Lwowska rada obwodowa: 2022 rokiem UPA. "To jest skandal"
Lwowska rada obwodowa ogłosiła 2022 rokiem Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) w tym regionie - podał w czwartek portal Zaxid.net. Deputowani zwrócili się też do parlamentu o podtrzymanie takiej inicjatywy na poziomie państwowym. - To jest skandal - skomentował sprawę w rozmowie z polsatnews.pl Witold Jurasz, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych.
Deputowani lwowskiej rady obwodowej przegłosowali ogłoszenie 2022 rokiem UPA w związku z tym, że w przyszłym roku mija 80 lat od utworzenia UPA i z uwagi na "istotny wkład UPA w ukraiński wyzwoleńczo-rewolucyjny ruch doby II wojny światowej" - napisał portal Zaxid.net (czyt. zachid).
Lwowska Państwowa Administracja Obwodowa ma opracować program wydarzeń z okazji tych obchodów i zagwarantować ich finansowanie - dodano.
ZOBACZ: Kolejny incydent z posągami lwów na Cmentarzu Orląt we Lwowie. Jest komentarz polskiego MSZ
Rada zwróciła się do parlamentu o podjęcie analogicznej decyzji i ogłoszenia roku 2022 rokiem UPA na poziomie państwowym.
Wcześniej, w marcu, deputowani lwowskiej rady obwodowej zwrócili się do rządu Ukrainy oraz ministerstwa młodzieży i sportu o zmianę nazwy miejscowego stadionu z Arena Lwów na stadion im. Stepana Bandery. Rząd nie odpowiedział na tę propozycję - wskazuje Zaxid.net.
Skandaliczna decyzja
- Jeśli te doniesienia miałby się potwierdzić to jest to skandal - tak decyzję Ukraińców skomentował dla polsatnews.pl Witold Jurasz, dziennikarz, dyplomata, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych. Zaznaczył, że nawet biorąc pod uwagę rozdźwięk w odbiorze tej organizacji między Polakami i Ukraińcami, to należy opamiętać, iż kierowana przez Romana Szuchewycza i Stepana Banderę UPA odpowiada za rzeź wołyńską.
Przypomniał wcześniejszy pomysł o tym, żeby nowoczesny, mieszczący prawie 35 tys. widzów stadion wybudowany na Euro 2012 nazwać imieniem Stepana Bandery, który określił za "równie skandaliczny". W jego ocenie nie trudno wyobrazić sobie, że w przyszłości mogłoby dojść do sytuacji, w której Ukraińcy mogliby zorganizować rozgrywki, zapraszając na ten obiekt Polaków. Mogłoby się tak stać m.in. w przypadku meczów na poziomie reprezentacji, albo międzynarodowych rozgrywek klubowych.
ZOBACZ: Ukraina. Media: dziennikarze napadnięci podczas wywiadu z prezesem banku
- Nie wyobrażam sobie, żeby polscy sportowcy mogli rywalizować na stadionie noszącym imię takiej postaci - stanowczo skomentował Jurasz.
Sojusz z Izraelem w walce o pamięć historyczną na Ukrainie
Dyplomata zaznaczył, że w walce o pamięć historyczną nie powinniśmy działać sami. - Mamy w tej sprawie sojusznika w postaci Izraela i powinniśmy dbać o tę relację, bo ich siła przebicia zdaje się być większa - tłumaczył.
Jurasz nie ma wątpliwości, że polskie MSZ wykona ruch w odpowiedzi na te doniesienia ze Lwowa. - Wydaje mi się, że reakcja powinna być spokojna, wyważona i stanowcza w treści, ale nie w formie - ocenił.
Wiele wskazuje na to, że podobne decyzje zapadające na Ukrainie, są efektem słabej pozycji Polski na arenie międzynarodowej. - To przegrana władzy i opozycji - mówił Jurasz i dodał, że w polskiej dyplomacji trudno doszukać się jakiejś strategii, a każdy kolejny rząd przyjmuje własną politykę i wszystko zaczyna się od początku.
Co z kolei na takich zagrywkach chcą zyskać niektórzy politycy zza naszej wschodniej granicy? - Tym, czego chcą ukraińscy nacjonaliści, a w zasadzie szowiniści, jest sprowokowanie drugiej strony - odpowiedział ekspert w rozmowie z polsatnews.pl.
Bandera i UPA
Bandera był przywódcą jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia, jest odpowiedzialne za prowadzone w latach 1943-1944 czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Ukraińcy w okrutny sposób wymordowali wtedy ok. 100 tys. ludności polskiej.
Czytaj więcej