Prezes NBP: podwyżki cen prądu dotyczą wszystkich
Wzrost cen prądu dotyczy nie tylko przedsiębiorstw, dotknie też gospodarstwa domowe; to, co się dzieje, ma trochę skalę bezprecedensową - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
Glapiński zaznaczył, że Bank Centralny nie ma żadnego wpływu na wzrost cen prądu w Europie.
- Rosnące notowania uprawnień do emisji CO2, co wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej, co jest decyzją polityczną, przekłada się to na istotny wzrost cen prądu w Europie - wskazał.
Jego zdaniem, wpływ na ceny energii może mieć polityka fiskalna. Rząd może oddziaływać za pomocą manipulowania akcyzą, VAT-em, czy dokonując rekompensat. Szef NBP zaznaczył jednak, że takie działania rządu będą obniżały wpływy do budżetu, które muszą być zrekompensowane z innych źródeł.
Rosną nie tylko ceny energii. Od kilku dni w wielu gospodarstwach domowych obowiązują nowe miesięczne opłaty za gaz. W niektórych przypadkach zmiana jest porażająca. Podczas gdy ceny gazu od PGNiG, największego dystrybutora i dostawcy w Polsce, wzrosły o 7,4 proc., w kilku gminach, gdzie gaz dostarcza spółka G.EN. Gaz Energia, cena tego surowca wzrosła nawet o 173 proc.
Czytaj więcej o podwyżkach cen gazu w Interii.
Galopująca inflacja
Prezes NBP dodał również, że decyzja Rady Polityki Pieniężnej o podniesieniu stóp procentowych nie obniży bieżącej inflacji, ma nie dopuścić do utrzymania się podwyższonej inflacji w średnim okresie.
- Przewidujemy, że do końca roku inflacja dobije w okolice 6 proc. - powiedział. Dodał, że bank nie może tolerować i musi interweniować w momencie trwałego odchylenia od celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. plus minus 1 proc.).
- Dlatego RPP po bardzo wielu długich dyskusjach musiała interweniować, żeby wycofać się z tej akomodacji monetarnej właśnie tym momencie. Czy to jest doskonale wybrany moment? Wbrew malkontentom, w naszym przekonaniu to jest właśnie ten moment, kiedy jeszcze nie ma tych procesów przeciwko, którym my podejmujemy teraz działania wycofując akomodację - powiedział Glapiński.
Prezes banku podkreślił, że "zacieśnienie polityki pieniężnej przez nas musi być ostrożne musi być rozważne (...) Trzeba zaostrzyć, ale nie za bardzo żeby "pacjentowi" nie zaszkodzić - dodał.
NBP ma w arsenale interwencje walutowe, gdyby na skutek podwyższenia stóp kurs złotego gwałtownie się zmieniał, aby ten ruch spowolnić. Glapiński wskazał, że program skupu aktywów, dla tych którzy uważnie obserwowali kolejne aukcje, jakby wygasł już jakiś czas temu.
- Na ostatniej aukcji zakupiliśmy chyba za 1,8 mld zł, na poprzedniej był to 1 mld zł, czy niewiele więcej. Jak porównamy to z poziomami, które były w momencie uruchomienia, to widać, że jest to właściwie nic. Po prostu podaż zanikła" - podkreślił.
Zaznaczył jednak, że NBP pozostawia sobie ten instrument w swoim arsenale. Dodał, że planowana na 13 października aukcja się odbędzie, choć "nie spodziewa się, aby był na niej jakiś obrót".
Prezes NBP wypowiadał się także na temat źródeł utrzymującego się wysokiego poziomu inflacji nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Wskazał, że obok wysokich cen surowców energetycznych, czynnikami proinflacyjnymi o charakterze szokowym są także drożejące surowce rolne.
- Do tego dochodzą efekty ograniczeń podażowych na niektórych rynkach, wynikające z kryzysu pandemicznego oraz dalszy wzrost cen frachtu międzynarodowego - podkreślił. Jak dodał, zamknięcie niektórych portów i tras kolejowych powoduje braki komponentów do produkcji np. katalizatorów.
- Nikt tego nie chce, ale prawdopodobnie ta sytuacja utrzyma się jakiś czas, choć wszystkie prognozy zakładają, że nie bardzo długo, nie na długie lata - ocenił.
Zdaniem Glapińskiego, mamy w tej chwili do czynienia z całą wiązką czynników podażowych, które zbiegają się w jednym czasie - niezależnych od nas, które podwyższają inflację na całym świecie. Jak opisywał - inflacja jest w wielu krajach na poziomie nienotowanym od wielu lat.
Oprocentowanie pożyczek i kredytów wzrośnie
Od ponad roku główna stawka oprocentowania w NBP wynosiła 0,1 proc. Podwyżka głównej stawki do 0,5 proc. oznacza, że oprocentowanie depozytów, lokat oraz pożyczek i kredytów wzrośnie. Zdaniem prezesa Glapińskiego, wzrośnie również wartość złotego. "Rynek już od pewnego czasu konsumował podwyżkę stóp procentowych, pozwalaliśmy rynkowi, aby już to konsumował" - dodał
- Teraz spokojnie będziemy się przyglądać dłuższy czas, jaki jest efekt podwyżki i w swoim czasie będziemy podejmować dalsze decyzje - powiedział.
Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ustaliła stopy procentowe NBP na następującym poziomie: stopa lombardowa została podniesiona do 1,00 proc. z 0,50 proc. w skali rocznej; stopa depozytowa została pozostawiona bez zmian i wynosi 0,00 proc. w skali rocznej; stopa redyskonta weksli podniesiona została do 0,51 proc. z 0,11 proc. w skali rocznej, a stopa dyskontowa weksli do 0,52 proc. z 0,12 proc. w skali rocznej.
- Mamy w arsenale interwencje walutowe; gdyby na skutek podwyższenia stóp były nerwowe ruchy na złotym, pozostawiamy do dyspozycji działania, aby ten ruch spowolnić - dodał Glapiński.
Jednocześnie Rada podjęła decyzję o podwyższeniu podstawowej stopy rezerwy obowiązkowej z 0,5 proc. do 2,0 proc. Uchwała RPP wchodzi w życie 7 października 2021 r.
ZOBACZ: Rosną ceny LPG. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny wini m.in. Gazprom
"Solidny wzrost gospodarczy"
Zdaniem Adama Glapińskiego, polska gospodarka znajduje się obecnie w fazie ożywienia i osiągnęła już poziom przedkryzysowy.
- Ten solidny wzrost gospodarczy, jak to jest już od dawna u nas, jest ciągnięty przez popyt konsumpcyjny, ale co po raz pierwszy od bardzo dawna obserwujemy, nastąpił bardzo korzystny proces, że rosną nam inwestycje. I to inwestycje prywatne. Utrzymuje się bardzo korzystna sytuacja w przemyśle i korzystny trend na rynku pracy - powiedział . Jak dodał, bardzo dobra jest także sytuacja pracowników, a wynagrodzenia rosną, chociaż poniżej tempa wydajności pracy, co ocenił jako bardzo korzystne.
- W strukturze przedsiębiorstw sytuacja jest znakomita. Perspektywy koniunktury na przyszły rok są także korzystne - dodał. Zastrzegł jednak, że rozwój sytuacji zależy także od sytuacji pandemicznej i może mu zagrozić skokowy wzrost zachorowań i zgonów