Infekcje w przychodniach. Niedzielski: przyzwyczajenie drugą naturą człowieka
Wiele osób nie umawia się na wizytę, po prostu przychodzi do przychodni z różnymi zakażeniami. Później okazuje się, że mają COVID-19. Problem opisała Interia. - Ludzie, niestety, są przyzwyczajeni, że trzeba rano przyjść po numerek, że trzeba się zapisać będąc na miejscu i czekać. W tej chwili nie ma już takiej konieczności - przyznał w programie "Gość Wydarzeń" minister zdrowia Adam Niedzielski.
Pacjenci z objawami infekcji nie zawsze korzystają z teleporady - alarmują lekarze. Co więcej, na wizytę nie umawiają się, co powoduje tłok w poczekalniach przychodni. Jak mówi nam Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny z Białegostoku, wielu z tych pacjentów po wykonaniu szybkiego testu na COVID-19 otrzymuje wynik pozytywny. - To średnio połowa tych, którym wykonujemy test antygenowy - przyznaje w rozmowie z reporterką Interii Magdaleną Raduchą.
- Nie da się tego wymusić, żeby ludzie umawiali się telefonicznie na wizyty? Bo inaczej będą przychodzić i gromadzić się w takich miejscach, a tam potencjalnie będzie do zakażeń dochodziło najłatwiej - zapytał Piotr Witwicki ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który był gościem internetowej części programu "Gościa Wydarzeń".
Niedzielski zapewnił, że "ten pomysł od dawna jest realizowany". - Przyjście do przychodni powinno być poprzedzone rozmową telefoniczną, bądź teleporadą - powiedział szef resortu zdrowia.
ZOBACZ: Minister zdrowia Adam Niedzielski: apogeum fali przewidujemy na przełom listopada i grudnia
Przyznał jednak, że "czasami tak jest, że przychodnie mają wymogi dotyczące rejestracji i można załatwić coś telefonicznie, a ludzie niestety przychodzą, bo są przyzwyczajeni, że trzeba rano przyjść po numerek, że trzeba się zapisać będąc na miejscu i czekać".
- W tej chwili nie ma już takiej konieczności - przypominał szef resortu zdrowia.
Prowadzący rozmowę ponowił pytanie: - Jak do tych osób przemówić, co zrobić?
- Trzeba przekonywać do tych rozwiązań, które są dostępne. Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka - mówił Adam Niedzielski. - Pewnie od ręki, od razu się tego nie zmieni - przyznał.
W internetowej części programu "Gość Wydarzeń" w portalu Interii minister zdrowia ocenił, że "podwyższenia akcyzy m.in. na papierosy i alkohol wpłyną na poprawę stanu zdrowia Polaków, a Polska wciąż ma przestrzeń na wyższą akcyzę na te produkty".
Prowadzący rozmowę zapytał ministra, że skoro jego zdaniem chodzi o zdrowie, a nie dosypywanie pieniędzy do budżetu, to może warto pójść drogą Skandynawii i wprowadzić znaczne ograniczenia w sprzedaży?
- W tę stronę dążymy. Mamy systematyczne wzrosty podatków akcyzowych od tych używek. To nie jest tak, że u nas akcyza na te używki jest najwyższa w Europie. Cały czas mamy przestrzeń do podwyższania. A jeśli spojrzymy na wprowadzenie tzw. opłaty cukrowej i redukcję spożycia napojów gazowanych wysokosłodzonych o blisko jedną czwartą rok do roku, to to są poważne efekty dla zdrowia publicznego. (...) To zawsze tak działa, (ktoś - red.) niekoniecznie rzuci, może będzie mniej palił - podkreślił Niedzielski. Więcej o podwyżce akcyzy na alkohol i tytoń tutaj.