło do reanimacji - obrażenia były zbyt rozległe.
Uciekł pieszo z miejsca wypadku
Po śmiertelnym potrąceniu 4-latka auto uderzyło w ścianę. Policja wstępnie ustaliła, że wskutek zderzenia chevroleta i bmw, chevrolet odbił się i potrącił dziecko, które wraz z ojcem jechało po chodniku na rowerze. 26-latek kierujący bmw był trzeźwy i prawdopodobnie do wypadku nie doszło z jego winy.
Kierujący chevroletem uciekł pieszo z miejsca wypadku. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że jeden z członków rodziny miał krzyknąć do sprawcy "Uciekaj! Zabiłeś go".