"Bezpieczny" zabieg okaleczył tysiące Polek
Gdyby wiedziały, jak skończy się ten zabieg, z pewnością by się na to nie zdecydowały. Chciały być piękne, ale bez użycia skalpela. Aquafilling - to miała być super nowoczesna, nieinwazyjna metoda powiększania piersi. Zabieg miał być bezpieczny, a okaleczył tysiące Polek. "Raport" Dominiki Grabowskiej.
Aquafilling to zabieg, który pojawił się na polskim rynku w 2013 roku. Dla wielu kobiet stał się spełnieniem marzeń o pięknych i kształtnych piersiach bez użycia skalpela. Miał być bezinwazyjny i całkowicie bezpieczny.
Zabieg miał być bezpieczny
- Zależało mi, żeby to było możliwie jak naturalniej, jak najmniej inwazyjnie. Stąd doktor mnie przekonał do tej metody zapewniając, że ten żel zniknie z mojego ciała po pięciu latach, a w moim przypadku nawet po trzech bo dużo ćwiczę - powiedziała Anna Skura.
Katarzyna Kaczmarek zdecydowała się na zabieg zachęcona wizją uniknięcia narkozy i cięcia. Te i wiele innych kobiet zaufało zapewnieniom producenta i lekarzy. W chwili, gdy decydowały się na zabieg, nie przypuszczały jak poważne konsekwencje przyniesie ta rzekomo bezpieczna metoda.
- Byłam bardzo zadowolona. Nie mogę powiedzieć, ze nie, przez kolejnych pięć lat, kiedy nie zaczęły się powikłania - mówi Anna Skura.
ZOBACZ: Prokurator o zabójcy 11-latka: nie mogę wykluczyć, że usłyszy kolejne zarzuty
- Spełniło się moje marzenie. Niestety ta radość trwała krótko, bo już pół roku po zabiegu miałam pierwszą operację czyszczenia piersi. Operacja trwała jakieś 2,5 godziny. Po jej zakończeniu dowiedziałam się, że mam preparatem ostrzyknięte mięśnie, gruczoły i że w obu piersiach były bardzo silne stany zapalne - mówi Katarzyna Kaczmarek.
- Powikłania są dramatyczne. Od powiedzmy lekkich jak obrzęk, stan zapalny, aż po martwicę tkanek, martwicę mięśnia piersiowego, która kończy się czasami sepsą - mówi dr n. med. Jakub Miszczyk z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie.
- Preparat się nie wchłania, my po iluś tam latach ten preparat widzimy. Preparat zawiera środek, który był już stosowany jako wypełniacz w innych krajach i który był zakazany i w chinach i w USA - mówi dr. n. med. Piotr Gierej z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego.
Według deklaracji producenta preparat składa się w 98 proc. z soli fizjologicznej. Pozostałe 2 proc. to poliamid, który jest substancją wypełniającą. Jednak zdaniem lekarzy w rzeczywistości w preparacie znajdował się poliakrylamid, który jest odpowiedzialny za powikłania.
Nikt nie spodziewał się takich skutków
Kolejne pacjentki zaczęły trafiać na stoły operacyjne w całej Polsce. Lekarze przyznają, że pierwsze operacje oczyszczania piersi po zabiegu aquafillingu były dużym wyzwaniem, bo nikt nie spodziewał się aż takich jego skutków.
- Byłem zaskoczony przede wszystkim zmianami, które zastałem wewnątrz tkanek, wewnątrz piersi pacjentki. Byłem zaskoczony i przerażony ogromem zniszczeń jakie się dokonały w piersi. Byłem zaskoczony rozerwaniem mięśni, dewastacją tkanek - powiedział dr n. med. Mateusz Zachara, specjalista chirurgii plastycznej. Według specjalisty wstrzyknięty wcześniej preparat zmieniał swoje właściwości wskutek reakcji między preparatem a płynami ustrojowymi.
ZOBACZ: Joanna Segelstrom jest poszukiwana przez 190 państw. Oszukała m.in. Mariana Banasia
- To był bardzo duży szok. Obudziłam się rozczarowana, z piersiami, które wyglądały dużo gorzej niż przed i z wizją tego, że najprawdopodobniej będę musiała usunąć te piersi, więc byłam po prostu załamana - wspomina Katarzyna Kaczmarek.
Chirurdzy rekomendują obecnie usuwanie preparatu każdej pacjentce, która przeszła zabieg.
