"Interwencja". Syn odciął 92-latkę od ogrzewania. Seniorka czerpie prąd przez okno
Sprzedała rodzinny dom, aby syn i jego żona mogli kupić mieszkanie w Poznaniu. Tam 92-letnia pani Stefania musiała mieszkać w jednym pokoju. Gdy atmosfera w rodzinie stała się zła, bliscy odcięli staruszkę od prądu i ogrzewania. - Wszystko robią, żeby tylko mnie wyrzucić. Synowa powiedziała mi, że za długo żyję, powinnam dawno już zdechnąć – twierdzi seniorka. Materiał "Interwencji".
Na pewno nie o takiej starości marzyła 92-letnia pani Stefania. Zanim trafiła do mieszkania w Poznaniu, wiodła spokojne życie z mężem we własnym domu w miejscowości Skoki. 55 lat temu małżonkowie adoptowali syna. Mąż pani Stefani zmarł w 1999 roku. Dwa lata później dom został sprzedany.
- Kochali go. Piętro nadbudowali dla Mariuszka, żeby miał syn gdzie mieszkać. Oni na dole, a on do góry. Zrobili łazienkę mu, zrobili kuchnię – opowiada "Interwencji" pani Łucja, bratowa pani Stefanii.
ZOBACZ: "Interwencja": musieli zagazować stado 1200 gęsi. Mają żal do weterynarzy
- Był bardzo dobry przed ożenieniem. A później to mój mąż powiadał: to już tak wygląda to wszystko, jakby diabeł go wziął. Bez przerwy coś jej było – twierdzi pani Stefania.
Bez prądu i z zakręconym grzejnikiem
Żona pana Mariusza pochodzi z Poznania i - jak usłyszała "Interwencja" - nalegała, by jego rodzinny dom sprzedać i przenieść się do miasta.
- Sprzedałam ten dom za 160 tys. zł, ale się popłakałam, bo nie chciałam iść tutaj. Stary człowiek, gdzie tam na to 13. piętro. Dla nich tylko to zrobiłam – mówi Stefania Kupidura.
Mieszkanie w Poznaniu jest własnością syna i synowej 92-latki. Staruszka ma zagwarantowany jeden pokój dożywotnio. Atmosfera w mieszkaniu stawała się coraz gorsza. Od ponad roku pani Stefania mieszka sama. Niestety nie ma prądu i ma zakręcony grzejnik.
- Stąd się wyprowadzili, bo chcieli, żeby ona poszła do opieki społecznej, do domu starców. Do psychiatry ją wozili kilka razy, a psychiatra nic nie stwierdził. Wyprowadzili się, żeby ona była sama, żeby nie dała sobie rady. Myśleli, że nie da rady. Grzejnik jej zakręcili, a licznik do prądu zmienili, że na kartę. Teraz ona nie ma żadnego kodu, nic nie ma i jest bez prądu – mówi pani Łucja.
Syn 92-latki: starszą kobietę to trzeba k***a na rękach nosić
Ostatecznie prądu pani Stefanii użyczyła sąsiadka. Kabel przeprowadzono między oknami.
O dramatycznej sytuacji staruszki wie MOPR, który codziennie dowozi jej gorące obiady. Policjanci nadzorują sprawę i również starają się pomóc. Reporterzy "Interwencji" dodzwonili się do syna pani Stefanii.
- Chodzi mi o pana mamę, którą pan w takich warunkach zostawił w mieszkaniu. Ma zakręcone ogrzewanie, prąd ciągnie od sąsiadki. Czy tak się traktuje matkę, która sprzedała wszystko, dając panu wszystkie pieniądze?
- Niech pani nie opowiada pierdół. Pani posłuchała coś z jednej strony i pani próbuje mnie atakować. Bo już pani wie, że starszą kobietę to trzeba najlepiej, k***a, na rękach nosić. Otóż nie! Policja bezpodstawnie założyła mi niebieską kartę.
- To mógł pan protestować.
- Niech pani przestanie pieprzyć, że ja jestem winny, że kobieta siedzi sama. Otóż będzie siedziała sama, bo ja nie będę płacił za ogrzewanie. I ogrzewanie będzie skręcone, czy pani się podoba, czy pani się nie podoba.
Policja: dochodziło do przemocy
O niebieską kartę "Interwencja" zapytała policjantów. - W naszej ocenie dochodziło do rożnych form przemocy, zarówno psychicznej, jak i fizycznej – tłumaczy Marta Mróz z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
ZOBACZ: "Interwencja". Konflikt z ośrodkiem pomocy. Mogą stracić dzieci
- Synowa jest bardzo niedobra. Powiedziała mi, że za długo żyję, powinnam dawno już zdechnąć. Od nich nic nie chcę, pieniędzy żadnych nie chcę. Tylko mówię, żeby mi dali w końcu spokój z tym wszystkim. Wszystko robią, tylko żeby mnie wyrzucić. Chcieli, żebym poszła do tej opieki. żeby mnie mogli tylko wyrzucić z domu - uważa pani Stefania.