- My też do końca nie wiemy czy u 100 proc. pacjentek dojdzie do powikłań, ale z tych pacjentek, które do nas trafiają niestety zdecydowana większość prędzej czy później jakąś formę powikłań prezentuje. Skala jest trudna do oszacowania bo nie wiemy do końca, ile pacjentek zostało poddanych takiemu zabiegowi. Od kilkuset do kilku tysięcy. Wydaje mi się, że będzie to bliżej tych kilku tysięcy pacjentek - mówi dr. n. med. Piotr Gierej.
WIDEO - Zabieg miał być nieinwazyjny i bezpieczny. U pacjentek wystąpiły powikłania
Dramatyczne konsekwencje
Anna Skura poddała się operacji oczyszczania piersi osiem tygodni temu. A trudnymi doświadczeniami podzieliła się w mediach społecznościowych. - W ogóle nie spodziewałam się, że to wszystko będzie przebiegać w tak straszny sposób i że mnie czeka tyle bólu związanego z tą operacją - powiedziała.
- Po 24 dniach poszłam z doktorem do lustra zobaczyłam to i to był przerażający widok. To był przerażający widok dla mnie, która akceptowałam wcześniej to swoje ciało, byłam przyzwyczajona do tego jakie ono jest, a tutaj zobaczyłam coś, czego się totalnie nie spodziewałam - powiedziała Anna Skura wyjaśniając, że widziała rany, blizny, deformacje, brak symetrii.
W 2017 r. Polskie Towarzystwo Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej stwierdziło, że żel nie powinien być już wprowadzany do obrotu. Aquafilling zniknął z rynku, ale jego miejsce zajął zabieg Los Deline, wykorzystujący preparat o dokładnie takim samym składzie.
ZOBACZ: Raport: Około jedna trzecia gatunków drzew na świecie zagrożona wyginięciem
- Ten preparat nie wytwarza wokół siebie torebki, tak jak na przykład implant piersi. Przez to jest w stanie migrować - mówi dr n. med. Jakub Miszczyk. - Był teoretycznie podawany w okolice piersi, a my odnajdujemy go na ramieniu i uniemożliwia sprawną pracę kończyny górnej, czasem odnajdujemy go w miednicy - wyjaśnia.
Katarzyna Kaczmarek żałuje, że zgodziła się na zabieg. - Nikt mi nie powiedział, że najprawdopodobniej nie będę mogła drugiego dziecka karmić piersią, na co się nigdy nie zgadzałam. Budzę się każdego dnia i zastanawiam się, czy zaraz się nie okaże, że mam nowotwór - mówi. Przeszła dwie operacje oczyszczania piersi z preparatu. Dziś wie, że to jeszcze nie koniec. W jej piersiach zdiagnozowoano guzy, cały czas jest diagnozowana.
Ekspert: to narastający problem
- Jedyną możliwą opcją pozbycia się tego praparatu, oczywiście jeśli nie pomigrował, a jestem przekonana, że pomigrował, byłoby usunięcie całkowicie tych piersi. Czyli dla mnie, jako kobiety, jest kolejne podłamanie i podkopanie poczucia kobiecości - powiedziała pacjentka.
Według dra Miszczyka rekordzistka przeszła 13 operacji i dopiero teraz wydaje się, że wszystkie ogniska preparatu zostały usunięte. Czy tak jest, pokaże czas.
ZOBACZ: "Interwencja". Syn odciął 92-latkę od ogrzewania. Seniorka czerpie prąd przez okno
W 2020 roku Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów biobójczych zdecydował o wycofaniu z obrotu żelu stosowanego w zabiegach modelowania piersi. I choć obecnie legalnie w Polsce nie poddamy się takiemu zabiegowi, to problem pozostał.
- Niestety problem jest narastający. Mamy często po kilka pacjentek powikłanych, które nie leżą w szpitalu dzień, czy dwa, tylko spędzają w tym szpitalu dużo dłuższy okres czasu, obserwujemy stały wzrost liczby tych pacjentek, które się do nas zgłaszają. My jako ośrodek główny, który w ramach NFZ leczy te pacjentki, mamy około 50 zoperowanych pacjentek, dużo więcej w poradni - mówi dr Piotr Gierej.
- Żadna z nas tego wtedy nie wiedziała, bo jakbyśmy wiedziały, to na pewno byśmy tego nie zrobiły - powiedziała Anna Skura.
Czytaj więcej